Ze swoich marzeń często rezygnujemy - z braku czasu, pieniędzy, siły... Przypadek Bartłomieja Smoka i jego żony pokazuje jednak, że z marzeń nie warto rezygnować, bo mogą spełnić się nawet wtedy, kiedy myślimy, że nasze życie już się nie zmieni. Wystarczy chcieć i ciężko na to pracować.
Pan Bartłomiej Smok, będąc już ustatkowanym mężczyzną, wraz z żoną założyli Słodko-Gorzki Dom Kawiarniano – Barowy w Częstochowie. Wbrew opiniom, że branża gastronomiczna jest trudna i ogólnemu kryzysowi, postanowili spełnić swoje marzenie - choć, jak wspomina pan Bartłomiej, łatwo nie było.
Mówi się, że gastronomia to trudny rynek, na którym niełatwo jest się utrzymać, o zarabianiu nie wspominając. Skąd taka determinacja w otworzeniu kawiarni?
Bartłomiej Smok: Niełatwy (śmiech). Pracując wcześniej w sprzedaży, korporacji, wreszcie prowadząc własną działalność przyszedł czas, aby połączyć przyjemne z pożytecznym, zdecydowaliśmy o tym wspólnie z żoną i tak oto powstała nasza kawiarnia Słodko-Gorzki.To było nasze marzenie, by stworzyć wyjątkowe miejsce dla nas i naszych gości. Dzień po dniu ciężką pracą udało się wcielić marzenia w życie.
Dlaczego tak nagle, akurat teraz – a nie kilka lat wcześniej, kiedy np. jeszcze nie było kryzysu?
Po prostu pojawiła się szansa, żeby to zrobić – znaleźliśmy odpowiednie miejsce. Miejsce z charakterem i klimatem. Stwierdziliśmy, że chociaż rynek jest trudny, to jest to odpowiednia chwila. Podobno najlepsze interesy robi się podczas kryzysu...
Dużo musieliście Państwo zrobić, by otworzyć swoje miejsce?
Przede wszystkim musieliśmy zainwestować środki finansowe. To jednak wydaje mi się mniej istotne, niż praca i emocje, które się w to wkłada. Są ludzie, którzy otwierają kawiarnie, czy restauracje, bo po prostu mają pieniądze ale nie angażują w to samych siebie i po pewnym czasie zamykają swoje lokale, zniechęceni brakiem gości lub słabym obrotem. W kwietniu obchodziliśmy 1 urodziny i można powiedzieć, że z każdym dniem zostawimy w kawiarni cząstkę siebie, co z pewnością doceniają nasi gości, przede wszystkim Ci najmłodsi. Każdy dzień to dbałość o szczegóły – aby były na najwyższym poziomie.
Jakie szczegóły? Powszechnie uważa się, że gastronomia to jedzenie i picie, więcej nie trzeba...
- Codziennie świeże kwiaty, odpowiednie dekoracje, wystrój. To tworzy klimat i atmosferę wśród pracowników. Nie jesteśmy szefami, którzy przyjeżdżają raz na tydzień i wydają polecenia. Cały czas robimy coś sami, wkładamy w kawiarnię dużo serca i zaangażowania. Staramy się, by było to coś więcej, niż tylko miejsce, do którego ludzie przychodzą napić się kawy.
Organizujemy wiele wydarzeń kulturalnych. Są koncerty, wernisaże. Staramy się zapraszać wielu artystów i młodych twórców. Stwarzamy im miejsce, w którym mogą się pokazać. Dziś na przykład mamy wernisaż młodej częstochowskiej malarki. Stworzyliśmy też miejsce przyjazne dla rodzin z dziećmi: mamy plac zabaw, piaskownicę, dzieci otrzymują od nas teczkę z rysunkami do kolorowania. Do tego eksperymentujemy – na przykład teraz wprowadziliśmy specjalne kawy smakowe. Chcemy wprowadzać klientów w magiczny świat kawy, ale także zaoferować im coś poza nią. Chcemy proponować naszym gościom najwyższą jakość w dobrej cenie – co mam nadzieję spotyka się z ich uznaniem.
I to się sprawdza?
Naszymi stałymi gośćmi jest zarówno grupa starszych pań, jak i młodzież, która zjawa się u nas na herbaciane wtorki. Przychodzi sporo osób w średnim wieku. Cieszę się, że nie zaszufladkowano nas jako miejsce dla konkretnej grupy wiekowej.
Prowadzicie nie stricte kawiarnię, a kawiarnię-bar. W zasadzie niespotykane połączenie.
Zrobiliśmy to po swojemu. Chcieliśmy stworzyć miejsce, które połączy klasyczną kawiarnię z szerszą gastronomią. Możemy przez to zaoferować naszym gościom zarówno kawę z pysznym ciastem, jak również zimne piwo i wyśmienitą sałatkę, a wieczorem lampkę wina lub drinka. Stąd nasza pełna nazwa to Słodko-Gorzki Dom Kawiarniano – Barowy.
Bardzo starannie dobieramy swoich partnerów z którymi współpracujemy: począwszy od browarów, dostawców wina, kawy, alkoholu a kończąc na partnerach finansowych . W Częstochowie jesteśmy jedynym z nielicznych miejsc, gdzie można np. dostać lane piwo Grolsch. Dzięki połączeniu kawiarni z barem – możemy zwiększyć swoje obroty, jak również zaoferować naszym gościom szeroką kartę menu.
Skoro już przy tym jesteśmy – co przynosi więcej zysków: bar czy kawa?
Jeśli chodzi o te dwie formy, to trudno je porównać. Kawa za 5 złotych, butelka wina czy wysokoprocentowego alkoholu za kilkadziesiąt to zupełnie inna sprzedaż. Oczywiście, w bilansie zysków dochody z baru stanowią istotną pozycję, bo alkohol jest po prostu droższy, biznes barowy jest siłą rzeczy większy.
Nasza filozofia jest taka, aby bar był tylko dodatkiem do kawiarni. Chcemy łączyć te dwie kultury, ale bazą jednak ma pozostać klimat kawowy.
Po ponad roku możecie powiedzieć, że biznes już się udał?
Daliśmy sobie 2 lata na wypracowanie zysków i zlikwidowanie obciążeń. Póki co pracujemy rok i kilka miesięcy i wszystko idzie w dobrym kierunku. Małymi krokami realizujemy swój plan – najważniejsze jest zadowolenie naszych gości.
Jeśli uda się wypracować odpowiednie zyski – planujecie ekspansję na inne miasta?
Tak, mamy takie plany i marzenia – by naszą markę przenieść do innych miast. Metodą "kopiuj wklej", czyli tworząc nowe miejsca zachowujemy jakość, rozsądne ceny, wystrój i atmosferę. Wiele osób, które nas odwiedza z innych rejonów Polski zachęca nas do rozszerzenia działalności mówiąc, że chętnie odwiedzaliby takie miejsce w swoim mieście. Na pewno chcielibyśmy otworzyć lokale w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie. Jednak te półtora roku wiele nas nauczyło i na pewno nie chcemy robić nic pochopnie. Zobaczymy, na ile pozwoli nam budżet.
Rabat dla Czytelników natemat
W kawiarni Słodko-Gorzki, na hasło "naTemat", zniżki 25 proc. na produkty bezalkoholowe i 10 proc. na produkty alkoholowe.