Zamknięcie rządu po polsku nie brzmi tak złowieszczo, jak amerykańskie "government shutdown". W USA właśnie do tego doszło. Przestanie działać wiele instytucji państwowych i urzędów. Ale wbrew niepokojącej nazwie, Stanom Zjednoczonym nie grozi wielka tragedia. Mimo to warto się przyjrzeć temu ciekawemu procesowi.
Republikanie nie dogadali się z Demokratami w Kongresie w sprawie przyjęcia nowego budżetu - i doszło do tzw. "government shutdown", czyli zamknięcia rządu. Nie oznacza to jednak, że rząd jako taki przestanie pracować - po prostu część instytucji i urzędów zostanie zamknięta, a wielu pracowników odesłanych, póki co, do domu.
Przestaną wydawać wizy, samoloty nie będą latać, a amerykańska armia nie dostanie pieniędzy – m.in. takie plotki można w internecie znaleźć na temat shutdown'u. Są to jednak tylko objawy paniki – bo chociaż zamknięcie rządu, a w zasadzie zaprzestanie jego finansowania (do tego sprowadza się cała operacja), brzmi strasznie, to w praktyce dla obywateli jest o wiele mniej dotkliwe, niż mogłoby się wydawać.
Co przestanie działać?
Muzea, parki narodowe
Zamknięte zostaną na pewno wszystkie muzea i parki narodowe czy zoo. Osoby, które używają terenów kampingowych w takich obiektach, np. do przenocowania, dostaną 48 godzin na opuszczenie miejsca. Zostanie zamkniętych także sporo innych obiektów turystycznych, takich jak np. Statua Wolności czy wyspa Alcatraz.
Służba zdrowia
W Narodowych Instytucjach Zdrowia (National Institutes of Health) nie będzie się przyjmować nowych pacjentów. Ci, którzy już się tam znajdują, wciąż jednak będą otrzymywać pomoc. Zatrzymanych zostaje wówczas także wiele badań. Centrum Kontroli i Profilaktyki Chorób ogranicza swoje działanie w badaniu wybuchów różnych chorób: od grypy po nieznane wirusy.
Podatki
Chociaż trzeba je cały czas płacić, to IRS (amerykańska skarbówka) zawiesi wszystkie audyty i kontrole. Wyłączone zostaną również wszelkie infolinie dotyczące spraw podatkowych.
Nauka
Wstrzymana zostanie praca instytutu pomiarów geologicznych. Ale już NASA czy Narodowy Serwis Pogodowy będą dalej działać - chociaż w NASA w pracy zostaną tylko ci pracownicy, którzy są naprawdę niezbędni, np. naukowcy obsługujący Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Armia
Żołnierze i pracownicy struktur militarnych wciąż będą wykonywać swoje obowiązki. Jedyne, co ich zaboli, to opóźnienia w otrzymywaniu pensji.
Bezpieczeństwo pracy
W przypadku nagłego zagrożenia wszyscy federalni inspektorzy bezpieczeństwa i zdrowia przestaną dokonywać inspekcji w zakładach pracy.
Pieniądze
Osoby kupujące nieruchomości po raz pierwszy czy ludzie mało zarabiający, będą dostawali pożyczki na nieruchomości z opóźnieniem. Nie będą też przyznawane żadne nowe pożyczki. Zawieszone zostają również pożyczki dla małych przedsiębiorstw.
Programy wsparcia
Tzw. Head Start Programs to socjalne programy wsparcia dla dzieci i rodzin z niskimi przychodami. Rząd gwarantuje wsparcie na różnych płaszczyznach: edukacji, zdrowotnej, odżywania czy zaangażowania rodziców. Programy te od razu odczują wpływ shutdown'u – wiele grantów finansowych przyznawanych w ich ramach nie zostanie odnowionych, jeśli wygasają 1 listopada. W wielu programach finansowania zabraknie od razu. Im dłużej będzie trwał shutdown, tym więcej programów będzie tracić pieniądze – niezależnie od tego, czy wspierają dzieci, czy nie.
Jedzenie
Administracja ds. Jedzenia i leków zawiesi większość rutynowych inspekcji i będzie zajmować się głównie sprawami o wysokim ryzyku. Tzw. WIC, czyli specjalny program dożywania dla kobiet, niemowląt i dzieci, prawdopodobnie zostanie zamknięty. WIC dostarcza jedzenie, opiekę zdrowotną i zapewnia edukacją żywieniową kobietom w ciąży oraz matkom z dziećmi.
Również kilka innych programów dożywiania straci środki finansowe. Poza tymi kilkoma sferami, nic się nie zmieni. Podróże lotnicze, wydawanie dokumentów do podróży międzynarodowych (w tym wiz), opieka zdrowotna czy socjalna, zasiłki dla bezrobotnych – wszystko będzie działało normalnie. Tak samo np. sądy i pozostała administracja czy poczta. W wielu instytucjach i urzędach pracować będą tylko niezbędni ludzie - utrzymujący wszystko przy życiu. Cała reszta zostanie odesłana do domu. Niemniej, nadal ponad 80 proc. pracowników budżetówki będzie normalnie pracować.
Każdy tydzień shutdown'u oznacza utratę 0,15 proc. rocznego PKB. Dodatkowo też, światowe rynki – co widać już teraz – reagują na tę sytuację bardzo nerwowo. Na nowojorskiej giełdzie wszystkie indeksy są czerwone. Indeks DJIA (Dow Jones Industrial Average), na który składa się 30 największych amerykańskich firm, spadł w poniedziałek o 0,84 proc. Ale światowe rynki, póki co, nie reagują alergicznie na shutdown: w Azji dominują wzrosty, a kurs dolara/euro nie zaczął szaleć. Również ze względu na trudną sytuację w Europie.
Ostatni raz taka sytuacja wydarzyła się w 1995 roku – za rządów Billa Clintona. Wówczas shutdown trwał 28 dni. Skutki dotyczyły wtedy głównie polityki wewnętrznej USA i notowań polityków, szczególnie Clintona, który tracił poparcie po rozpoczęciu shutdownu. Ostatecznie jednak wyszedł na tym korzystnie, bo po zakończeniu kryzysu miał najwyższe słupki poparcia od czasu wyborów.
Teraz jednak skutki polityczne mogą być zupełnie inne. Bardzo prawdopodobne, że na zamknięciu rządu ucierpi nie Barack Obama, a jego rywale – Republikanie. To o nich bowiem mówi się, że wykorzystują tak potężne narzędzie nacisku tylko po to, by osiągać swoje – nieznaczne w stosunku do problemu shutdown'u – cele polityczne. Barack Obama na Twitterze już uderzył w Republikanów.
Do shutdownu doszło, bo Kongres do końca dnia 30 września nie przyjął nowej ustawy budżetowej. Niższa Izba Reprezentantów, w której większość mają Republikanie, przyjęła, co prawda, ustawę budżetową, ale zakładającą, że wejście w życie Obamacare – flagowej reformy Baracka Obamy dotyczącej służby zdrowia i ubezpieczeń – opóźni się o rok.
Na to z kolei nie zgodził się Senat, zdominowany przez Demokratów. Do konsensusu nie doszło. To, co dzieje się teraz w USA warto obserwować - bo governement shutdown nie zdarza się codziennie.