W ciągu ostatnich tygodni Platforma Obywatelska straciła dwóch posłów - Johna Godsona i Jarosława Gowina. Pod znakiem zapytania stoi także partyjna przyszłość ich dotychczasowego sojusznika Jacka Żalka, zawieszonego obecnie w prawach członka Klubu Parlamentarnego PO. Donald Tusk nie sądzi jednak, by koalicja straciła kolejnych posłów, a wraz z nimi sejmową większość. Dlatego nie zamierza wprowadzać w partii nadzwyczajnej dyscypliny. – Nie musze chyba przypominać posłom PO i PSL, że to jest gra o bardzo wysoką stawkę. Wychodzimy z kryzysu, Polska potrzebuje teraz stabilności, przewidywalności – zaznaczył premier.
Szef rządu poleciał dzisiaj do Katowic, by wziąć udział w otwarciu Międzynarodowych Targów Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego "Katowice 2013". W trakcie krótkiego wystąpienia Tusk odniósł się nie tylko do spraw dotyczących przemysłu wydobywczego. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, premier skomentował chociażby odejście Jarosława Gowina z PO. Tusk jest przekonany, że ta decyzja "dojrzewała w głowie pana posła Gowina od dawna". – Kiedy dymisjonowałem go z rządu, miałem wrażenie, że rozczarowanie tym, iż nie wytrzymał dłużej w rządzie, zmieniło jego sposób patrzenia na świat – powiedział premier.
Tusk stwierdził również, że nie spodziewa się, by kolejni posłowie koalicji PO-PSL poszli w ślady Gowina i Johna Godsona, stawiając Radę Ministrów w pozycji rządu mniejszościowego. Jego zdaniem koalicja PO-PSL będzie rządzić Polską aż do 2015 roku, kiedy mają się odbyć kolejne wybory parlamentarne. Niemniej Tusk podkreślił, że jeśli bezwzględna większość w Sejmie zostanie utracona [obecnie koalicja ma 231 głosów, może także liczyć na głosy niektórych posłów niezrzeszonych – przyp. red.], to "alternatywą są przedterminowe wybory".
Rząd stawia na węgiel i gaz łupkowy
Otwierając katowickie targi, Tusk zaznaczył, że niepodległość energetyczna państwa wymaga nie tylko dywersyfikacji zagranicznych źródeł energii, ale i właściwego wykorzystywania własnych zasobów. Dobrem narodowym Polski jest zaś węgiel i to właśnie na nim (oraz na gazie łupkowym) powinna się opierać polska polityka energetyczna.
Premier podkreślił, że jego gabinet szanuje argumenty ekologów oraz uznaje konieczność redukowania emisji gazów cieplarnianych. Według rządu eksploatowanie węgla nie musi się jednak wiązać z niszczeniem środowiska. Nowoczesne technologie, w które mają być inwestowane środki z UE, pozwalają bowiem na ograniczanie emisji CO2 przy dalszym korzystaniu z węgla na szeroką skalę.
– Będziemy stawiali na węgiel, by poprzez wykorzystanie nowoczesnych technologii ograniczać emisję CO2. Trzeba szanować odnawialne źródła energii, ale nie możemy dać sobie zabrać naszego narodowego dobra. (…). Naszą szansą jest mądre, nowoczesne wykorzystywanie klasycznych źródeł energii, w tym węgla – zauważył Tusk.
Szef rządu przypomniał jednocześnie, że przemysł wydobywczy tworzy w Polsce ponad 120 tysięcy miejsc pracy i nawet w ostatnich latach, kiedy świat zmagał się z kryzysem gospodarczym, osiągał dobre wyniki i zbierał pozytywne komentarze od zagranicznych kontrahentów. – Słowa uznania dla producentów sprzętu i górników, najwyższe słowa uznani od wszystkich Polaków – tymi słowami premier zakończył swoje przemówienie.