
Kiedy wyszedł od lekarza z diagnozą SLA w internecie nie znalazł po polsku żadnej informacji na temat tej choroby. Przeszukując strony angielskie zrozumiał, że SLA to wyrok. Śmiertelna, okrutna choroba, na którą nie ma lekarstwa. Założył Stowarzyszenie, żeby pomóc innym chorym. Dziś z jego poradników korzystają również lekarze. Mimo że stan Pawła Bały jest bardzo ciężki, ma kłopoty z oddychaniem, mówieniem, walczy - o innych, bo ze świadomością swojej śmierci już się pogodził.
SLA - czyli stwardnienie boczne zanikowe jest postępującą, neurologiczną chorobą, która prowadzi do niszczenia pewnej specyficznej grupy komórek nerwowych (motoneuronów) odpowiedzialnych za pracę naszych mięśni. W czasie rozwoju choroby dochodzi do powolnego, ale systematycznego pogarszania się sprawności ruchowej, a w późniejszych etapach nawet do całkowitego paraliżu i ostatecznie śmierci poprzez zatrzymanie pracy mięśni oddechowych. Średni czas trwania choroby wynosi około 2,5 roku od momentu postawienia diagnozy.
Zaczął pan szukać informacji w internecie?
Był pan w grupie ryzyka?
Działa pan nie tylko w stowarzyszeniu, napisał pan też poradnik o leczeniu, lekach.
Lekarzom brakuje wiedzy na temat SLA?
Mam wrażenie, że świadomość i wiedza którą pan zdobył, jak trudna to choroba, jak boleśnie przebiega i czym się kończy, nie zniechęcała pana, a raczej mobilizowała do działania.
Pana stan jest już ciężki, a nadal działa pan pomagając innym i nie odpuszcza.
Wiele się mówi o podnoszeniu świadomości społeczeństwa na temat chorób, ale uważam że w przypadku SLA, jako choroby rzadkiej, jednej z kilku tysięcy, byłoby to marnotrawstwo czasu i energii. Warto jednak prosić ludzi dobrej woli by nas wspierali np. przekazując darowiznę na nasze konto podane na stronie www.mnd.pl czy idąc na najbliższy koncert charytatywny w Krakowie. Pomagajcie innym, nie bądźcie obojętni na cierpienie.
A medycyna zrobiła jakiś krok do przodu?
