Volvo szykuje silnikową rewolucję. 306 koni mechanicznych w dwóch litrach
Michał Mańkowski
27 września 2013, 10:29·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 września 2013, 10:29
Volvo dzielnie walczy o swoje miejsce wśród producentów samochodów klasy premium. Finansowe problemy w związku, z którymi szwedzki koncern został kupiony przez Chińczyków poskutkowały wypracowaniem kilku bardzo ciekawych rozwiązań. Efektem tego są m.in. całkowicie nowe silniki, które mieliśmy okazję testować w modelach S60, V60 i XC60. Całość od zera stworzyli szwedzcy inżynierowie, którzy w autach zamontowali czterocylindrowe silniki o pojemności 2,0 l. Efekt? Godny podziwu.
Reklama.
Nowe silniki i auta zasługują na uwagę. Nie tylko ze względu na osiągi i zastosowane rozwiązania, ale i fakt, że będą przełomem w historii Volvo. A przynajmniej do tego aspirują. Jednostki zostały stworzone od początku do końca przez szwedzkich inżynierów i zapowiadają koniec popularnych pięcio- i sześciocylindrowych silników.
Zmiany, zmiany, zmiany
Od teraz prym mają wieść cztery cylindry z rodziny Drive-E. Docelowo ma ona zastąpić aż osiem rożnych obecnie stosowanych silników. Diesle będą oferowały moc od 120 do 232 KM, natomiast benzyniaki od 140 do 306 KM. Dzięki nowym motorom samochody mają być bardziej dynamiczne i oszczędne. Całość ze względu na unijne przepisy ma iść także w parze z mniejszą niż u poprzedników emisją CO2
Nowe silniki a modele aut
Silnik benzynowy T6 306 KM, modele: S60, V60, XC60
Silnik benzynowy T5 245 KM, modele: S60, V60, XC60, S80, XC70, V70
Silnik diesel D4 181 KM, modele: S60, V60, XC60, S80, XC70, V70
Nowe silniki mają dodatkowo zredukować spalanie poprzez wprowadzenie elektronicznej rolety, która uniemożliwia oziębianie płynu chłodniczego przez powietrze. A także pompy wody, która jest włączana elektronicznie przez komputer pokładowy nie przy odpalaniu samochodu, ale dopiero w odpowiednim momencie (temperaturze).
Przy okazji w testowanych modelach zadebiutowała też ośmiostopniowa automatyczna skrzynia biegów, co dla mnie i każdego, kto wychował się na „zwykłych” piątkach jest ciekawym drogowym doświadczeniem. Słowem wstępu zaznaczę jeszcze, że nie będzie to fachowa analiza techniczna, a raczej typowy user experience i garść przydatnych każdemu kierowcy faktów dotyczących nowych aut ze stajni Volvo.
W dieslu ekonomicznie
Wszystkie silniki są dwulitrowe. Są wśród nich zarówno jednostki benzynowe, jak i te wysokoprężne (diesle). Na krętych, górskich drogach oraz autostradach w okolicy Nicei można było sprawdzić na własnej skórze, jak sprawują się poszczególne modele Volvo. A wśród nich był m.in. S60 z silnikiem benzynowym T6 o mocy 306 KM, SUV XC60 (benzyna T5 / 245 KM) i kombi V60 w dieslu (D4) o mocy 181 KM.
Można się spodziewać, że największą popularnością ze względu na ekonomikę jazdy będzie cieszył się diesel D4. Model V60 w tym wariancie do setki rozpędza się w 7,6 sekundy i rozwija prędkość maksymalną na poziomie 225 km/h. Do tego dochodzi niezłe spalanie. W trasie i mieście wahało się w granicach 7l/100km brzmi fajnie, ale jest wyższe niż deklarowane przez producenta 4,2l. Auto „zwija się” naprawdę przyzwoicie, zwłaszcza po przełączeniu na tryb sportowy.
