Po tym reportażu poseł Armand Ryfiński powinien być skończony. Dziennikarze "Uważam Rze" twierdzą, że polityk Ruchu Palikota wiele lat czyhał na życie swojego ojca. "Po kilku latach procesu sąd dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonego" - pisze tygodnik. Zdaje się, że nieco więcej na ten temat wiedzą jednak przyjaciele posła z Ruchu Palikota. - Sprawę umorzono, a wszystko zaczęło się od choroby psychicznej ojca Armanda - wyjaśnia w rozmowie z naTemat Andrzej Rozenek.
Krew w żyłach mrozi historia, którą opisuje najnowsze "Uważam Rze". Dziennikarze tygodnika dotarli do zeznań, w których zrozpaczony ojciec opowiada, jak syn czyha na jego życie. Zaczyna się od awantur i szarpanin, a kończy na podtruwaniu staruszka. "Zobaczysz skurwi.., ja cię załatwię, z mojej ręki w tym domu zginiesz" - słyszy od syna. A ten życie chce darować mu tylko za majątek wyłudzony od siostry. "Uważam Rze" donosi, iż tak własnie wyglądała młodość kontrowersyjnego posła Ruchu Paikota, Armanda Ryfińskiego.
Faszystowski morderca?
W tle tak bulwersującej historii na temat "papieża antyklerykałów" pojawia się jednak jeszcze więcej smaczków. W tym rzekoma tajemnicza fascynacja Armanda Ryfińskiego faszyzmem.
Nie ma wątpliwości
Doniesienia tygodnika szybko podchwyciło wiele innych redakcji. Najchętniej cytują "Uważam Rze" oczywiście media prawicowe i katolickie, którym działalność posła Ryfińskiemu najbardziej zaszła za skórę. Wszyscy podkreślają, że choć konflikt rodzinny u Ryfińskich rozgrywał się w latach 80-tych, to sprawa jest wciąż świeża. Zygmunt Ryfiński pozwał bowiem wyrodnego syna dopiero trzynaście lat temu. Wątpliwości? Relację ojca Armanda Ryfińskiego uwiarygadniają przecież zeznania siostry obecnego posła, Angeliki, która przyznaje, że brat często kłócił się z ojcem.
Mogłoby się więc wydawać, że kariera Armanda Ryfińskiego w Ruchu Palikota jest skończona. W partii mają jednak o wiele więcej wątpliwości niż dziennikarze śledczy "Uważam Rze" . I wygląda na to, że o dawnych problemach rodzinnych posła Ryfińskiego wiedzą więcej. - To tak naprawdę nie są w żaden sposób poważne oskarżenia - zapewnia w rozmowie z naTemat rzecznik Ruchu Palikota, Andrzej Rozenek. Partyjny kolega Ryfińskiego podkreśla bowiem, że puentą całej tej bulwersującej historii jest fakt, iż... postępowanie zostało umorzone.
Cios poniżej pasa
Dlaczego, skoro cytowane przez "Uważam Rze" zeznania zdają się nie pozostawiać wątpliwości? - Treść akt tamtej sprawy została bardzo wybiórczo dobrana przez ten niezbyt poczytny organ. Tylko po to, by skrzywdzić człowieka. To ewidentna nagonka, jaką zwykle jest grzebanie się w sprawach sprzed wielu lat - ocenia Andrzej Rozenek.
Poseł wyjaśnia też, że w Ruchu Palikota od dawna wiedzą o dawnym konflikcie w rodzinie Ryfińksich. - Ktoś to cynicznie wykorzystuje. I co najgorsze, nie tylko to, że Armand miał w przeszłości problemy rodzinne. Wszystko wiąże się bowiem z tym, iż jego ojciec jest człowiekiem chorym umysłowo. Dlatego jest to cios poniżej pasa. Takich rzeczy się nie robi - mówi zbulwersowany Rozenek.
I dodaje, że nie chciałby, aby rodzinny dramat znowu bardzo wiele Armanda Ryfińskiego kosztował. Choć sprawę umorzono, a przyjaciele wiedzą, że tłem wszystkiego była choroba Zygmunta Ryfińskiego takie doniesienia sprawiają, że zawsze pozostają spekulacje, iż może jednak coś było na rzeczy. Członkowie Ruchu Palikota znają tymczasem zupełnie innego Ryfińskiego niż ten z najnowszego reportażu "Uważam Rze". - To bardzo sympatyczny, ciepły człowiek, który absolutnie nigdy nie podniósł nawet na nikogo głosu. Nie sądzę, by muchę skrzywdził. Te wszystkie doniesienia są więc dla nas zupełnie absurdalne - stwierdza partyjny kolega.
W 1988 roku doszedłem do wniosku, że Armand wieczorami w swoim pokoju wykonuje tajną pracę. Kiedy wchodziłem do jego pokoju, natychmiast zakrywał biurko dużym kartonem, gasił światło i wychodził z pokoju. Zmuszony byłem dokonać rewizji podczas jego nieobecności. Wynik rewizji był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. (...) Ujawniłem bowiem, że Armand produkuje opaski hitlerowskie ze swastykami, które zbrodniarze Niemiec nosili na lewych rękawach mundurów. Piętnaście opasek, jak również materiał do produkcji następnych oraz farby, pędzle i inne drobiazgi zniszczyłem na oczach Armanda CZYTAJ WIĘCEJ
Paweł Lisicki, dziennikarz, publicysta i etyk ma przed sobą bardzo poważny wybór. Jeżeli zostanie w mediach ludzi takich, jak bracia Jacek i Michał Karnowscy – to będzie to dla niego koniec rzetelnych ocen. CZYTAJ WIĘCEJ