Jak każdy 68-latek miał lepsze i gorsze okresy, ale od kilkunastu lat cieszył się autorytetem dzięki rysunkom Marka Raczkowskiego. Ulubiony bohater satyryka, Stanisław z Łodzi, właśnie umarł, a sam Raczkowski będzie puszczał muzykę podczas stypy, która odbędzie się w czwartek w warszawskim barze Studio.
W tym tygodniu ukazał się ostatni numer „Przekroju” wydany nakładem Gremi. Od 2010 roku magazyn przechodził z rąk do rąk pięciokrotnie, co nie pomagało w wypracowaniu spójnego profilu pisma. „Przekrój” raz chudł, raz tył, bywał hermetycznie lewicowy, czasem popadał w marazm, ostatnio trochę flirtował z lifystyle'em i zaczął specjalizować się w tematyce społecznej.
Zawsze jednak był ciekawą, mniej rozpolitykowaną alternatywą dla trzech głównych graczy na rynku tygodników. Tuż przed zgonem wbrew pozorom miał się coraz lepiej i odzyskiwał dawną werwę.
Czego będzie mi brakowało po „Przekroju”? Po pierwsze – okładek. W przeciwieństwie do innych tygodników opinii nigdy nie straszył okładkami i nie naśladował tabloidowej estetyki, by zwiększyć sprzedać. Po drugie – działu „O czym nie piszemy”. Po trzecie – tego, że jako jedyny na rynku nie skupiał się na polityce i miał naprawdę dobry dział poświęcony kulturze, m.in. z wywiadami Mike'a Urbaniaka. Po czwarte – „Rozmaitości” na tylnej okładce, choć one i tak znikły dawno temu.
W czwartek o godz. 22 w barze Studio spotkacie nie tylko Raczkowskiego, lecz także cały zespół redaktorów z Zuzą Ziomecką na czele. Możecie wspólnie ponarzekać, powspominać i się napić. Muzykę – raczej nie żałobną – będą puszczać m.in. Max Cegielski, Badbitches i Angelika Kucińska.