Badania społeczne potwierdzają, że większość Polaków akceptuje seks przedmałżeński. W młodszym pokoleniu nie chodzi zresztą tylko o werbalną aprobatę: rozpoczynanie życia seksualnego na długo przed ślubem jest powszechne. Jak w tej sytuacji oceniać przestrzeganie przez Polaków chrześcijańskiej moralności, zwłaszcza w kontekście wciąż trwającej popularności ślubów kościelnych?
“Super Express” opublikował we wtorek wyniki badań przeprowadzonych przez portal Sympatia.pl, z których wynika, że do uprawiania seksu przedmałżeńskiego przyznaje się grubo ponad dziewięćdziesiąt procent Polaków i Polek. I choć co do rzetelności tego akurat badania można mieć spore zastrzeżenia, to faktem jest, że rozpoczynanie współżycia seksualnego przed ślubem (zwłaszcza wśród młodych Polaków) dawno przestało być tematem tabu.
O obyczajowej przemianie świadczą też wyniki sondażu CBOS: już 59 proc. respondentów nie ma nic przeciwko seksowi przed ślubem. Jeśli dane te zestawić z silnym w Polsce katolicyzmem, który wyraża się np. we wciąż sporej popularności ślubów kościelnych, pojawia się pytanie: czy osoby uczestniczące w sakramencie małżeństwa traktują kościelne nauki aż tak wybiórczo? A może księża przestali w dzisiejszych czasach wymagać restrykcyjnego trzymania się tego konkretnego zakazu?
"Był, jest i będzie"
– Wydaje się, że księża dorośli do współczesności i przynajmniej ci z którymi miałem do czynienia, czy to na naukach przedmałżeńskich, czy w innych przypadkach doskonale zdają sobie sprawę, że seks przedmałżeński był, jest i będzie – mówi Tomek. Przyznaje, że nigdy nie spotkał się z oburzeniem duchownych, a raczej z akceptacją i radością, że miłość fizyczna nie zepsuła niczego w tym związku, a być może pomogła zbliżyć się parze, która zdecydowała się pójść krok dalej i wziąć ślub kościelny.
Z takim stawianiem sprawy nie zgadza się ks. Jan Abrahamowicz z Duszpasterstwa Niesakramentalnych Związków Małżeńskich Archidiecezji Krakowskiej. – Powszechność tego grzechu wcale nie sprawia, że jest on mniejszy – twierdzi i podkreśla, że Ewangelia jest w tej sprawie precyzyjna i nakazuje zachowanie “czystości serca”.
Podobnego zdania jest ks. Jakub Bartczak: – Seks przedmałżeński może utrudniać przyszłe wspólne życie, choćby dlatego, że ludzie młodzi często mylą fizyczną fascynację z prawdziwą miłością – tłumaczy.
"On wie, my wiemy"?
Wydaje się jednak, że w praktyce wiele osób chodzących do kościoła sądzi inaczej: – Nigdy w życiu nie mam zamiaru się z tego spowiadać. Nie uznaję tego jako grzech – pisze jedna z użytkowniczek forum Netkobiety.pl. Niektórzy sugerują, że księża zdają sobie sprawę z powszechności takiej postawy i nie próbują nawet z nią walczyć. Nawet w czasie przygotowań do ślubu.
– Na kursach przedmałżeńskich wszyscy udawali, że nic takiego się nie dzieje. Nikt nie zadawał zbędnych pytań i zarówno księża, jak i uczestnicy zachowywali się tak, jakby oczywistym było, że czas na seks przyjdzie dopiero po ślubie – mówi Justyna.
Karol, który wziął ślub kościelny kilka miesięcy temu, przytacza zaś nawet taką scenę:
Nie jest jednak tak, że we wszystkich przypadkach zawierania ślubów kościelnych mamy do czynienia ze swoistą “grą pozorów”. Zdaniem księdza Abrahamowicza wiele osób żyje zgodnie z przykazaniami, a nauki przedmałżeńskie traktuje całkowicie serio. – Wszystko zależy od danej osoby – podkreśla ks. Abrahamowicz.
Z kolei ks. Jakub Bartczak tak komentuje problem: – Nauczanie Kościoła mówi wyraźnie o czystości przedmałżeńskiej: odstępstwo od tej zasady jest grzechem. Ale z drugiej strony musimy pamiętać, że sakramenty przyjmują ludzie grzeszni, a do małżeństwa często wchodzi się z bagażem różnych doświadczeń – zauważa ks. Bartczak.
Większość księży pogodziła się z tym, że nie licząc ortodoksyjnych par katolickich, seks przedmałżeński, to coś zupełnie normalnego i nie jest przeszkodą do zawarcia małżeństwa.
Karol
o swoim ślubie
Kiedy ksiądz wypełniał z nami specjalną ankietę, czytał nam pytania i zaznaczał odpowiedzi. “Nie mieszkali razem?” “Nie”, itd. Ale przy zdaniu “nie współżyli przed ślubem” zatrzymał się, uśmiechnął się do nas porozumiewawczo i powiedział: “Oczywiście, że nie”. On wie, my wiemy, ale każdy się uśmiecha.