Tydzień temu w naszym nowym cyklu zastanawialiśmy się kto powinien bronić polskiej bramki podczas Euro. Teraz kolej na środkowych obrońców. Tutaj też, podobnie jak w przypadku bramkarzy, dyskusji, sporów i kontrowersji nie brakuje…
Ma wszystko czego potrzebuje dobry środkowy obrońca podczas międzynarodowego turnieju. Ogromne doświadczenie, wysoką formę, do tego dochodzą atrybuty czysto piłkarskie - dobra gra głową, przewidywanie, umiejętność przeczytania intencji rywala. O kim mowa? Michał Żewłakow, obrońca Legii Warszawa. Jest tylko jeden problem - nie chce go selekcjoner, Franciszek Smuda. Razem z drugim wyklętym z polskiej kadry, Arturem Borucem, ośmielił się napić wina w samolocie.
O jego powrót do kadry walczyli kibice, dziennikarze, eksperci. Trener pozostaje jednak nieugięty i "Żewłaka" na mistrzostwach nie zobaczymy.Temat wydaje się być zamknięty. Definitywnie. - Nie ma tematu ich gry w kadrze - mówił niedawno Franciszek Smuda. A szkoda… Słusznie czy niesłusznie odsunął Żewłakowa i Boruca? Nie nam oceniać. Nie odgrzewajmy już tematu wałkowanego przez ostatnie tygodnie chyba przez wszystkich.
Zajmijmy się tymi, którzy na występ na Euro realne szanse mają.
A oto oni:
Damien Perquis - w tej chwili kandydat numer jeden do zajęcia miejsca na "stoperze". Takiego zdania jest selekcjoner, przynajmniej tak wynika z faktu, że gdy obrońca francuskiego Auxerre jest zdrowy to u Smudy gra.Tylko znowu mamy problem. Z decyzją o powoływaniu Francuza z polskimi
korzeniami zaakceptowali już chyba kibice. Przynajmniej ich część. Jan Tomaszewski nie nazywa go już "francuskim śmieciem", a i w internecie jakby mniej tych negatywnych komentarzy. Rzadziej słyszymy też, że to "farbowany lis".
Tylko, że z Perquisem znowu mamy problem. Tym razem, albo wręcz znowu, ze zdrowiem. Piłkarz bardzo często narzeka na kontuzje i ta przytrafiła się mu znowu. Nie tak dawno zawodni złamał rękę i co prawda do Euro mają wyleczyć, ale nie wiadomo w jakiej formie będzie po kilkumiesięcznym
rozbracie z piłką…
Kandydat numer dwa? W ostatnim czasie wyrasta na niego Marcin Wasilewski. Na niego stawia Franciszek Smuda i ten spisuje się nie najgorzej. W kadrze "Wasyl" został na środkowego obrońcę przekwalifikowany. Normalnie pewnie walczyłby o pozycję prawego obrońcy. Ale nie oszukujmy się,
może i lepiej - to nie ta klasa co Łukasz Piszczek.
Grzegorz Wojtkowiak - "Solidny prawy obrońca, choć Smuda mówi, że to urodzony stoper. Obaj panowie trochę się znają, więc i na Euro 2012 pewnie go zobaczymy. Nie żeby jednak chodziło tylko o samą znajomość.Wojtkowiak to pracowity, rzetelny piłkarz, choć bez większego błysku. Momentami wolny. Bardzo wolny. Łatwy cel do minięcia dla kogoś, kto ma trochę mocniejsze depnięcie." - tak opisuje go serwis weszlo.com. I szczerze mówiąc - nic dodać, nic ująć.
Arkadiusz Głowacki - spore doświadczenie międzynarodowe, niezła gra głową. Przyzwoita forma w klubie, w tureckim Trabzonsporze, ale niestety tylko na początku. Potem zaczęły się kontuzje. I znowu (który to już raz) mamy problem. A właściwie dwa. Głowacki od dłuższego czasu nie gra, leczy kontuzję. Na razie trudno powiedzieć co będzie dalej. Mówi się, że wraz z końcem czerwca straci pracę. Drugi, jeszcze poważniejszy problem, to fakt, że Głowacki w kadrze popełnia błąd za błędem. I to te z gatunku najcięższych.
Kandydatów głównych już mamy. Teraz pokrótce jeszcze kilku innych,
którzy aspirują:
Marcin Komorowski - idealny byłby do pary z Żewłakowem. Grali przez ostatni rok razem w duecie i radzili sobie naprawdę dobrze. Teraz ani Komorowskiego nie ma w kadrze Legii ani Żewłakowa nie zobaczymy w kadrze Polski. Nie wiadomo też w jakiej formie będzie po transferze do Tereka Grozny.
