Komornik z Wejherowa zajął dłużniczce na poczet niezapłaconych mandatów telewizor, DVD i... psa. Suczka o imieniu "Kulka" została wystawiona na licytację. Internauci wzywają, by zrobić zrzutkę i szybko wykupić zwierzę. Posłowie zaś w rozmowach z naTemat zapowiadają, że przygotują nowelizację prawa, by zajęcie przez komornika domowego zwierzęcia nie było już możliwe.
Mieszkanka Wejherowa zalegała ze spłatą mandatów i pożyczek więc do jej mieszkania zapukał w końcu komornik. Zajął telewizor, odtwarzacz DVD, a nie widząc innych wartościowych rzeczy, ku zdziwieniu kobiety przeznaczył do licytacji suczkę rasy boston terrier, którą pięcioletnia córka właścicielki dostała w prezencie na urodziny. W protokole zakwalifikował psa jako "inną ruchomość" i na początek kwietnia zarządził licytację, z ceną wywoławczą 1875 złotych (wartość tej "rzeczy" oszacował na 2,5 tys. złotych). Do tego czasu suczka zostanie w domu i, według zalecenia komornika, musi być utrzymywana w dobrym stanie.
Zrzutka na psa
Pod artykułami o zdarzeniu w Wejherowie (pierwsza napisała o tym "Gazeta Wyborcza Trójmiasto") oraz na Facebooku i Twitterze natychmiast podniosły się głosy, że komornik nie powinien zabierać dziewczynce zwierzęcia, z którym na pewno jest emocjonalnie związana. Poza tym powstało też pytanie, czy w ogóle komornicy powinni mieć prawną możliwość zajmowania zwierząt na poczet niespłaconych długów. "Dobrze, że majtek nie wziął" - brzmiał jeden z komentarzy na Facebooku.
Na Twitterze pojawił się też pomysł, by wylicytować psa i oddać go dziewczynce. "Superpomysł! Dorzuciłabym się" - napisała blogerka Kataryna. - Z tego co wiem sprawa już jest załatwiona i do licytacji nie dojdzie - powiedział naTemat Krzysztof Dolny, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Komorniczej.
Komornicy licytują zwierzęta
Czy zdarzały się już podobne przypadki, w których komornicy licytowali zwierzęta? Z informacji Krajowej Rady Komorniczej wynika, że często są to sprawy zadłużonych rolników czy właścicieli wartościowych koni. - Komornicy prowadzą w Polsce ponad cztery miliony spraw. Trudno wskazać konkretne sytuacje, ale na pewno zdarzają się takie, których przedmiotem są zwierzęta typowo rolnicze - mówi Krzysztof Dolny. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy jednak, by komornik zdecydował się zająć zwierzę domowe, z którym człowiek ma szczególne "relacje".
Teoretycznie komornicy mają jednak możliwość zlicytowania zarówno zwierząt wykorzystywanych w gospodarstwie, jak i tych trzymanych w domu. Wszystkiemu winny jest przepis, który zwierzę każe traktować jak rzecz. - Zgodnie z prawem jeśli dłużnik nie ma innego majątku, komornik może zająć mu na przykład psa - stwierdza wiceprezes Krajowej Rady Komorniczej.
Prawo do zmiany
Zapytaliśmy więc posłów z parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, czy w świetle przypadku z Wejherowa dostrzegają konieczność zmiany tych przepisów. Przy okazji od nas po raz pierwszy usłyszeli, że takie zdarzenie w ogóle miało miejsce. - Coś niebywałego. To przypomina nadinterpretację przepisów używaną przez gminy, które traktują bezdomne zwierzęta jak śmieci, odpady komunalne. Przy okazji nowelizacji przepisów dotyczących zwierząt pokusimy się o określenie pozycji zwierzęcia jako podmiotu. Spróbujemy się z tym zająć - powiedział nam Paweł Suski (PO), przewodniczący zespołu.
Podobnego zdania są politycy innych partii. Oni także zapowiedzieli, że na najbliższym posiedzeniu Zespołu Przyjaciół Zwierząt zaproponują dyskusję nad nowymi przepisami. - Warto się zastanowić jak oddzielić tutaj zwierzęta wykorzystywane w gospodarstwie od zwierząt domowych. To będzie temat najbliższego spotkania zespołu - stwierdza Marek Suski (PiS), wiceprzewodniczący zespołu.
Paweł Sajak z Ruchu Palikota przyznał zaś, że to "dobra sugestia" i także ma nadzieję na wypracowanie nowych przepisów w gronie parlamentarzystów - przyjaciół zwierząt.
Do inicjatywy ustawodawczej w tej sprawie wzywają też obrońcy praw zwierząt. - W mojej opinii powinna nastąpić zmiana prawa. Jest mowa o tym, że można zająć zwierzęta gospodarstwa rolnego, ale powinien być zapis, że absolutnie zwierzęta domowe nie mogą być traktowane w ten sposób - mówi Paweł Gebert z Towarzystwa Obrony Zwierząt "Animals".