Wiedźmin powraca. I tym razem nie chodzi o grę komputerową, lecz o książkę – ta informacja wprawiła licznych fanów prozy Andrzeja Sapkowskiego w stan niezwykłej ekscytacji. I nie ma się co dziwić, bo twórca wiedźmińskiej sagi to w polskiej literaturze postać wyjątkowa. O jego fenomenie opowiadają nam nie tylko eksperci, ale i sami fani.
– Jestem psychofanem Sapkowskiego i się tego nie wstydzę – mówi mój redakcyjny kolega Michał Wąsowski – jedna z tych osób, które od czwartku żyją informacją o rychłej premierze książki “Sezon burz”. Nowa powieść o przygodach wiedźmina Geralta na półki ma trafić już w listopadzie. “Sapkowski zamiast Sienkiewicza do szkół”, “Fantastycznie!”, “Uwielbiam” – to przykładowe komentarze, które można było znaleźć pod informacją o nowym “Wiedźminie” na naszej stronie.
Skąd tak ogromny entuzjazm? W czym tkwi tajemnica prozy Andrzeja Sapkowskiego? Odpowiedzi pewnie jest tak wiele, jak jej fanów. Dlatego też to do nich skierowałem to pytanie.
“Ważne jest, co i jak się śpiewa, a nie gdzie się śpiewa”
– Uwielbiam jego książki z prostego powodu – tłumaczy z przejęciem Michał Wąsowski. – Sapkowski napisał fantasy, które absolutnie wymyka się klasyfikacji fantasy. Świat Wiedźmina to nie jest czarno-białe Śródziemie Tolkiena, gdzie jest jasny podział na dobrych i złych, gdzie fabuła jest – mimo wszystko – prosta jak konstrukcja cepa, a postacie są do bólu przewidywalne – mówi przekonując, że Sapkowski potrafił stworzyć świat, w którym jest bardzo dużo odcieni szarości. Jak w życiu.
Czytelniczą opinię mojego redakcyjnego kolegi podziela ekspert zajmujący się literaturą SF i fantasy, prof. Jakub Lichański z Instytutu Polonistyki Stosowanej Wydziału Polonistyki UW. Jego zdaniem to, że fikcyjna przecież rzeczywistość wiedźmińskiej sagi tak bardzo przypomina momentami nasze realia, nie jest przypadkiem: – Sapkowski wpisuje się w ten nurt polskiej fantastyki, która przez wiele lat była kostiumem, pozwalającym pisarzom w alegoryczny sposób portretować otaczającą ich rzeczywistość społeczną i polityczną – tłumaczy prof. Lichański.
I choć dziś pisarze nie muszą już jak w czasach PRL uciekać do innych światów, by mówić swobodnie o tym, co ich otacza, Sapkowski pozostaje wierny tej metodzie, budując w swojej prozie cały system odniesień do naszych realiów, ale również do innych tekstów kultury.
– “Wiedźmina” można z powodzeniem odczytywać jako zbiór aluzji do polskiego romantyzmu, do Sienkiewicza – mówi prof. Jakub Lichański. Przyznaje, że sam chętnie podejmuje zaproszenie do zabawy składane przez Sapkowskiego, gdy ten wplata w swoją prozą przeróżne wątki, odniesienia, toposy.
– Jego powieści są nie tylko świetnie napisanymi wciągającymi fabułami. Sapkowski w gatunkowe konwencje, które zna jak mało kto, wplata cytaty z innych utworów, odwołania historyczne i problemy moralne, czyniąc tę rozrywkową literaturę jednocześnie piekielnie inteligentną – ocenia Bartosz Szurik, kulturoznawca, doktorant w Szkole Nauk Społecznych Polskiej Akademii Nauk, prywatnie wielki fan Sapkowskiego.
“Walkę kończy śmierć, każda inna rzecz walkę jedynie przerywa”.
Wiele osób wartość prozy Sapkowskiego widzi właśnie w tym, że autor chętnie podejmuje problematykę moralną. Jak twierdzi prof. Lichański, jest to zresztą element szerszego procesu.
Ale co niezwykle istotne u Sapkowskiego, nawet pisząc o sprawach niezwykle poważnych, w przeciwieństwie do wielu pisarzy fantasy stroni on raczej od patosu. – Dużo w jego powieściach autoironii i humoru podanych specyficznym językiem – ocenia Bartosz Szurik.
Wszystko to sprawia, że prof. Lichański potwierdza do pewnego stopnia intuicję Michała Wąsowskiego mówiącego o tym, że Sapkowski pisze fantasy, które nie do końca mieści się w definicji fantasy. – To rodzaj literatury popularnej, która odsyła do czegoś więcej, inspiruje, otwiera nowe perspektywy – mówi polonista. I właśnie owej “głębi” w książkach Sapkowskiego od lat z lubością doszukują się jego fani.
“Masz lat prawie 40, wyglądasz na niecałe 30, myślisz, że masz niespełna 20, a zachowujesz się jakbyś miał 10”.
Czy do fanów z pokolenia “wychowanego” na “Wiedźminie” wraz z przerwaniem dłuższego milczenia autora dołączą także młodzi ludzie? – Dzisiejszy nastolatek, mający za sobą doświadczenie gier komputerowych i lektury zachodnich autorów fantasy, ma zupełnie inne oczekiwania niż ktoś taki jak ja – zastanawia się prof. Lichański. Być może będzie nawet rozczarowany “Sezonem burz”?
Polonista zauważa jednak, że pytanie o to, czy czytelnicy nie będą zawiedzeni nową książką, jest źle postawione. – Żeby ich nie zawieść, pisarz musiałby najpierw dokładnie rozpoznać ich oczekiwania, a później się do nich dostosować. Historia literatury uczy jednak, że to nie przynosi dobrych efektów. Po latach pamięta się o tych, którzy pisali “od siebie”, czasem wbrew oczekiwaniom odbiorców. Dobra literatura się obroni – mówi Lichański.
Śródtytuły w tekście są cytatami z Andrzeja Sapkowskiego.
Cykl wiedźmiński Sapkowskiego rozpoczyna się od opowiadań publikowanych na łamach miesięcznika „Fantastyka”. Pierwszym z nich był „Wiedźmin” – opublikowany w grudniu 1986 roku. Później krótkie formy bliżej lub dalej związane z losami Geralta wydawano w formie książkowej. Były to: "Wiedźmin" (1990), "Ostatnie życzenie" (1993), "Miecz Przeznaczenia" (1993), "Coś się kończy, coś się zaczyna" (2000).
Poza opowiadaniami Sapkowski stworzył także pięć powieści o losach Geralta, które razem z opowiadaniami tworzą tzw. wiedźmińską sagę. Te powieści to: "Krew elfów" (1994), Czas pogardy (1995), "Chrzest ognia" (1996), "Wieża Jaskółki" (1997), "Pani Jeziora" (1999).
prof. Jakub Lichański
Zwłaszcza w USA widać wyraźnie, że literatura popularna przejmuje część problematyki od literatury głównego nurtu. Autorzy związani z tym ostatnim często uciekają w świat przeżyć wewnętrznych, unikając pytań, które wyraźnie stawiali po raz ostatni chyba egzystencjaliści. Tymczasem fantastyka nie boi się np. zadawać pytań o charakterze moralnym.
Bartosz Szurik
Cenię sobie w pięcioksięgu wiedźmińskim sposób, w jaki Sapkowski maluje tło głównych zdarzeń: często pokazuje czytelnikom jakieś epizody, z różnych miejsc i czasów, które czytelnik sam musi sobie poskładać w większy obraz.