- Mąż stara się zostawiać zawodowe wydarzenia za progiem. Po całym dniu tkwienia w polityce chce od niej odpocząć. Nie jestem jego ministrem, ale żoną, i staram się przywracać go do normalnego życia, rozmawiać o rodzinie, o przyjaciołach, o książkach, które oboje lubimy czytać, a nie roztrząsać rządowe dylematy - zdradza Małgorzata Tusk w rozmowie z "Newsweekiem".
W rozmowie z "Newsweekiem" Małgorzata Tusk tłumaczy, iż tytuł jej książki bierze się właśnie stąd, że opowiada o tym, co w jej życiu mieści się między nią a Donaldem Tuskiem, ich dziećmi, mamą, koleżankami, ale także między nią a polityką. Choć żona szefa rządu przyznaje, że z polityką od lat próbuje walczyć, by w jej domu było jej jak najmniej.
W ślady Pierwszej Damy...
Małgorzata Tusk przyznaje również, że do spisania wspomnień skłoniła ją książka autorstwa byłej Pierwszej Damy RP, Danuty Wałęsy. - Tak. Takiej szczerej książki żony ważnego polityka dotychczas w Polsce nie było. Danuta Wałęsowa wyważyła zatrzaśnięte do tej pory drzwi. Pokazała, że jej historia jest tak samo ważna jak historia jej męża - tłumaczy.
A ta momentami jest wyjątkowo ciekawa. Małżonka Donalda Tuska zdradza między innymi, że przyszły premier początkowo ją nudził. Lepsze wrażenie zrobił dopiero na jednej z imprez u ich wspólnego kolegi. I wówczas było jednak daleko do miłosnego sukcesu. - Początkowo podchodziłam do Donka jak do krzewu kolczastego. On był taki... Jak to powiedzieć? Emocjonalnie kostropaty. Uznałam, że nie powinnam się za bardzo angażować, i to okazało się słuszną strategią - tłumaczy.
"Dwa tygodnie balangi"
Autorka "Między nami" przekonuje bowiem, że Donald Tusk "czerpie siłę ze stawiania czoła wyzwaniom". Dlatego Małgorzata Tusk długo nie pozwalała mu się zdobyć. Gdy mu się to wreszcie udało, ślub wzięli bardzo szybko... ze względów praktycznych. Żona premiera zdradza, że do tego kroku skłoniło ich przede wszystkim to, że jako panna musiała wracać do domu o godz. 22. - A my chcieliśmy ze sobą pobyć dłużej - mówi.
Chcieli tego bardzo szybko i podobno dlatego długo zwlekali ze ślubem kościelnym. Ten wymagał bowiem nauk i długiego przygotowania, a młodzi Tuskowie woleli skupić się na organizacji wesel, których było aż... trzy. - Dla rodziny, dla ludzi z roku i dla pozostałych znajomych. Nieustająca balanga przez dwa tygodnie - wspomina Małgorzata Tusk w rozmowie z "Newsweekiem".
Zazdrość
Od tamtych chwil minęło wiele lat, ale żona Donalda Tuska zapewnia, że wciąż jest o męża zazdrosna. - Zazdrość jest potrzebna. Znaczy, że coś ludzi ze sobą łączy, że zależy im na sobie. W tym sensie jestem zazdrosna o męża - chciałabym zawsze być tą najważniejszą osobą w jego życiu - tłumaczy.
Nie ma jednak wątpliwości, że łatwiej będzie, gdy Donald Tusk przestanie być premierem. - Mój mąż ma tyle planów dotyczących tego, co będzie robił, gdy przestanie być szefem rządu, że jestem aż tym zaniepokojona - zdradza.
Więcej o życiu u boku Donalda Tuska, marzeniach o wejściu na Mount Everest i planach na przyszłość w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".