Śpiewają kelnerzy w knajpach, tancerze na lodzie i aktorzy. W końcu piosenka jest dobra na wszystko, szczególnie na sławę i blask. Płyta to ładne trofeum i kolejny krok do sukcesu. We Wrocławiu ruszył Przegląd Piosenki Aktorskiej. My zrobiliśmy autorski przegląd piosenki najgorszej, czyli jak zza serialowej lady trafić na estrady.
Śpiewać każdy może. Szczególnie w erze playbacków, syntezatorów i wszelkich innych wspomagaczy. Wystarczy kilka słów o miłości, prosta melodia i znana buzia. Zachodnie gwiazdy już dawno temu zorientowały się, że własny singiel to dobry punkt w karierze. W sezonie promują się w serialach, w wolnych chwilach wyjeżdżają w trasy koncertowe. W Polsce trend ten dopiero rozkwita. Przełomowym momentem był program „Jak oni śpiewają”, który dał pięknym i popularnym mikrofon do ręki. Nagle okazało się, że śpiewanie jest dużo łatwiejsze od grania. Rynek jest pazerny, trzeba umieć się sprzedać. Talent to sprawa, tak jak rola w serialu, raczej drugoplanowa.
„Szkoda dnia na taki stan, paparapa,
Wymyśl coś i nie siedź sam, paparapa”
Joanna Jabłczyńska singlem ze swojej płyty „Paparapa” zasłużyła sobie na pierwsze miejsce w naszym rankingu. Jej piosenki są lekkie, melodyjne i zupełnie bez sensu. Cóż, aktorka znana jedynie z roli Marty w serialu „Na wspólnej” nie miała nic do stracenia. Po sukcesie „Poker Face” Lady Gagi aktorka wyszła z założenia, że melodyjne powtarzanie słów na „p” jest kluczem do sukcesu. Niestety po wysłuchaniu kilku piosenek z jej płyty, na usta ciśnie się jedynie refren jednego z utworów: "Szkoda dnia”. Joasia z wykształcenia jest prawniczką, może w tym słowie na „P” powinna poszukać szczęścia.
„Kocha niebanalny styl, koci świat i dobry film”
Tekst bardzo autorski. W końcu Agnieszka Włodarczyk od czasu debiutu w „Sarze" jest naszym krajowym kociakiem. Słodkie minki wychodzą jej nieźle, ale na ekranie. Zaletą piosenek z albumu „Nie dla oka” są chyba tylko teledyski, w których seksowna aktorka wygina się w rytm muzyki. Jej płyta wbrew tytułowi jest bardziej dla oka, niż dla ucha. Wszystkie utwory oparte są na podobnej linii melodycznej, trochę klimatycznego pianinka, lekki bas i miękki głos artystki. Może gdyby śpiewała w egzotycznym języku, to byłaby miłym dodatkiem do radia w samochodzie. Po polsku nie ma szans.
„Zaraz zrobimy sobie kawę, poranna kawa jest jak tlen”
Gdyby powstał konkurs na najlepszą piosenkę do telewizji śniadaniowej, to Aleksandra Nieśpielak miałaby dużą szansę na wygraną. Teksty z jej płyty pt. ”Dzień dobry dniu” to fascynująca historia o wstawaniu i budzeniu się. Widać, że śpiewać może nie tylko każdy, ale też absolutnie o wszystkim. Aktorka znana z seriali „Barwy szczęścia” czy „Klub szalonych dziewic” jest przykładem na to, że w Polsce do śpiewania ładna buzia i kawałek zgrabnego ciała wystarczą. Golizna pokazana w pierwszych sekundach teledysku jest najmocniejszą stroną tego utworu. Dalej jest już tylko banalnie. W końcu witanie się ze wstającym dniem przez prawie pięć minut jest wyzwaniem, nawet dla profesjonalnej aktorki.
„Przyjaciel potrzebny jest od zaraz, niech tylko za bardzo się nie stara”
Słowa piosenki „Przyjaciel od zaraz” aktorka „Klanu" wzięła sobie chyba zbyt serio. Zarówno na swojej pierwszej płycie „Kaja Paschalska”, jak i na kolejnej, obdarzonej finezyjnym tytułem „Kaja 2”, specjalnie się nie stara. Mimo wszystko udało jej się nagrać „Chinkę czikulinkę”, która stała się hitem i na długo zapadła w pamięć jako najbardziej absurdalny kawałek roku. Cóż, Ola była wtedy jeszcze młoda i może nie wiedziała, w co się pakuje. Na szczęście po wydaniu drugiej płyty trzyma się z dala mikrofonu. Czekamy jeszcze na ekran.
Izabella Scorupco swojej debiutanckiej płyty „Iza” wstydzi się do dziś. Jak dla mnie, nie ma specjalnie czego. Nagrane we wczesnych latach 90. piosenki dziś są znów świeże. Stylizowana na Madonnę Iza, w przeciwieństwie do naszych rodzimych gwiazd, nie sili się na jazzowe kawałki i miękkie wycie, tylko śpiewa słodko, miło i do tańca. Oczywiście nie są to piosenki najwyższych lotów, ale trudno byłoby spodziewać się tego po gwieździe, która całe życie nie może zdecydować się, czy jest bardziej aktorką, modelką czy wokalistką.
Zagraj to jeszcze raz
Dużo większym wyczuciem charakteryzują się aktorzy, którzy sięgają po znane utwory. W końcu przepis na sukces to popularność. Najlepszy efekt przynosi więc popularna piosenka w połączeniu z popularną buzią. Dobrym przykładem może być debiutancka płyta Anny Dereszowskiej, na której znajdziemy piosenki napisane przez Henryka Warsa. W końcu takie kawałki, jak „Sex appeal” czy „Już nie zapomnisz mnie” podobają nam się zawsze, szczególnie w wydaniu atrakcyjnej aktorki obdarzonej miękkim głosem. Oczywiście przerabiać też trzeba umieć. Sięganie po hity z najwyższej półki może być bolesne, czego dobrym przykładem jest nagrany przez Borysa Szyca cover „Nothing Compares to You”. O wiele lepiej wychodzi, kiedy przystojni mężczyźni kończą swoje wokalne wybryki na melorecytacji. Robił to już Żebrowski, Adamczyk, Zakościelny, Linda, a ostatnio nawet Grabowski. Z gorszym bądź lepszym skutkiem. Zwykle jednak bez obciachu.
Śpiewać trzeba umieć, tak samo jak grać. Jeśli jedno nie wychodzi, lepiej nie zabierać się za następne. Oczywiście są aktorzy, którzy świetnie łączą oba talenty, ale prędzej spotkamy ich na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej niż na pierwszych miejscach przebojów mainstreamowych stacji radiowych. W końcu nawet wielki Jerzy Stuhr wie, że czasem lepiej, a czasem gorzej.