Miejska dżungla to miejsce dla prawdziwych mężczyzn, którzy nie boją się wyrażać swojego zdania. Moro, w które ubrany był żołnierz napotkany przeze mnie w jednej z warszawskich galerii idealnie wpisywało się w krajobraz walki, którą widzimy każdego dnia na polskich ulicach. Walki o cholerną normalność.
Scena której byłem świadkiem podczas robienia zakupów jest jedną z tych, które z przykrością oglądamy każdego dnia. Po drodze do pracy, w komunikacji miejskiej, o obcowaniu z "kulturą stadionowej" nie wspominając. Jednak młodzieniec, który wraz z kolegą towarzyszył swojej dziewczynie podczas zakupów w eleganckim sklepie, wydał mi się wyjątkowo przykrym zjawiskiem.
Chłopak miał na oko ze dwadzieścia, może dwadzieścia dwa lata. Widać było, że nie czuł się dobrze w miejscu, w którym się znalazł. Postanowił jednak poczuć się lepiej i nie zmarnować czasu oczekiwania na dziewczynę mierzącą ubrania. Miał na sobie wojskowy mundur, którego trudno było nie zauważyć między półkami pełnymi drogich, stylowych ubrań.
On również zauważył różnice między swoją osobą, a resztą klientów. Szczególnie zależało mu jednak na tym, aby podkreślić przepaść, która oddziela go od sprzedawców pracujących w sklepie. – Gdybym to ja mógł decydować, przywróciłbym służbę zasadniczą i skończyłoby się to pedalstwo – stwierdził dumnie żołnierz, przykuwając uwagę zgromadzonych w sklepie klientów. Audytorium sprawiło, że prawdziwy mężczyzna w mundurze postanowił rozwinąć wątek i udowodnić publicznie swoją męskość, odcinając się od wszechobecnego pedalstwa.
Żołnierz zaczął maszerować dumnie po sklepie, choć charakterystycznie zostawiał "nogi z tyłu" i unosił głowę po każdym kroku. Przy jednym z wieszaków zwrócił uwagę na sukienkę, do której postanowił się odnieść. – Ta sukienka jest bardziej męska niż pan, który sprzedaje przy kasie – błyskotliwe zażartował. Chwilę później odegrał przed swoim kolegą scenkę, polegającą na wykonywaniu zniewieściałych ruchów. Było to niebywale wręcz zabawne, dla obu panów.
Gdy zgromadzeni na zakupach warszawiacy przestawali koncentrować się na występach jurnego żołnierza, ten postanowił ostatecznie określić swoje stanowisko względem światopoglądu. – Gdybym nie był w centrum miasta i w mundurze to bym nie wytrzymał i zrobił tu porządek – powiedział do swojego przyjaciela, choć było go słychać w całym sklepie.
Jak mówi Kuba Wojewódzki, "niezwykłe jest to", jak bardzo żołnierz chciał zamanifestować swój sprzeciw wobec widoku, który musiał znosić przez kilka długich minut. Musiało być dla niego niezwykłym zaskoczeniem, że w markowym sklepie z odzieżą pracują faceci, którzy w odróżnieniu od jego kolegów z pracy, dbają o swój wygląd, zapewne znają się na modzie i jak się jedynie domyślam, pewnie również studiują. Wiadomo jednak, że nie ma to kompletnie żadnego znacznie, skoro są gejami.
Żołnierz sprawiał wrażenie niezwykle dumnego z tego, kim jest. Każdym wykonywanym przez siebie gestem pokazywał swoją wyższość i pogardę wobec "pedałów" pracujących w sklepie. On zaś, jako prawdziwy mężczyzna (pewnie jedyny w tym sklepie, bo jak stwierdził, stroją się tylko cioty), był wartością i klasą samą w sobie. Nikt nie miał prawa pomyśleć, że znalazł się tam z innych względów, niż czysto towarzyskich.
Zacząłem się zastanawiać, do jakiej dyskusji mogłaby skłonić sytuacja której byłem świadkiem. Czy o tym, że polscy żołnierze nie reprezentują sobą zbyt wiele? Bardzo często tak, bo mundur nadal bywa szansą dla chłopaków z małych miejscowości, jak to zapewne było i w tym wypadku. Swoisty awans społeczny spowodował, że chłopak się pogubił i nie udźwignął psychicznie zmian w swoim życiu.
Być może jego występy były spowodowane tym, że były "gościnne". Po przyjeździe do dużego miasta niektórym bardzo trudno jest zaakceptować to, że praktycznie każdy może tu być sobą, wyglądać jak chce i wyrażać siebie tak, jak tylko jemu się podoba. Tym bardziej trudno to zrozumieć człowiekowi, którego światopoglądem kierują koszarowe zasady.
Ja w każdym razie nie uważam, że należy przywrócić zasadniczą służbę wojskową. Jeśli bowiem miałaby ona kształcić takich orłów jak spotkany przeze mnie żołnierz, określenie "zaścianek" w krótkim czasie stałoby się dla Polski komplementem.