W nocy z 26 na 27 października przesuniemy nasze zegarki z godziny 3 na 2. Jedni dodatkową godzinę spędzą w pracy, inni dłużej pośpią. To przestawianie zegarków towarzyszy nam od dziecka, ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, po co to robimy?
Każda zmiana czasu wpływa na nasze samopoczucie, koncentrację i wydajność. To dotyka nas osobiście, jednak ma także wpływ na gospodarkę. Przesunięcie zegarków powoduje efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego i oszczędność energii.
Choć na pomysł wpadł Benjamin Franklin, to po raz pierwszy czas zmienili Niemcy. W Polsce po raz pierwszy zmianę czasu wprowadzono w okresie międzywojennym, jednak nieprzerwanie stosuje się ją od 1977 roku.
Efektywność gospodarki
Najważniejszym z argumentów za wprowadzeniem zmiany czasu była oszczędność energii. Chodzi tutaj o zmniejszenie zużycia energii elektrycznej zarówno w gospodarstwach domowych, jak i przedsiębiorstwach oraz maksymalne wykorzystanie światła słonecznego. „Wydłużanie” oraz „skracanie” doby ma swoje pozytywne i negatywne konsekwencje gospodarcze.
Minusy
W takich branżach jak transport, ochrona mienia, służba zdrowia czy sektor publiczny przesunięcie czasu na zimowy będzie zwiększać koszty. Dotyczy to przede wszystkim transportu kolejowego – pociągi dłużej postoją na stacji, zaś szpitale dłużej popracują i nikt im za to nie zapłaci.
Kiedy dobę „skracamy”, krócej pracuje sektor rolnictwa oraz budowlany. Koszty związane są również z aktualizacją oprogramowania czy organizacją międzynarodowych spotkań. Dłuższy dzień i utrzymująca się wysoka temperatura w lecie powoduje, że powracający do domu ludzie muszą włączać wiatraki lub klimatyzację.
Plusy
Na pozytywne efekty wydłużenia czasu pracy o godzinę mogą liczyć tylko przedsiębiorstwa, w których produkcja odbywa się w sposób ciągły, także w godzinach nocnych. Zyski z dodatkowej godziny korzystania z energii elektrycznej mogą też odczuć przedsiębiorstwa energetyczne. Przeprowadzane badania wskazują na zwiększone zużycie prądu od 1 do nawet 5 proc.
Więcej światła dziennego po zakończeniu pracy to zyski dla właścicieli sklepów czy obiektów sportowych, czyli miejsc, gdzie ludzie chcą po pracy spędzać czas na wolnym powietrzu. Badania pokazują, że dzięki wprowadzaniu czasu letniego przychody w przemyśle rozrywkowym w krajach Unii Europejskiej są większe nawet o 3 proc.
Nasza efektywność – czyli jak zmiana czasu pracy wpływa na nasze samopoczucie
Słońce to energia. Światło słoneczne wpływa nie tylko na nasze samopoczucie, ale też na wytwarzanie witamin i hormonów. Każda zmiana czasu wpływa na wydajność i efektywność pracownika, a dostosowanie się do nowego rytmu zawsze zajmuje jeśli nie kilka, to nawet i kilkanaście dni.
Wraz z krótszym dniem spada nasza możliwość koncentracji. Jeśli pracujemy popołudniami, a ciemno robi się już o 16, wcześniej jesteśmy zmęczeni. Problem mają również ci, którzy wcześnie wstają – gdy wychodzą do pracy może być dalej ciemno, więc potrzebują więcej czasu na tzw. dojście do siebie.
Zmian czasu nie odczuwają głównie ludzie dobrze zorganizowani, którzy pamiętają, kiedy i w którą stronę zegarek należy przestawić. Według Wioletty Rymszewicz, trenera i doradcy zawodowego higiena pracy w Polsce jest słabo dostosowana do zmian czasu i pór roku.
To, czy opłaca się zmieniać czas jest bardzo trudne do stwierdzenia. Kiedy świeci Słońce co prawda pracujemy lepiej, bo bardziej się "nam chce", jednak już niekoniecznie efekt ten występuje, kiedy jest bardzo gorąco – wtedy szybciej się męczymy i częściej musimy robić sobie przerwy. Z drugiej strony w XXI, kiedy większość z nas całe dnie spędza w pracy, w biurze, nie ma to takiego znaczenia, bo nasze nowoczesne gospodarki nie są już tak bardzo zależne od światła słonecznego jak dawniej.
Kiedy na zachodzie od dawna korzysta się z filozofii „well-being” i pracownikom wręcz każe się iść na lunch, bądź odpocząć przed południem, w Polsce w wielu miejscach pracy nikt nie zauważa takiej potrzeby. Tak krótkie i intensywne wykorzystanie pracownika może powodować wypalenie zawodowe ok. 40 roku życia.