Są dosłownie wszędzie. W miastach akademickich od kilku dni można usłyszeć języki z całej Europy. Zagraniczni studenci, którzy spędzą w Polsce najbliższe miesiące przywożą ze sobą nie tylko kulturę, ale i pieniądze. Wiedzą o tym ci, dla których zachodni studenci stali się sposobem na dobry zarobek.
Polska nie jest rajem dla zagranicznego studenta. Jest z pewnością cały szereg cieplejszych, bardziej atrakcyjnych miejsc, do których woleliby pojechać zagraniczny studenci. Ale nasz kraj ma z pewnością jedną zaletę - finansową. O ile polscy studenci za granicą żyją raczej skromnie, "Erasmusy" (potoczna nazwa zagranicznych studentów, którzy uczestniczą w programie Erasmus) nad Wisłą mogą sobie poszaleć. I szaleją.
Jednak studenci, którzy choćby w ubiegły weekend opanowali stołeczne kluby, muszą w naszym kraju mieć się na baczności. Erasmusowy biznes działa tu bowiem pełną parą i nie zawsze jest rzeczywistą pomocą dla nieznających naszych realiów (a przede wszystkim cen) obcokrajowców.
"Erasmus" w Polsce płaci za wszystko jak za zboże. Już podróż z lotniska może oznaczać dla niego spory wydatek, bo taksówkarze pozwalają sobie niekiedy na specjalne "promocje", oznaczające zdecydowanie wyższe ceny przejazdów. Właśnie taka przygoda spotkała Toniego z Hiszpanii. – Byliśmy już w pobliżu miejsca docelowego, a na wyświetlaczu była kwota 18.40. Ale taksówkarz nacisnął jakiś guzik i kwota zwiększyła się do 40 zł.
To nie jedyne kursy, których cena ulega nagłym podwyżkom. Jak informują sami zainteresowani, także kursy językowe oferowane "Erasmusom" stają się okazją do wyciągania dodatkowych złotówek z ich kieszeni.
Erasmus na kwaterze
Podstawowym problemem dla osoby która przyjeżdża do Polski na wymianę studencką jest brak mieszkania. Jak je znaleźć? Część osób z pewnością skorzysta z pomocy uczelni, które wyznaczają osoby do pomocy. Wiele osób będzie jednak szukało mieszkania na własna rękę, czyli za pomocą Google'a. Po wpisaniu frazy "Erasmus mieszkanie Poland" można znaleźć cały szereg ogłoszeń o mieszkaniach przeznaczonych na wynajem specjalnie dla obcokrajowców.
Zadzwoniłem pod numer podany w ogłoszeniu o tytule:
METRO POLITECHNIKA ERASMUS ROOMS IN THE HEART OF WARSAW 999 ZL.
Telefon odebrał mężczyzna. Słychać było, że złapałem go w "biegu". – Panie, ja mam ze sobą teraz sześciu "Erasmusów" i nie mam czasu gadać. Call me in the evening. Bye – usłyszałem. Jak się zatem okazało, ruch w biznesie jest. Kilka godzin później mój rozmówca oddzwonił i powiedział:
Dlaczego polskim pośrednikom opłaca się pomagać zagranicznym studentom? Wyjaśnia mi to Magda, która od kilku lat wynajmuje mieszkanie "Erasmusom". – To nie są biedni studenci – zapewnia. – Dla nich Polska to Eldorado imprezowe, według nich jest tu mega tanio. Niemcy czy Hiszpanie mogą sobie pozwolić praktycznie na wszystko – wyjaśnia.
Właściciele mieszkań doskonale o tym wiedzą i wystawiają ogłoszenia specjalnie pod kątem "Erasmusów". Te zaś bywają kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent droższe, niż te publikowane w języku polskim. – Na pewno ich naciągają – mówi Magda. – Płacą nie tylko więcej, ale też decydują się mieszkania na obrzeżach miast, na które trudno jest znaleźć lokatora – mówi osoba wynajmująca mieszkanie zagranicznym studentom.
Ceny dla uczestników programu "Erasmus" są wyższe również dlatego, że depozyt często nie wystarcza na pokrycie strat, które "Erasmusy" są w stanie wyrządzić przez pół roku. – To są najgorsi lokatorzy, a ich przyjazd jest jedną, wielką imprezą. Przez mieszkanie przewija się tysiące osób, bo oni nie przyjeżdżają do nas, aby się uczyć, tylko bawić – stwierdza nasza rozmówczyni.
Party for Erasmus Students
O ile niektórym udaje się wyciągnąć od zagranicznych studentów ich kieszonkowe, oni także umieją liczyć. Często starają się wynająć mieszkanie w kilka osób, aby zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wydać na imprezowanie. I tu pojawia się kolejna okazja, aby zarobić na programie "Erasmus".
Jak mówi Magda, która od lat opiekuje się studentami z Włoch, Francji i Hiszpanii, studenci ci lubią zabawę w klubach. Te zaś wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom i organizują specjalne imprezy dedykowane przyjezdnym z danego kraju. – Hiszpanie nie chodzą na imprezy we dwóch, tylko raczej w dwudziestu dwóch. Klubom bardzo zależy, aby studenci z zagranicy bawili się właśnie u nich – mówi Magda.
Jednak jak informują nas studenci odpowiedzialni za pobyt swoich zagranicznych kolegów w Polsce, przypadki perfidnego naciągania nie są częstą praktyką. Osoby zarabiające na "Erasmusach" zazwyczaj pomagają zaaklimatyzować się w naszym kraju, a przy okazji zarabiają na tym parę groszy.
Polacy bywają niewypłacalni i potrafią bardzo ładnie imprezować, przez co później zalegają z czynszem. A jeśli obcokrajowcowi zapewni się należytą obsługę i dobry standard mieszkania, to są w stanie zapłacić 100 - 200 złotych więcej za pokój niż polscy studenci.