"Jaka modernizacja Polski?" - na to pytanie starali się odpowiedzieć paneliści na VIII Kongresie Obywatelskim. Pomysłów padło wiele, ale ciekawe było ich połączenie - jedne dotyczyły rozwiązań czysto biznesowych, inne traktowały o polskim społeczeństwie, jego ograniczeniach i szansach. I dobrze, bo to właśnie w takich miejscach idee mogą przenikać do głów liderów napędzających rozwój.
Wypełniona po brzegi Aula Politechniki Warszawskiej zgromadziła pokaźne grono liderów biznesu: praktyków i teoretyków. VIII Kongres Obywatelski miał odpowiedzieć na pytanie jak powinna wyglądać modernizacja naszego kraju. Nie było jednej odpowiedzi, bo być nie mogło. Nie tylko ze względu na różne doświadczenia panelistów, ale także dlatego, że rzeczywistość jest zbyt skomplikowana, by stworzyć jednyną słuszną receptę.
- Radzimy sobie z inwestycjami prywatnymi, ale nie radzimy z modernizacją, wielkimi projektami - wyjaśniał Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy Premierze. Ekonomista w ramach wystąpień otwierających Kogres bronił polityki ciepłej wody w kranie. - Czy nie jest tak, że jak mamy przez dłuższy czas ciepłą wodę w kranie, to zaczyna nas nosić i chcemy być porwani przez jakąś wizję? - zastanawiał się.
Grabowski zwracał uwagę jak wiele ograniczeń napotykają reformy. Oceniał, że "każdy chce ograniczenia przywilejów, ale nie u siebie, chce budowy dróg, ale nie przez swoją działkę". Sugerował też, że to nasza mentalność jest szklanym sufitem dla rozwoju.
Modernizacja potrzebuje liderów, a kilkakrotnie w ich gronie wymieniano Krzysztofa Domareckiego, prezesa działającej w branży budowlanej firmy Selena. Mówił o pułapce średniego dochodu - zagrożeniu, że na stałe utkniemy na poziomie kilkudziesięciu procent państw rozwiniętych. - Sposobem na rozwój jest zbudowanie silnego polskiego kapitalizmu, bez niego wszystkie sposoby na modernizację będą niepewne i chwiejne - przekonywał.
- W zglobalizowanym świecie, gdzie kraje Ameryki Południowej i Azji rozwijają się coraz szybciej, a USA idą swoją drogą, kraje Europy Zachodniej nie mogą być dla nas wzorcem - przekonywał. - Europejskie tempo rozwoju nie może być dla nas punktem odniesienia, jest dla nas za wolne - dodał.
Prezes Seleny zwracał uwagę, że kapitał zagraniczny nie będzie działał na rozwój Polski tak, jak rodzimy. Ale prywatni przedsiębiorcy mają go za mało - jedynym rezerwuarem jest państwo, które jednak nie jest w stanie wykorzystać go efektywnie. Jedyną szansą jest współdziałanie kapitału prywatnego i publicznego. Pytał, czy my, Polacy, jesteśmy gotowi pozwolić przedsiębiorcom na realizowanie dużych inwestycji, a za tym danie im szansy zarobienia. - Barierą naszego rozwoju jest nasz stosunek do kapitału i kapitalizmu, wzięty jeszcze z PRL-u - mówił.
Nieco inne podejście, zupełnie oderwane od ekonimii i pieniądza, przedstawiła Ewa Błaszczyk. Opowiadała jak z osobistej straty zeczęło się coś konstruktywnego, pozytywnego, czyli Fundacja A kogo?. Jej nazwa pochodzi od pytania "A kogo to obchodzi?" - Kogo obchodzą ci, którzy nie mogą mówić za siebie. Chcieliśmy rozwiązania systemowego, a nie tylko pomocy poszczególnym osobom - mówiła aktorka.
Błaszczy opowiadała o powstawaniu fundacji i kliniki Budzik. Porównywała zaangażowanie i energię potrzebną do ich stworzenia do przygotowań do trudnej premiery. Zwracała uwagę, że najtrudniejsze były prace legislacyjne nad narodowym programem wybudzania dzieci ze śpiączki, które trwały cztery lata. - Bo nie jednorazowe zrywy, ale systematyczna praca jest najtrudniejsza - przekonywała.
