
Syryjska wojna domowa wywołuje w Stanach Zjednoczonych wiele wątpliwości i nieporozumień. Zdezorientowany wydaje się być nawet sam prezydent Barack Obama. Dlatego Władimir Putin napisał dla dziennika "The New York Times" specjalny artykuł, w którym wyjaśnił, dlaczego w sprawie Syrii nie należy podejmować pochopnych kroków oraz zaapelował o pokojowe rozwiązanie kwestii syryjskiej broni chemicznej. – Musimy porzucić język siły i wrócić na drogę cywilizowanego, dyplomatycznego i politycznego porozumienia – napisał prezydent Rosji.
Nie chronimy syryjskiego rządu, ale prawo międzynarodowe. Musimy wykorzystać Radę Bezpieczeństwa ONZ i wierzyć, że chronienie prawa i porządku jest w dzisiejszym skomplikowanym i burzliwym świecie jednym z niewielu sposobów na utrzymanie stosunków międzynarodowych z dala od drogi wiodącej ku chaosowi. Prawo ciągle jest prawem i musimy go przestrzegać, niezależnie od tego, czy się nam podoba, czy nie. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem międzynarodowym użycie siły jest dozwolone jedynie w samoobronie albo w sytuacji, gdy wyrazi na nie zgodę Rada Bezpieczeństwa.
(…) jeśli nie możesz liczyć na prawo międzynarodowe, to musisz znaleźć inne sposoby na zagwarantowanie sobie bezpieczeństwa. Stąd coraz więcej państw chce nabyć broń masowego rażenia. To logiczne: jeśli masz bombę atomową, nikt cię nie zaatakuje.
Komentując syryjską wojnę domową, Putin stwierdził, że nie jest ona "bitwą o demokrację", lecz "zbrojnym konfliktem między rządem i opozycją w wielowyznaniowym kraju". Jego zdaniem w Syrii można znaleźć obrońców czy zwolenników demokracji, ale po stronie sił opozycyjnych zdecydowanie nie brakuje bojowników Al-Kaidy oraz innych ekstremistów. Prezydent Rosji przypomniał, że amerykański Departament Stanu uznał Front Obrony Ludności Lewantu oraz Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie za organizacje terrorystyczne. Obydwie grupy są aktywne w Syrii.
Ale siła dowiodła swojej nieefektywności i bezsensowności. Afganistan się chwieje i nikt nie jest w stanie powiedzieć, co się stanie, kiedy wycofają się z niego siły międzynarodowe. Libia jest podzielona na plemiona i klany. W Iraku kontynuowana jest wojna domowa, każdego dnia giną tam tuziny ludzi. W Stanach Zjednoczonych wielu dostrzega analogię między Irakiem oraz Syrią i pyta, dlaczego ich rząd miałby chcieć powtórzyć niedawne błędy.
Niezależnie od tego, jak precyzyjne byłyby uderzenia, albo jak zaawansowanej broni użyto by do ich przeprowadzenia, cywilne ofiary są nieuniknione. Wśród nich znalazłyby się osoby starsze i dzieci, które interwencja ma chronić.
Z tego względu Putin uważa, że Stany Zjednoczone powinny przystać na rozwiązanie przedstawione przez Rosję. Zakłada ono, iż syryjski arsenał chemiczny najpierw zostanie przekazany pod międzynarodowy nadzór, a później zniszczony. Putin z satysfakcją odnotował, że Obama poważnie traktuje rosyjską propozycję, uważając ją najprawdopodobniej za alternatywę dla interwencji zbrojnej, która mogłaby przecież mieć katastrofalne następstwa.
Możliwe uderzenie Stanów Zjednoczonych na Syrię, które przeprowadzono by pomimo silnego sprzeciwu wielu państw oraz głównych przywódców politycznych i religijnych, w tym papieża, będzie skutkować jeszcze większą liczbą niewinnych ofiar i eskalacją konfliktu, która może go rozszerzyć daleko poza granice Syrii. Atak podsyciłby przemoc i rozpętał nową falę terroryzmu. Mógłby podkopać multilateralne wysiłki zmierzające do rozwiązania kwestii irańskiego programu atomowego oraz konfliktu izraelsko-palestyńskiego, co dodatkowo zdestabilizowałoby Bliski Wschód i Afrykę Północną. To mogłoby wytrącić z równowagi cały system prawa i porządku międzynarodowego.
Putin zastrzegł, że z prezydentem Stanów Zjednoczonych łączy go coraz większa doza zaufania. Dodał jednak, że wtorkowe przemówienie Obamy, w którym powiedział on, iż polityka Stanów Zjednoczonych jest tym, co "wyróżnia Amerykę, czyni nas wyjątkowymi", było nieco niepokojące. Według Putina mówienie o "wyjątkowości" jakiejś grupy ludzi jest niebezpieczne, niezależnie od pobudek, jakie prowadzą do jej wyróżnienia. Prezydent Rosji przyznał, że poszczególne państwa różnią się między sobą pod wieloma względami. Przypomniał jednak, że w oczach Boga wszyscy jesteśmy równi.
Rosyjska propozycja, zakładająca umieszczenie syryjskiego arsenału broni chemicznej pod międzynarodowym nadzorem, nie została przyjęta przez Wolną Armię Syrii (WAS), militarne ramię części syryjskiej opozycji, które wspiera Zachód. WAS podkreśliła, że broń chemiczna jest tylko narzędziem, dodając, iż społeczności międzynarodowej powinno zależeć przede wszystkim na ujęciu osób odpowiedzialnych za jej użycie i postawieniu ich przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.

