W październiku rząd chce zmienić przepisy dotyczące skomplikowanych procedur dotyczących korekty płci. Dzisiaj transseksualiści muszą przejść przez skomplikowaną batalię prawną, a prócz tego na pozew mogą liczyć także rodzice, którzy według prawa błędnie ustalili płeć swojego dziecka.
Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego "najistotniejszym powodem prac nad tym projektem jest szacunek dla godności tych osób". Według "Rzeczpospolitej" Rząd chce skorzystać z metod opracowanych już w latach 80., m.in na tzw. teście realnego życia. Polega on na obserwacji pacjenta przez okres około dwóch lat w jego codziennym życiu.
Na czas trwania testu pacjent otrzyma specjalny tymczasowy dokument potwierdzający nową tożsamość – donosi "Rz". Po zakończeniu obserwacji płeć zostanie ustalona drogą sądową na podstawie orzeczenia lekarskiego. Taki pacjent otrzyma nowy dowód tożsamości, a w jego aktach bieżących stanu cywilnego wprowadzone zostaną zmiany. Niezmieniona zostanie jego data urodzenia. Zdaniem specjalistów, zmiany zaproponowane przez rząd idą w bardzo dobrym kierunku.
Projekt już wywołuje duże emocje polityczne. Poseł PiS Andrzej Jaworski twierdzi, że rząd uległ środowisku gender. Zdaniem polityka ten projekt ma spowodować nowe problemy. – "Ten temat ma wywołać kolejną wojnę światopoglądową. Odwrócenie uwagi od istotnych spraw jest dla rządu korzystne" – twierdzi poseł PiS w rozmowie z "Rz".
Resort sprawiedliwości jednak uspokaja. Wszelkie wprowadzane zmiany będą zgodne z konstytucją. – "O swojej płci będzie można decydować po osiągnięciu pełnoletności. W okresie testu realnego życia konieczne będzie rozwiązanie ewentualnego małżeństwa, by nie stało się ono związkiem osób tej samej płci" – twierdzi Królikowski w wypowiedzi dla "Rz".
Rząd proponuje zmiany idące w dobrym kierunku. Obowiązek pozwania rodziców jest dla takich osób dużym obciążeniem. W ogóle nie mają łatwego życia. Nawet środowisku lekarskiemu brakuje wiedzy. Dobrze, że dyskutuje się na ten temat. CZYTAJ WIĘCEJ