Co u benzynowego SUV-a?
Inne, co nie znaczy, że gorsze, wrażenia były z SUV-em XC60 o benzynowym silniku T5. Nie wiązały się one jednak z samym silnikiem, który spisywał się równie dobrze co poprzednik, ale gabarytami auta. Tak przynajmniej przypuszczam. SUV krętych i górskich ścieżek trzymał się, co prawda dobrze, ale na wąskich zakrętach zdecydowanie lepiej siedzieć w czymś mniejszym i zwinniejszym. Lepiej wybierać się tam, gdzie będzie trochę więcej miejsca np. do miasta lub na autostrady.
Podobnie, jak wspomniana wyżej V60-ka, ma „depnięcie”, jednak na wyprzedzanie na takich trasach profilaktycznie nie zdecydowałem. Czas do setki? 7,2 sekundy. Spalanie? Wedle broszury 6,7l/100km, ale podczas jazdy nie zszedłem poniżej 10l. Prędkość maksymalna 210 km/h.
Faworyt
I w końcu last, but not least. Mój faworyt z całej trójki: volvo S60 z benzynowym silnikiem T6 o mocy 306 KM. Idealna – choć paliwożerna – rakieta. Do 100k/h rozpędza się w zaledwie 5,9 sekund i może jechać z maksymalną prędkością 230 km/h.
Producent informuje, że spalanie powinno utrzymywać się na poziomie 6,4l/100km, ale nie udało się nam zejść poniżej 15l. Faktem jest jednak, że to S60 z silnikiem T6 taryfy ulgowej nie dostało. Do tego dochodzi też kręta i górska droga. Ciężko oprzeć się pokusie wciśnięcia gazu. Zwłaszcza w trybie sportowym, w którym biegi można dodatkowo zmieniać manetkami znajdującymi się na kierownicy.
Choć motomaniacy zapewne znajdą masę niuansów pomiędzy poszczególnymi modelami, to trzeba przyznać, że komfort jazdy każdym z nich jest równie wysoki.
Bezpieczeństwo
Inżynierowie volvo oprócz rozwiązań stricte technicznych wprowadzili także serię udogodnień związanych z bezpieczeństwem. Te – na mnie zrobiły pozytywne wrażenie. Poniżej tylko niektóre z nich. Ciekawym rozwiązaniem są małe lampki zamontowane wewnątrz samochodu niedaleko lusterek. Jeśli chcemy zmienić pas system automatycznie wykrywa, czy z którejś strony nie znajduje się żadne auto. Jeśli tak – lampka się zapala. Zdecydowanie przydatne w zatłoczonych miejscach, gdzie często trzeba przeskakiwać z jednego pasa na drugi. Trzeba jednak uważać, by nie zapominać o patrzeniu w lusterka.
Spore wrażenie zrobił także system automatycznego hamowania w przypadku, gdy nagle zbliżamy się do przeszkody. Działa przy prędkościach do 50km/h. Testowaliśmy to przed szlabanem na autostradzie. Auto faktycznie samo zahamowało informując o tym na komputerze. W przypadku wyższych prędkości system alarmuje kierowcę dźwiękiem i czerwonym światełkiem znad kierownicy. Wykrywa nie tylko przeszkody i auta nagle hamujące przed nami, ale także rowerzystów i pieszych, którzy pojawili się na drodze. System najlepiej sprawdzał się jednak w przypadku największych przeszkód, te mniejsze zdarzało mu się pominąć.
Ile będzie kosztować taka przyjemność? Oficjalne ceny nie są jeszcze znane, ale udało się nam ustalić kilka z nich. Diesel D4 181KM to koszt 137 tys. zł, natomiast benzynowe T5 245KM będą po 143 tys. zł, a T6 z 306KM za 165 tys. złotych. Samochody z silnikami Drive-E pojawią się w sprzedaży na początku przyszłego roku.