W panelu otwierającym Kongres na scenie zgromadzili się ludzie o różnych doświadczeniach, różnych specjalizacjach i różnym spojrzeniu na innowacyjność. Największe różnice objawiły się między Jackiem Żakowskim a prof. Andrzejem Zybertowiczem, ale także inny mówcy starali się ze sobą polemizować. Najmłodszą z nich była Kinga Panasiuk, licealistka, która zajęła II miejsce w konkursie Intela ISEF 2013.
- Obserwuję złą tendencję - tendencję do dzielenia się. Wystarczy wyjść do ludzi i porozumieć się z nimi - przekonywała. Zwracała uwagę na to, że nagrody Nobla są przyznawane kilku osobom działającym w zespołach.
Wiele kontrowersji i polemik wywołało występienie Sławomira Jędrzejczyka, wiceprezesa Orlenu. - Modernizacja to bardziej kwestia dystrybucji dochodu, niż pogoni za wzrostem - ocenił. - Pytanie, czy nie biegniemy za szybko, czy część społeczeństwa nie została z tyłu, czy nie czas zwolnić? - pytał. Przywołał słowa XIV Dalajlamy: "Celem życia jest poszukiwanie szczęścia". - Trzeba mieć czas by zadać pytnie, czy jestem szczęśliwy. Więc wyrzuciłem telewizor i zacząłem się zastanawiać - opowiadał.
- Bądźmy jak 6-latki. Dla nich normalne jest wykorzystanie internetu, a zupełnie nienaturalna jest biurokracja? - wzywała z kolei Weronika Adrian z Akademii Górniczo-Hutniczej. Opowiadała o swoich doświadczeniach ze stażu w Dolinie Krzemowej i wzywała do interdyscyplinarności.
Wojciech Kłosowski z Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego zauważył, że pomysły, które padły w czasie dyskusji powinny trafić do liderów biznesu, którzy mogą najwięcej zrobić dla modernizacji. - Nierówności bogactwa są normalne, ale nierówności szans są niebezpieczne - zauważył. Prezeska Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "Ę" Marta Białek-Graczyk mówiła o różnorodności i potrzebie korzystania z możliwości uczenia się od siebie ludzi z różnych pokoleń.
Jacek Żakowski zwracał uwagę na wieloznaczność słowa "modernizacja".
- Mieliśmy modernizację systemu kolejowego które oznaczało zamykanie linii - zwracał uwagę. - Czy od tego komuś się polepsza? - pytał. W tym szeregu ustawił też na przykład modernizację, czyli reformę oświaty. Wzywał jednak byśmy byli dumni z tego, że wreszcie zauważyliśmy, że najważniejsze dla rozwoju nie są pieniądze, ale kapitał ludzki.
Profesor Andrzej Zybertowicz, były doradca Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego, z pozycji socjologa komentował wystąpienie Domarackiego, który mówił, że problemem jest stosunek do polskiego kapitalizmu, do polskiego kapitału. - Ten stosunek nie bierze się z nieba - zwracał uwagę. - Polski kapitał ma korzenie: spora część ma korzenie nomenklaturowo-SB-eckie. Poza tym spora część jest kosmopolityczna - mówił naukowiec z Torunia.
- Niektóre środowiska oferują modernizację przez depolonizację (to za Krasnodębskim), a część przez dechrystianizację - oceniał. - Jeżeli się temu nie przeciwstawimy, to będziemy skazani na modernizację peryferyczną, a nie podmiotową - diagnozował. - Tylko te środowiska, które bazują na tradycji chrześcijańskiej, są zdolne do długotrwałej pracy organicznej bez widocznych natychmiastowych efektów - przekonywał.
Jak w każdej dyskusji mówcy przekroczyli swój czas i nie wystarczyło czasu na polemiki. - Trudno, ja już przywykłem do poglądów pana profesora Zybertowicza - stwierdził tylko Jacek Żakowski.
Te ogólne diagnozy rozwijano podczas sesji tematycznych. Dotyczyły one nie tylko strategii rozwoju polskich firm, ale też edukacji, społeczeństwa obywatelskiego, rynku pracy, rozwiązywania konfliktów czy dobrego urządzania miast. Próbowano je podsumować po sesji plenarnej kończącej obrady.
Ale równie ważne było to, co działo się poza panelami. Między uczestnikami Kongresu nieustannie krążyły nie tylko opinie, ale i wizytówki. Tego dnia zawiązano zapewnie kilka ważnych biznesowych kontaktów. I to już jest pierwszy skutek VIII Kongresu Obywatelskiego. Na następne trzeba będzie pewnie poczekać lata. Ale na tym właśnie polega praca organiczna.