Z jakim palącym problemem spotykają się kobiety podróżujące komunikacją miejską? Często brakuje dla nich miejsca, bo "przestrzeń publiczną zagarniają dla siebie chłopcy rozkraczeni o wiele bardziej, niż uzasadniałyby to ich gabaryty" – odpowiadają młode feministki i feminista, redaktorzy strony "Codziennik Feministyczny". Jak sami deklarują, nie chcą "sztucznie ugrzeczniać feminizmu, który z założenia przełamywał i wciąż przełamuje tabu". Ale czy przy okazji go nie ośmieszają?
"Słyszy się wiele usprawiedliwień tego zjawiska, począwszy od rozmiaru męskiego ciała, poprzez długość nóg, a skończywszy na priorytecie chronienia swoich jąder. Nie możemy się jednak powstrzymać od komentarza, za który mam nadzieję panowie się nie obrażą: Wasze jądra nie są aż tak wielkie" – tak o mężczyznach zajmujących przestrzeń w komunikacji miejskiej pisze "Codziennik".
Z tekstu wnioskować można, że problem jest nabrzmiały, i to nie tylko na polskim podwórku. Dorobił się nawet galerii w serwisie Tumblr ("Men Taking Up Too Much Space On The Subway"), która dokumentuje przypadki nazbyt rozkraczonych - a więc szczególnie uciążliwych dla współpasażerek - facetów.
Internauci niekoniecznie zrozumieli jednak powagę zjawiska. W komentarzach dziwią się, jak zaskakujących sfer codziennego funkcjonowania dotykają feministki i jak coś tak banalnego mogło się zamienić w problem.
No właśnie – jak? To pytanie zadaję Mateuszowi Romanowskiemu, jedynemu mężczyźnie w redakcji "Codziennika", studentowi kulturoznawstwa, który sam o sobie pisze, że "kiedyś był szowinistą, a teraz się tego wstydzi".
– Dużo uwagi poświęcamy podwójnym standardom w traktowaniu kobiet i mężczyzn. Ostre reakcje i zarzucanie nam "przesady" w upominaniu się o chociażby przestrzeń w autobusie wynikają z tego, że wielu facetów z internetu nie jest przygotowanych na to, żeby oddać swoją uprzywilejowaną pozycję typa, któremu wszystko wolno – tłumaczy w odpowiedzi. Przekonuje, że na własnej skórze też doświadcza tego problemu, szczególnie w godzinach szczytu.
Awantura o włosy
Część komentujących tekst o "rozkraczonych mężczyznach" pewnie po raz pierwszy usłyszała, że coś takiego jak "Codziennik Feministyczny" w ogóle istnieje. Warto więc przy tej okazji przypomnieć, że "Codziennik" już w lipcu tego roku (a istnieje od czerwca) wywołał podobne kontrowersje. Wtedy chodziło o tłumaczenie tekstu dziennikarki, która wyznała, że w ramach rozprawy z wizerunkiem kobiecego piękna przestała się golić, a jej nogi i pachy to "istna dżungla".
Jak przyznała potem w rozmowie z "Repliką" jedna z działaczek, Dominika Wróblewska, to był przełomowy etap w działalności strony. "Wtedy zrozumiałyśmy, jaki możemy mieć zasięg i jakie emocje wzbudzamy: pierwszy atak trolli, pierwszy wykop, prawie 30 tysięcy odsłon. Jak na początkujący fanpejdż to było WOW" – stwierdziła.
Codziennik niegrzeczny
Dziś, także dzięki krucjacie przeciwko "rozkraczonym mężczyznom", strona jest jeszcze bardziej popularna, a facebookowy profil ma ponad 6 tys. fanów. Tyle że można mieć wątpliwości, czy młode feministki i feminista swoje idee krzewią czy też do nich zrażają...
Tak o feminizmie mówiła dla "Repliki" Zuzanna Janisiewicz, studentka V roku Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, która dla "Codziennika" tworzy ilustracje i redaguje teksty:
Z kolei Mateusz Romanowski podkreśla, że feminizm w wydaniu "Codziennika" to nie ten sam, który prezentują np. przedstawicieli Kongresu Kobiet. – Po pierwsze, wokół feminizmu narosło wiele stereotypów, które zamykają ten nurt dla części kobiet. Większość moich koleżanek raczej będzie utożsamiała się ze swoim chłopakiem pracującym na umowie śmieciowej, niż z Henryką Bochniarz pijącą szampana w Sali Kongresowej. O tym rozmawialiśmy w naszej wewnątrz-redakcyjnej rozmowie odnośnie wydanej niedawno książki bell hooks. Po drugie, "nieugrzecznianie" rozumiemy jako niezgodę na wmawianie nam, że seksizm i występujące obecnie relacje władzy są tematem zastępczym – zaznacza.
Treści ambitne czy kompromitujące
Członkowie redakcji "Codziennika" nie chcą też słyszeć o zarzucie ośmieszania feminizmu i odsyłają do tekstów, które traktują o bardziej poważnych sprawach, jak na przykład ten pod hasłem "alimenty z Funduszu Alimentacyjnego nie istnieją".
– Kamila [założycielka "Codziennika"] po prostu chciała stworzyć przestrzeń, w której byłyby publikowane różne rzeczy związane z antykapitalistycznym feminizmem. Okazało się, że tego typu przestrzeń jest bardzo potrzebna, żeby pewne osoby miały się gdzie wypowiedzieć na tematy spychane przez mainstreamowe dziennikarstwo na margines – stwierdza Romanowski.
– Dziwne, że ludzi bulwersuje zwrócenie uwagi na to, że ktoś zajmuje więcej miejsca w komunikacji miejskiej, a nie oburzają się na to, że państwo traktuje samotne matki jak obywatelki drugiej kategorii – kwituje.
Niech wprowadzą zakaz rozkraczania nóg powyżej 37 stopni. Dodatkowo zarobi straż miejska, która będzie sprawdzała pasażerów kątomierzami.
Skandal! Jak tak można? Powinno się zakazać jąder!
"Feminizm" w takiej odsłonie powinien klasyfikować się jako ostre zaburzenie.
Niegolenie się wciąż jest tabu. (…) Kobiety muszą wiedzieć, że usuwanie włosów nie jest obowiązkiem wynikającym z bycia kobietą. (…) Chcę zmienić wizerunek kobiecego piękna, który zakorzeniliśmy w naszej kulturze i społeczeństwie. (…) Kobiety mają włosy na nogach. Mamy włosy pod pachami. I także na łonie. I w tysiącu innych miejsc. Jesteśmy owłosione, tak samo jak mężczyźni. I to jest prawdziwe. To rzeczywistość, którą kobiety próbują ukrywać pod presją innych.
"Codziennik Feministyczny"
To nie tylko postawa życiowa, ale rozległy nurt filozoficzny. Ma swoją historię i wiele odłamów: jak anarchofeminizm, ekofeminizm, feminizm lesbijski. Na łamach Codziennika staramy się rozpowszechniać go w całej okazałości. Jeśli niektórym nasze posty wydadzą się zbyt radykalne, by 'ocieplić' wizerunek 'stereotypowej feministki' – cóż, nie taki jest nasz cel. Wierzymy bowiem, że ten ruch, ta historia, obroni się sama.