– Nie chce mi się żyć. Jestem coraz bardziej samotny – mówi Przemysław Chrzanowski, którego historia stała się inspiracją dla twórców filmu "Chce się żyć". Matka 33-latka czuje się skrzywdzona przez reżysera, który zapewniał, że nie zapomni o jej synu. – Ten film jest komercyjny, nastawiony na robienie kasy – mówi w rozmowie z "Super Expressem".
Film "Chce się żyć" bardzo spodobał się Przemysławowi Chrzanowskiemu. Zarówno on, jak i jego rodzina, mają jednak żal do filmowców i czują się przez nich oszukani. Twierdzą, że nikomu nie przyszło nawet do głowy, aby zaprosić Przemka na premierę. – Filmowcy obiecali Przemkowi pomoc finansową. Oczywiście niczego nie dostał – mówi Zofia Matera w rozmowie z "Super Expressem".
Matka Przemysława wyznaje, że filmowcy wnieśli w jej zycie wiele nadziei i obietnic. – Od reżysera dostał na waciki. A ten film jest komercyjny, nastawiony na robienie kasy – stwierdza Zofia Matera. Reżyser filmu, Maciej Pieprzyca nie czuje się winny. Twierdzi, że na wieść o braku zaproszenia na premierę dla Przemysława, oddał mu własne. Zaznacza również, że Przemysław miał otrzymać pieniądze na komputer. Matka niepełnosprawnego twierdzi jednak, że nie otrzymali nawet tego.
Udało nam się porozmawiać z reżyserem filmu, Maciejem Pieprzycą. – Jest mi przykro, że taka sytuacja ma miejsce. Mama Przemka nigdy nie miała do mnie pretensji – mówi reżyser filmu. Cały wywiad z reżyserem już dziś w naTemat.
Nie chce mi się żyć. Jestem coraz bardziej samotny (znak "sam"). Czuję się wykorzystany przez ekipę filmowców (znaki "wykorzystanie" i "kamera"). Potraktowany jak szmaciana lalka (znak "lalka" i "szmata") CZYTAJ WIĘCEJ