Ten kompromis, zdaniem komentatorów, nie wygląda dobrze. Dobrze wyglądają wielkie i jednostronne zwycięstwa, triumfy rycerzy na białym koniu. Problem polega na tym, że w polityce o takie jest bardzo trudno. Wszystko co jest uzgodnione, a nie z sukcesem wywalczone, zawsze wygląda na szare, na zgniłe.
Ten kompromis wygląda o tyle gorzej, że Donald Tusk pozwolił sobie na demonstrowanie wielkiej stanowczości i wielkiej pewności. Od expose przez kolejne wywiady (w tym ten dla Wprostu w lutym) zapowiadał niezłomną wolę dowiezienia podniesienia wieku emerytalnego do 67 roku życia. Nie rozmiękczał tego żadnymi dodatkowymi warunkami.
Rozmiękczył na ostatniej prostej. To z tego powodu ten kompromis teraz tak nieładnie pachnie. To z tego powodu ten deal wygląda średnio atrakcyjnie. Tusk zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i jej nie przeskoczył. Być może jednak, gdyby zawiesił ją bardzo nisko na samym początku, to nie uzyskałby tego, co ma w tej chwili.
A co ma? W ręku ma podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet o 2 lata. Tego nikt nie może mu odmówić. To jest jego osiągnięcie netto. Osiągnięcie brutto to równy wiek dla kobiet i mężczyzn ustawiony na 67 roku.
Jeden z ministrów rządu pokazywał mi dziś w Sejmie, gdy trwała już konferencja Tuska z Pawlakiem wyliczenia średniej emerytury. Wyniesie ona w 2040którymś roku ponad 3400 złotych. Kobieta będzie mogła odejść na częściową emeryturę mając 62 lata i odpowiedni staż pracy (35 lat), mężczyzna mając 65 lat i 40 lat stażu. Wtedy będą mogli otrzymać emeryturę liczoną od połowy zebranych przez nich pieniędzy.
To rozwiązanie zakłada, że ludzie umieją liczyć i są racjonalni. Kobieta odchodząca na emeryturę w wieku 62-lat straci prawie 18% swojej emerytury. Minister pokazywał mi wykres, na którym zobaczyłem jak skokowo rośnie emerytura osoby, która przechodzi na nią mając powyżej 67 lat. Minister przekonywał też, że za 10 lat wszyscy w Polsce będą umieli liczyć.
Cóż, ja uważam że ludzie oczywiście kierują się swoim interesem, ale definiują go niekoniecznie w ten sam sposób, co minister. A więc wezmą częściową emeryturę i sobie dorobią. A więc wezmą, bo pogodzą się ze stratą, ale po prostu będą się czuli zmęczeni. W 2040 roku będą miliony emerytów i miliony powodów, żeby wziąć emeryturę częściową.
Premierzy Pawlak i Tusk zapewniali na konferencji, że emerytura częściowa, będzie obliczana z połowy pieniędzy na koncie emerytalnym, więc jest to rozwiązanie dla budżetu neutralne. Bardzo to optymistyczne. Czyżby sytuacja budżetu miała się na tyle zmienić, że składki emerytów nie będą już natychmiast wydawane na świadczenia obecnych emerytów?
Aleksander Smolar wielokrotnie mówił, że Donald Tusk nie jest mężem stanu, a Donald Tusk wielokrotnie odpowiadał, że nie chce być na takiego kreowany. Cóż, potwierdził dziś, że rzeczywiście taka kreacja nie ma sensu. Zawarł pewnie niezły kompromis emerytalny, któremu jednak brakuje tej magii wielkiej determinacji, przepychania rozwiązań przy obawach i sprzeciwie wszystkich. Tusk okazał się sprawnym, inteligentnym politykiem. Ale tacy nie budzą emocji.
Tusk więc odebrał sobie dziś szansę wzbudzania wokół siebie i swojego rządzenia wielkich emocji. Jako widz żałuję. Rozumiejąc jednocześnie, że polityka najbardziej efektowna, nie jest najbardziej efektywna. A szarże na białym koniu mogą skończyć się rozstrzelaniem kawalerii.