Dwa sondaże, dwa zupełnie inne wyniki, a wszystko w odstępie zaledwie kilkunastu godzin. Według badania przeprowadzonego przez Homo Homini PiS zwiększa przewagę nad PO i ma już 8 punktów procentowych przewagi. Tymczasem z sondażu CBOSu wynika, że jest inaczej. Partia Donalda Tuska odrobiła stratę i wyprzedza ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego 25 do 24%... Komu wierzyć? Jak się w tym wszystkim połapać? Po co komu takie sondaże? Na nasze pytania odpowiada profesor Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk
Panie profesorze, co ma sobie myśleć zwykły człowiek, który nie zna się na metodach przeprowadzania badań, gdy widzi dwa tak różne sondaże? Jak ma je interpretować?
Sondaże nie są spójne przede wszystkim dlatego, że robią je różne ośrodki. Wyniki są wypadkową wielu rzeczy, przede wszystkim zależą oczywiście od poglądów ludzi. Są również obciążone błędem - błąd jest stałym elementem każdego pomiaru. Jednak tu chodzi, w moim przekonaniu, głównie o tak zwany „efekt sponsora”, czyli o to jaki ośrodek robi dane badanie. W tym konkretnym przypadku jest tak, że ten przeciętny obywatel, o którym Pan mówi, mógłby się nauczyć, że Homo Homini systematycznie, od samego początku, zawyża wyniki Prawa i Sprawiedliwości. Widocznie pytania są zadawane w taki sposób, bo innego wyjaśnienia nie widzę, że skłaniają respondentów do dawania wyższych not, wyższych ocen właśnie PiS-owi.
Innym wyjaśnieniem, ale nie podejrzewam o to Homo Homini, byłoby robienie sondaży na jakiejś specyficznej próbie, próbie która nie jest reprezentatywna, próbie, w której jest nadreprezentacja zwolenników PiS-u. To też jest możliwe. Problem w tym, że Homo Homini nigdy nie poddało się audytowi. Robiliśmy taki audyt po wyborach prezydenckich w 2010 roku i pozostałe firmy też nie ujawniały swojego warsztatu, ale Homo Homini w ogóle się nie stawiło.
Ale chyba musi być jakiś powód takiego a nie innego przeprowadzania badań? Czemuś to musi służyć?
Zakładam, że celem wszystkich ośrodków jest to żeby pokazać prawdę. Żeby pokazać jak jest, a nie żeby przekonać do czegoś społeczeństwo. Czyli założenie jest takie, że oni robią wszystko, aby wyniki trafnie pokazywały opinię społeczeństwa. A że wychodzi im inaczej...Tutaj można mieć różne hipotezy, ale to nie jest moja rola żeby oceniać czy oni to robią celowo czy niecelowo.
Jednak mieliśmy ostatnio spektakularny przykład Przemysława Wiplera, który zamówił sondaż w Homo Homini i wyszło z niego, że jego Republikanie mogą liczyć na poparcie rzędu 19%. Po co partiom politycznym takie sondaże, które nie pokazują prawdy tylko jakąś wykreowaną rzeczywistość?
To jest zupełnie inna historia! Z oczywistych powodów partie chcą przekonać ludzi, że mają poparcie społeczne. Ludzie czytają w gazetach, że partia Wiplera uzyskuje takie poparcie, a to musi znaczyć, że to jest poważny projekt i warto na niego głosować. Gorsze sondaże oznaczają, że partia jest słaba, a jak jest słaba, to wyborcy są mniej skłonni oddać na nią głos. Wyniki badań opinii publicznej są tylko jednym z elementów procesu politycznego.
Jaki wpływ mogą mieć wyniki sondaży na decyzje wyborców?
Są różne kategorie odbiorców sondaży, potencjalnych wyborców. Jedni mają ściśle określone poglądy i, żeby nie wiem ile widzieli złych notowań swojej partii, ich nie zmienią. Drudzy są chwiejni, niezdecydowani, na nich łatwo wpłynąć. Oni kierują się między innymi czynnikiem siły partii politycznej, jej popularności i poparcia społecznego. Tu wchodzi w grę taka kalkulacja – poprę tego, który jest silniejszy, bo silniejszy może mi przynieść większe korzyści. No i cóż, jest też pewnie inna kategoria, która śledzi te wyniki nie po to by śledzić procesy polityczne, ale po to żeby trochę psioczyć na tę rzeczywistość w Polsce, na to, że ktoś próbuje ich oszukać, jest nieuczciwy.
Mówił Pan o ostatnich sondażach jednak różnice, choć może nie aż tak znaczące, pojawiają się cały czas...
Tak jak mówiłem, ośrodki zadają różne pytania, stosują różne narzędzia. Nie mówią jednak jakie... Czasem zasłaniają się tym, że kooperują z zagranicznymi partnerami i obowiązuje ich tajemnica. Tymczasem powinni chyba jednak mówić o tym ludziom bo ludzie tego nie wiedzą i po porostu dopatrują się w tym oszustwa, manipulacji. Manipulacji polityków, manipulacji ośrodków i manipulacji trzeciego ośrodka czyli mediów....