
Mieszkają w Warszawie, mają dwadzieścia parę lat, a w dorobku teledyski m.in. dla Muse, M83 czy Passion Pit. Na telefon od Jaggera wciąż czekają, ale zadzwoniła już do nich pani od Radiohead.
REKLAMA
Julia Rogowska i Magda Załęcka poznały się w szkole – obie studiują reżyserię. Zaczęło się od klipów dla polskich zespołów (nominacja do Yachów). Ale przeważnie albo nie było pieniędzy, albo był już gotowy pomysł (zły), albo problem stanowiła muzyka (zła). Z pomocą przyszedł Facebook: któregoś dnia Julia razem z operatorem Adamem Mendrym trafiła na nim na informację o Genero TV. Portal ten umożliwia realizowanie oficjalnych teledysków dla muzycznych gwiazd światowego formatu: od Duran Duran, przez Linkin Park, po Röyksopp.
W otwartym konkursie udział może wziąć każdy, nikt nie narzuca tematu ani formy, totalna wolność artystyczna. Nadesłane klipy oceniane są przez artystów i wytwórnie. Laureaci otrzymują dziesięć tysięcy dolarów, ale każdy finalista zyskuje też nagrodę w postaci świadomości, że jego dzieło obejrzy ulubiony zespół. Cztery ze stworzonych przez OMG It’s Me (czyli Julę i Magdę właśnie) klipów przeszły do finału, a jeden zdobył główną nagrodę i stał się oficjalnym teledyskiem formacji The Milk.
– Następnego dnia po opublikowaniu pierwszego teledysku w sieci wchodzimy do szkoły i nagle okazuje się, że każdy go oglądał, wszystkim się strasznie podobało, ludzie chcieli wiedzieć, jak myśmy to zrobili, co, jak, gdzie i kiedy – wspominają. Teledysk jednak na ich studiach nie jest ceniony, niektórzy wykładowcy pytają złośliwie, czy zamierzają w życiu robić tylko „takie rzeczy”. Dziewczyny się tym nie przejmują i robią swoje. A robią dużo i szybko.
W przypadku teledysków konkursowych goni deadline, najczęściej mają cztery tygodnie. – Najpierw wałkujemy piosenkę do zarzygania. Przy wyborze utworu zawsze towarzyszy nam myśl, że będziemy słuchać go potem przez trzy dni bez przerwy podczas montażu – opowiadają. Potem jest burza mózgów, zbieranie ekipy, często pracują ze znajomymi, bo na profesjonalnych aktorów zwykle nie było je stać.
Kolejne tygodnie to ogromnie intensywna praca. Nie śpią, nie mieszkają we własnych mieszkaniach, nie robią nic innego, jest tylko teledysk. Rysowanie storyboardów, pisanie scenariusza, dokładne planowanie każdego ujęcia. Oczywiście muszą też być pieniądze: – Może ze dwa klipy powstały kompletnie bez budżetu, przeważnie po prostu wkładamy w to nasze własne oszczędności. Takim bezbudżetowym klipem był ten zwycięski dla Milk:
– W klipie grają znajomi, kupiłyśmy im na ciuchach dresy, zapłaciłyśmy za benzynę i jedzenie na plan – to wszystko. To dość znamienne, że teledysk zrobiony bez budżetu wygrał 15 tysięcy złotych. Zwróciły nam się koszty za poprzedni (konkursowy teledysk dla M83, w którym wysyłają chomika na Księżyc – ich ulubiony klip), częścią podzieliłyśmy się z ekipą, resztę zainwestowałyśmy w teledysk dla Muse.
Zobacz: M83 - Steve McQueen
Jeden z najprzyjemniejszych etapów pracy nad klipem to dokumentacja. – Wstajemy wcześnie rano i chodzimy na spacery. I to jest absolutnie wspaniałe – rozpływa się Magda. – W przypadku klipu dla Muse potrzebowaliśmy bardzo specyficznych lokalizacji, w scenariuszu było i złomowisko, i opuszczony pociąg, i pałac. Łaziłyśmy po terenach kolejowych, bo potrzebowałyśmy jakiegoś postapokaliptycznego krajobrazu: trochę złomu, jakieś resztki po cywilizacji z przeszłości, czyli wypisz wymaluj nasze torowiska – śmieją się.
Etap zdjęciowy to natomiast ciągłe gaszenie pożarów. Podczas pracy nad klipem dla Karoliny Skrzyńskiej na przykład przygód było mnóstwo. Zdjęcia dziewczyny robiły w Warszawie, Krakowie i Bydgoszczy. – Trochę się najeździliśmy, a pogoda nam nie sprzyjała. Zakopaliśmy samochód w lesie w śniegu, zakopała się też pomoc drogowa, która przyjechała nas ratować, a później pan, który wiózł nam pizzę. Sokół, który miał wykonać dla nas popisowy lot, uciekł i pan sokolnik znalazł go dopiero dzień po zdjęciach – wyliczają.
– Po raz pierwszy robiliśmy zdjęcia podwodne, całą noc spędziliśmy na basenie, były płacze i kłótnie, ale z efektu jesteśmy bardzo zadowoleni. To był klip bardzo rekreacyjny, wszyscy schudliśmy po 5 kilo – śmieją się dziewczyny. Tym klipem zadebiutowały w Teleexpressie: – W końcu nasze babcie uwierzyły nam, że nie obijamy się w tej Warszawie, tylko ciężko pracujemy.
Teraz dziewczyny od ciężkiej pracy zrobiły sobie przerwę i pojechały na zasłużony urlop. – Dwa tygodnie obijania się i czuję się, jakbym spędziła rok na wakacjach. Już nas nosi – opowiada Magda. A propozycje współpracy – z Polski i zagranicy – zaczynają już wypełniać im skrzynki mailowe. Ale zanim znowu wezmą się za wideoklipy, najpierw zrobią film, którego scenariusz razem napisały. – Będzie to krótkometrażowa komedia o miłościach w wielobranżowym domu bankietowym – zdradzają z tajemniczym uśmiechem.
Stały zespół grupy OMGitsME to Julia Rogowska i Magda Załęcka (scenarzystki
i reżyserki), Adam Andrzejewski (DOP, efekty specjalne) i Adam Mendry
(steadicam).
i reżyserki), Adam Andrzejewski (DOP, efekty specjalne) i Adam Mendry
(steadicam).