
– Wydaje się, że księża dorośli do współczesności i przynajmniej ci z którymi miałem do czynienia, czy to na naukach przedmałżeńskich, czy w innych przypadkach doskonale zdają sobie sprawę, że seks przedmałżeński był, jest i będzie – mówi Tomek. Przyznaje, że nigdy nie spotkał się z oburzeniem duchownych, a raczej z akceptacją i radością, że miłość fizyczna nie zepsuła niczego w tym związku, a być może pomogła zbliżyć się parze, która zdecydowała się pójść krok dalej i wziąć ślub kościelny.
Większość księży pogodziła się z tym, że nie licząc ortodoksyjnych par katolickich, seks przedmałżeński, to coś zupełnie normalnego i nie jest przeszkodą do zawarcia małżeństwa.
Z takim stawianiem sprawy nie zgadza się ks. Jan Abrahamowicz z Duszpasterstwa Niesakramentalnych Związków Małżeńskich Archidiecezji Krakowskiej. – Powszechność tego grzechu wcale nie sprawia, że jest on mniejszy – twierdzi i podkreśla, że Ewangelia jest w tej sprawie precyzyjna i nakazuje zachowanie “czystości serca”.
Wydaje się jednak, że w praktyce wiele osób chodzących do kościoła sądzi inaczej: – Nigdy w życiu nie mam zamiaru się z tego spowiadać. Nie uznaję tego jako grzech – pisze jedna z użytkowniczek forum Netkobiety.pl. Niektórzy sugerują, że księża zdają sobie sprawę z powszechności takiej postawy i nie próbują nawet z nią walczyć. Nawet w czasie przygotowań do ślubu.
Kiedy ksiądz wypełniał z nami specjalną ankietę, czytał nam pytania i zaznaczał odpowiedzi. “Nie mieszkali razem?” “Nie”, itd. Ale przy zdaniu “nie współżyli przed ślubem” zatrzymał się, uśmiechnął się do nas porozumiewawczo i powiedział: “Oczywiście, że nie”. On wie, my wiemy, ale każdy się uśmiecha.
Nie jest jednak tak, że we wszystkich przypadkach zawierania ślubów kościelnych mamy do czynienia ze swoistą “grą pozorów”. Zdaniem księdza Abrahamowicza wiele osób żyje zgodnie z przykazaniami, a nauki przedmałżeńskie traktuje całkowicie serio. – Wszystko zależy od danej osoby – podkreśla ks. Abrahamowicz.