
Reklama.
O sprawie Roberta C. napisał portal Gazeta.pl. W zeszłym roku mężczyzna złożył w Sądzie Okręgowym w Częstochowie pozew, w którym domagał się od swojej parafii 10 mln zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Uzasadniając żądanie, podkreślił, że został ochrzczony, choć nie wyraził na to zgody (jako małe dziecko nie mógł tego zrobić), a w dalszych latach był zmuszany do brania udziału w mszach świętych oraz katechezach. Ponadto przedstawiciele Kościoła mieli doprowadzić go do życia w strachu przed piekielnymi płomieniami.
Mężczyzna nie ukrywa, że sowite zadośćuczynienie bardzo by mu się przydało. Jest bowiem na tyle biedny, że został zwolniony z obowiązku uiszczenia wpisowego od pozwu (w tym przypadku wyniosłoby ono 100 tysięcy złotych).
Częstochowski sąd rozpatrzył sprawę Roberta C., ale nie znalazł dowodów, które świadczyłyby o tym, iż parafia naruszyła jego dobra osobiste (jej proboszcz podkreślił zresztą, że Robert C. został ochrzczony gdzie indziej, a w niej przystąpił tylko do pierwszej komunii). – Ochrzczenie dziecka i nauczanie religii za zgodą i wiedzą jego rodziców nie jest działaniem wyrządzającym szkodę – przypomniał sąd.
Robert C. nie złożył jednak broni, odwołując się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Ten jednak przyznał rację sądowi niższej instancji, podkreślając, że pozwana parafia w żaden sposób nie naruszyła podstawowych praw i wolności, jakie przysługują Robertowi C.
źródło: Gazeta.pl