Aleksiej Nawalny w rozmowie z "Newsweekiem" opowiada o walce z Rosją, którą stworzył Władimir Putin.
Aleksiej Nawalny w rozmowie z "Newsweekiem" opowiada o walce z Rosją, którą stworzył Władimir Putin. Fot. YouTube.com/PBSNewsHour

Kim jest Aleksiej Nawalny? Niektórzy twierdzą, że amerykańskim agentem, Władimir Putin nazywa go przestępcą, a on sam widzi się jako przyszły gospodarz Kremla. Dziś walczy o zwycięstwo w wyborach mera Moskwy i ma na nie szanse jeśli tylko nie zostaną sfałszowane. O swojej wizji nowej Moskwy, Rosji i świata właśnie opowiedział "Newsweekowi".

REKLAMA
Aleksiej Nawalny powinien siedzieć w łagrze. Ciąży na nim wyrok sądu w Kirowie, który za rzekomą defraudację w tamtejszym tartaku postanowił wysłać go za kraty do 2018 roku. Przed więzieniem Nawalnego uratowało jednak to, że kandyduje w wyborach na mera Moskwy. Gdyby rosyjskie standardy wyborcze nie pozostawiały tak wiele do życzenia, mógłby nawet je wygrać. Bez dostępu do mediów i wielkiego budżetu udaje mu się przecież wyciągać na ulice Moskwy setki tysięcy Rosjan. Większość wierzy jednak w inny scenariusz. Kreml pozwolił Nawalnemu na walkę w wyborach, by pokazać, że tego przestępcy i agenta Waszyngtonu nikt nie popiera. Przegra bój o fotel mera i na wiele lat trafi za kratki.
Wyjdzie, by zdobyć Kreml?
Na to przygotowany jest zresztą sam Aleksiej Nawalny. W rozmowie z Michałem Kacewiczem z "Newsweeka" przyznaje, że to realna wersja wydarzeń. Wizja spędzenia pięciu lat w łagrze w żaden sposób nie rozwiewa jednak jego marzeń o prezydenturze. - Cokolwiek się stanie, będę walczył dalej. Nawet jeśli trafię do więzienia, obiecuję – zmienię Rosję. W końcu zgodnie z wyrokiem wyjdę w 2018 roku. Jak mnie zwolnią trochę wcześniej, to może wyjdę akurat na wybory prezydenckie - stwierdza.
Bo Nawalny wierzy, że Rosję wreszcie uda oczyścić się z wszelkich patologii, które ją dziś trawią. Niezłomny opozycjonista twierdzi, że wszystkie one ucieleśniają się w osobie Władimira Putina i otaczających go członków rządzącej partii Jedna Rosja. Nawalny nazywa ich "złodziejami i żulami". - Znam wielu ludzi, którzy są urzędnikami lub członkami partii Jedna Rosja i są uczciwi. Ale jeśli ktoś wstąpił do partii Jedna Rosja, to znaczy, że jest wśród złodziei, bo to partia złodziei. A jeżeli nawet nie kradnie, to jest żulem, bo tylko żule mogą swoją twarzą firmować złodziejską partię - tłumaczy w rozmowie z "Newsweekiem".

Dyktatura silnej ręki czy narodowy liberalizm?

Ani prezydent Władimir Putin ani przywódca szeroko pojętej, antykremlowskiej opozycji Alieksiej Nawalny nie ukrywają: największym zagrożeniem dla Rosji jest korupcja i usankcjonowane w świetle prawa rozkradanie majątku państwowego. Dyktator i jego oponent czerpią jednak środki i siły do realizowania swojej polityki właśnie z przegniłych na wskroś mechanizmów władzy. CZYTAJ WIĘCEJ


Zmiana musi zacząć się w Moskwie
Aleksiej Nawalny twierdzi, że jego Rosja będzie inna. Walka o oczyszczenie kraju musi się jednak zacząć od Moskwy. Nawalny tłumaczy, że w stolicy Federacji Rosyjskiej "jest wszystko, co w Rosji najlepsze". Od łatwych pieniędzy po wielką energię i możliwości. Jednocześnie przyznaje, że Moskwa to też wszystko, co w kraju najgorsze. - Nazjeżdżało się tu mnóstwo karierowiczów, panuje korupcja, miasto przyciąga różne męty. Przeszkadzają normalnie żyć i pracować - stwierdza.
I tłumaczy, że wielu zapracowanych moskwian haruje co dnia i odnosi wielkie życiowe sukcesy, na które pozwala dziś tylko Rosja. Jednocześnie tylko w tym kraju wystarczy zetknąć się z jednym podrzędnym urzędnikiem, czy funkcjonariuszem, by w mgnieniu oka stać się śmieciem. - Rosjanie przez ostatnie 20 lat byli okłamywani, że budujemy demokrację i kapitalizm. Bzdura, budowaliśmy państwo mafijne - stwierdza wprost.
Więcej o walce Aleksieja Nawalnego o nową, naprawdę demokratyczną Rosję w najnowszym "Newsweeku".