Marcin Kamiński - to akurat zawodnik, który na Euro chyba powinien pojechać. Przede wszystkim po doświadczenie. nie spodziewajmy się, że wystąpi w pierwszym składzie, bo nadal popełnia sporo dziecinnych błędów. Ale jak np. taki Fabiański na Euro pojechał i tam trawy nawet nie powąchał to i tak dało mu to pozytywnego "kopa". Warto chyba takim jak Wolski czy Kamiński dać szansę zobaczyć jak to jest. Tutaj dla "Franza" 100% poparcia.
Tomasz Jodłowiec - reprezentuje barwy Polonii. I powiedzmy krótko - szału nie ma. Wiele potrafi, ale jakby chciał powiedzieć: nic więcej już z siebie nie dam. Nie chodzi o brak ambicji w trakcie meczu, a o brak postępu. Mimo to nieźle gra głową i potrafi do rywala"doskoczyć".
Marcin Kuś - w przeciwieństwie do wielu innych - po prostu regularnie gra. W pierwszej lidze tureckiej. Nominalnie to prawy obrońca, ale nie raz już był ustawiany na środku.
Kamil Glik -gra we włoskiej Serie B (druga liga). Występuje tam regularnie, ale czy druga liga włoska wystarczy na najlepszych napastników czeskich czy rosyjskich? Tego nie wiemy. Póki co - ważne, że gra.
Maciej Sadlok - obrońca Polonii Warszawa. Solidny, ale w kadrze ustawiany raz na lewej stronie, raz na środku. Poza tym ma ten sam problem co jego kolega klubowy - nie robi postępów.
Gra obronna ma też to do siebie, że bardzo istotnym czynnikiem jest zgranie. Zresztą patrząc na niektóre reprezentacje widać, że piłkarze w nich grający często ustawiani są blokami. Np. kataloński środek pomocy w drużynie hiszpańskiej.
Czy nasza polska reprezentacja mogłaby sobie na to pozwolić? Krótko przeanalizujmy sytuację. Dwóch polskich środkowych obrońców w dobrym zagranicznym klubie nie mamy. A jak jest w lidze polskiej? Prześledźmy duety obronne drużyn, które straciły w tym sezonie najmniej bramek.
Legia Warszawa (13 straconych bramek w 23 meczach) - Michał Żewłakow i Ińaki Astiz - obaj z wiadomych powodów nie.
Wisła Kraków (18) - wśród 7 obrońców branych pod uwagę mamy zaledwie jednego Polaka. I on też nie zawsze może liczyć na występ w pierwszej drużynie.
Lech Poznań (19) - tutaj na środku obrony są wcześniej wymienieni Kamiński i Wojtkowiak. Jest też Hubert Wołąkiewicz. Ale ich często z pierwszego składu "wygryza" Manuel Arboleda. A i Wojtkowiak z reguły w Lechu gra na prawej stronie obrony.
Myśląc o ustawieniu obrońców na podstawie zgrania i wzajemnej znajomości chyba najbardziej racjonalne wydawałoby się wystawienie dwójki Komorowski - Żewłakow. Ale jeśli chcielibyśmy to osiągnąć musielibyśmy liczyć na pewne ustępstwa... A na to raczej nie ma co liczyć.
Na zakończenie dzwonimy do Marcina Rosłonia, komentatora Canal Plus. Byłego piłkarza m.in. Legii Warszawa. Często ustawiany był właśnie na środku obrony.
Marcin Rosłoń analizuje kto powinien grać na środku obrony na Euro
Przekonuje mnie dwójka na którą stawia Smuda. Perquis i Wasilewski, przy założeniu, że obaj są zdrowi, będą dobrym wyborem. A czy powinniśmy w reprezentacji grać duetami klubowymi? Nie sądzę. Nie mamy Puyola i Pique więc nie kombinujmy. Wspomnianą wcześniej dwójkę mogliby z powodzeniem zastąpić Marcin Komorowski czy Arek Głowacki. Szczególnie ten pierwszy w Legii pokazał, że potrafi grać. Kiedy "Żewłak" rozgrywał, szedł na wyprzedzenie to Marcin świetnie asekurował, potrafił doskonale pokryć przeciwnika. Zresztą trafił do silniejszej ligi niż nasza. Nie widzę przeciwwskazań, żeby to właśnie on miał zagrać. Gdybym miał stowrzyć swoją prywatną klasyfikację obrońców to wyglądałoby to tak:
1. Damien Perquis - nie dziwię się Smudzie, że namówił go do gry dla nas. Gra w jednej z najmocniejszych lig. Oby był zdrowy na Euro.
2. Komorowski - Wasilewski - Głowacki - dla mnie cała ta trójka prezentuje solidy, wyrównany, ale i podobny poziom
3. Marcin Kamiński - przy reszcie wypada gorzej, ale to melodia przyszłości.