Na Złotą 44 dotarłam dość późno. Wyszło mi to na dobre, bo nie dość, że na niebie pojawiło się słońce, to jeszcze rozluźniła się nieco atmosfera i część gości wyszła. Dzięki temu mogłam swobodnie o wszystko wypytać i niespiesznie zwiedzić apartamenty na 50 piętrze. Oprowadzała mnie przewodniczka, która choć już pewnie zmęczona, z pasją i iskierkami w oczach opowiadała o innowacyjnych rozwiązaniach na Złotej.
Apartamenty są bez wątpienia szczegółowo dopracowane. Zadbano o dobór najlepszych materiałów i funkcjonalność rozwiązań grzewczych, akustycznych i wentylacyjnych.
Na Złotej będzie się mieszkać dobrze. Mieszkania są fajnie zaplanowane, z myślą o wygodzie mieszkańców. Przez wielkie okna widać chyba wszystkie dzielnice Warszawy.
Ceny apartamentów zależą w dużej mierze od wykończenia, które można dostosować do wymagań klienta. Czy są warte swojej ceny? To zależy. Za ponad stu metrowe mieszkanie na prawie samej górze warszawskiego żagla zapłacimy około 3 milionów złotych. Fantastyczne widoki mogą być tyle warte, jeżeli cenimy sobie wygodne, wielkomiejskie życie. W tej samej cenie można też spokojnie postawić luksusowy dom o dwukrotnie większym metrażu na sporej działce. Raczej jednak nie w centrum Warszawy. Wszystko więc zależy po prostu od tego, co kto lubi. I na co może sobie pozwolić.
Niewątpliwie widok i lokalizacja to największe zalety tego miejsca. Wieżowiec nie jest może aż tak spektakularny jak wszyscy się spodziewali, ale jego forma wciąż robi duże wrażenie. Podejrzewam, że mieszkania niższe, powiedzmy na ósmym piętrze, nie będą się zbyt dobrze sprzedawać. Luksusowe wykończenie i prestiżowy adres nie są w stanie przebić widoku na Pałac Kultury, Stadion Narodowy, zielone Filtry, Lotnisko Okęcie (naprawdę widać stąd startujące samoloty!) i piękną Wisłę.
Apartamenty nie sprawiają wrażenia nowobogackich, są wykończone z klasą i pomysłem. Jak dla mnie jednak, mimo zastosowania eleganckich, dobrych materiałów, są nudnawe. Surowy beton kontrastuje tutaj z bielą ścian, złotymi wykończeniami instalacji, naturalnym marmurem i bardzo ładną podłogą z amerykańskiego orzecha. Charakterystyczny motyw eleganckich paseczków powtarza się na drzwiach i sufitach, w zgrabny sposób tworząc nienarzucający się charakter mieszkań.
To miejsce spodoba się ludziom biznesu, oddycha się w nim pełną piersią. Nie zamieszka tutaj jednak żaden ekscentryczny artysta. Andy Warhol poszukałby czegoś z bardziej wyrazistym charakterem (może na Pradze?), a Lady Gaga dogadałaby się jakoś z miastem i zamieszkała w Pałacu Kultury. O luksusy i wnętrze zadbałby jej własny projektant. To moim zdaniem właśnie największa wada Złotej. Mieszkania są zunifikowane, wszystkie wykończone tymi samymi materiałami, bardzo do siebie podobne.
Opowiedziałam o tym mojej przewodniczce. Zgodziłyśmy się jednak, że spójność to istotny aspekt budowania marki. Marka ma tutaj swój charakter, ale nie narzuca się, trzeba się go troszkę doszukać. Dla tych, którzy kupią tu mieszkania to musi być zaletą.