Tak twierdzi Michael Reynolds, ekscentryczny architekt, który postanowił tworzyć domy dbające o swoich mieszańców. ,,Earthshipy" pozwalają w pełni uniezależnić ich od dostawców energii, wody, a nawet jedzenia.
Michael studiując architekturę zauważył, że jego koledzy i koleżanki kształcący się w innych dziedzinach, uczestniczą w przeróżnych laboratoriach. Dostrzegł, że ich badania niejednokrotnie służą rozwojowi dziedziny w której się kształcą i nie mógł zrozumieć jak to jest możliwe, że z architekturą się nie eksperymentuje.
Doszedł więc do wniosku, że architektura, której było mu się dane uczyć jest w dużym stopniu bezużyteczna i przeterminowana. Za jego czasów nikt nawet nie wspominał o przetwarzaniu materiałów, czy domach pasywnych. Dlatego Michael postanowił wziąć sprawę we własne ręce i po kilku latach mniej lub bardziej udanych eksperymentów stworzył osiedle w pełni samowystarczalnych domów w 90 procentach zbudowanych z przetworzonych materiałów, czyli inaczej mówiąc - śmieci.
Jak dokładnie to wyglądało można obejrzeć na youtube, gdzie został udostępniony dokument The Garbage Warior. Oczywiście nie obyło się przez działań na granicy prawa i problemów z licencją, którą Reynolds utracił na kilka lat, po tym jak odkryto jego nielegalne eksperymenty i niezależne domy.
Kamienica w której mieszkam jest w wieku mojej babci, a oferuje mi dokładnie te same ,,luksusy" co większość budowanych dziś osiedli mieszkaniowych, czy domów. Czy chciałabym, żeby mój dom mógł o mnie ,,zadbać" bardziej niż ja muszę dbać o niego? Żeby fakt, że korzystam z wody i prądu nie oznaczał, że zanieczyszczam środowisko i muszę płacić rachunków? Pewnie! Czy chciałabym mieszkać w ziemiance z opon? To zależy...
Reynolds budował przede wszystkim dla hipisów, anarchistów, eko-wariatów, którym szalone formy Earthshipów zwyczajnie odpowiadają. Decydując się na zamieszkanie w takim domu, wiedzieli o tym, że ich życie tam będzie swego rodzaju eksperymentem. Nie każdy chciałby podjąć takie ryzyko. Czy żeby mieszkać w pełni ekologicznie i uniezależnić się od dostawców wody i energii trzeba iść na kompromis, także jeżeli chodzi o wygląd domu?
Podejrzewam, że nie. Wiele projektów architekta to faktycznie szalone formy ozdobione kiczowatymi witrażami z butelek, inne jednak przypominają trochę nowoczesne skandynawskie, proste domki z dużą ilością okien. Jedno trzeba mu oddać - miał odwagę postawić tezę, która sprowokowała eksperymenty. Czy jednak ma rację, twierdząc, że współczesna architektura jest zupełnie bezużyteczna i nie obejdzie się bez ryzykownych eksperymentów?