Gratis. Dlaczego przyzwyczajenie do "za darmo" jest złe
Piotr Łuczyński
04 października 2013, 10:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 października 2013, 10:01
Gratis, za darmo, bezpłatne...wszędzie i wszystko za darmo, nie musisz płacić, po co więc pracować? Ludzkie umysły szybko przyzwyczaiły się do darmowości, darmowa kawa, wysyłka gratis, a tu kubek albo coś innego, czy wydaje im się, że za tym wszystkim stoi wielki mąż, sponsor tego świata, gruby milioner który rozdaje pieniądze?
Reklama.
Oklepane powiedzenie" nie ma nic w świecie za darmo" zostało już tylko powiedzeniem. Jak bardzo musi się opłacać rozdawanie za darmo, skoro firmy które to robią zarabiają miliony? To, czego konsument nie rozumie to długa perspektywa.
Konsument myśli tu i teraz. Nie obchodzi go co będzie za rok czy dwa. Idzie do sklepu, daje określoną kwotę pieniędzy i wymaga jak najniższej ceny. Korporacja myśli inaczej, nie musi zarobić teraz, może stracić, żeby później zarobić. Mechanizm bardzo prosty niby nic odkrywczego a jednak przyzwyczailiśmy się do bycia rozpieszczanymi. Zarejestruj się a otrzymasz za darmo, poleć samolotem za złotówkę, przyjdź odbierz koszulkę...
Nie mówię tu nawet o ukrytych kosztach, że trzeba dopłacać, zakładam, że na chwilę obecną rzeczywiście coś jest darmowe: lecę za dwa złote, mam darmową koszulkę i dwa kubki, zarejestrowałem się w jakimś konkursie i dostałem darmowe mydełka.
Jedno jest pewne: każda darmówka jest wykalkulowana, ma przekonać nas do takiego a takiego produktu, sprawić, że zwyczajnie polubimy firmę i przyniesiemy jej w przyszłości zyski.
Czy to źle? Źle jest kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlaczego o tym pisze?
Prowadzę ostatnimi czasy kampanię społeczną, czy też edukacyjną. W skrócie chodzi o to, żeby zachowywać odpowiedni dystans od wyprzedzanych rowerzystów. Na zachodzie to normalne, u nas jeszcze nie. Promowanie akcji opiera się w dużym stopniu o rozdawnictwo naklejek na samochody z grafiką pokazującą "Zachowuj odstęp". Za naklejki zapłacił sponsor akcji - prywatna firma. Udało się zamówić dość dużo naklejek w niskiej cenie. Naklejki zostały wysłane do różnych punktów w kraju, gdzie można je bezpłatnie odebrać - bezpłatnie, bo zapłacił za nie sponsor.
I teraz co się dzieje? Masowo dostaje maile wiadomości i telefony, proszę wysłać 1000 sztuk na adres prywatny, poproszę darmowe koszulki, a ja darmowe kamizelki. Pojawiają też głosy, że lepiej zrobić odblaskowe naklejki, albo magnesy, lub też "nie wolicie rozdawać koszulek"? Pytania mają sens, ale bardzo trudno takiej osobie wytłumaczyć, że takie rzeczy kosztują i to nie mało.
Przyzwyczajenie do darmówek jest złe, bo niszczy inicjatywy szczerze społeczne. Nie mam wykalkulowanego planu zarobienia na akcji. Wprowadziłem koszulki za opłatą, bo dostawałem wiadomości, że ktoś chętniej by taką nosił.
Oczywiście lepiej by było promować akcję "marka samochodowa xxx - lubię rower" i pewnie w takiej akcji można zalać by rynek darmówkami, ale czy nie gubi się wtedy społeczny charakter akcji? W mojej akcji logotyp nie będzie się zmieniał pod wpływem żadnej firmy.
To, że wszystko jest za darmo jest już tak oczywiste, że są osoby, które nie mogą zrozumieć, że może być inaczej. Nie chcę przez to powiedzieć, że tam gdzie rozdaje się za darmo jest źle. Chodzi mi o to, że nie rozumiemy, dlaczego coś jest darmowe, oddajemy dane osobowe, sprzedajemy wizerunek nie wiedząc o tym, a w tłumie giną inicjatywy prawdziwie społeczne pozbawione wsparcia światowych koncernów.