Kanclerz Niemiec Angela Merkel przez lata mogła być obiektem inwigilacji ze strony amerykańskich służb wywiadowczych – taką informację podaną przez tygodnik "Der Spiegel" potwierdził rzecznik rządu w Berlinie. Merkel jest już po rozmowie z prezydentem USA, który zapewnił, że jej telefon nie jest i nie będzie podsłuchiwany. Nie powiedział jednak, co działo się w przeszłości.
"Prezydent zapewnił kanclerz, że USA nie monitorują i nie będą monitorować łączności kanclerz Merkel. USA wielce sobie cenią naszą bliską współpracę z Niemcami w szerokim wymiarze wspólnych wyzwań dla bezpieczeństwa" – czytamy w komunikacie wydanym po telefonicznej rozmowie przywódców Niemiec i USA.
Na tym sprawa się jednak nie kończy, bo zapewnienie, że w przyszłości Merkel nie będzie inwigilowana, nie oznacza, iż podsłuchów nie było wcześniej. Sama kanclerz powiedziała, że jeśli doniesienia są prawdziwe, "byłoby to całkowicie nie do zaakceptowania" i oznaczałoby "ciężkie nadużycie zaufania".