– Będę starała się zrobić jak najwięcej dla wszystkich. Tych, którzy nie poszli na referendum, i tych, którzy się zawiedli – zapowiada prezydent Warszawy. Podkreśla też, że teraz już będzie aktywna przez cały rok tak, jak przed referendum.
– Wdzięczna jestem warszawiakom, że zdecydowali się pozostać w domach. (...) Będę starała się zrobić jak najwięcej dla wszystkich, tych którzy zostali w domach i tych, którzy się na mnie zawiedli – zapewniła Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF FM.
Prezydent podkreśliła, że będzie kandydować jeszcze raz za rok i póki co nie widzi innego scenariusza. – Musiałoby się wydarzyć coś wielkiego, żeby się to zmieniło – zapowiedziała. Zadeklarowała też, że "kocha Warszawę i warszawiaków". Na pytanie Konrada Piaseckiego, czy warszawiacy ją też, odpowiedziała, że widać to po liczbie osób, które zostały w domach.
Gronkiewicz-Waltz przyznała też, że to, co robiła przez ostatni miesiąc, czyli liczne spotkania z mieszkańcami, dało jej dużo do myślenia, bo poznała "wiele indywidualnych problemów" ludzi. Referendum było według niej "ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy mają władzę, by dbali o kontakt z wyborcami".
Prezydent tłumaczyła też, czemu prowadziła kampanię antyfrekwencyjną. – Ryzyko było takie, że frekwencja musiałaby być ponad 50 proc., żeby zachować stanowisko – tłumaczyła. I dodała, że list zachęcający do zostania w domach napisała jako odpowiedź na "polityczną kampanię PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego".
Po programie w RMF FM, pytana przez dziennikarzy, pani prezydent zapewniła też, że będzie tak samo aktywna przez cały następny rok, jak była przed referendum. Zapowiedziała też, że nie ma zamiaru tracić kontaktu z ludźmi.
– Trzeba pokazać, że to nie jest czcze mówienie, że naprawdę zależy mi na tym, by żyli wygodnie, na przykład swobodnie mogli dojechać z dzieckiem do przedszkola, dobrą komunikacją – deklarowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.