
"Nie znasz życia, jeśli nie pracowałeś w gastro" to fanpage, który już zdobył ponad 58 tysięcy "like'ów". Każdy, kto swoje pierwsze kroki zawodowe stawiał w restauracji, barze czy pubie wie najlepiej, że gastronomia uczy, a wręcz "pochłania" w każdym tego słowa znaczeniu.
REKLAMA
Fanpage założyła Anna, która sama jest kelnerką. Często po pracy miała ochotę wyrzucić z siebie zasłyszane dialogi, bądź opisać dziwne reakcje klientów. Najpierw te krótkie historyjki wrzucała na własnego facebook'a. Znajomi podpowiedzieli jej, by założyła fanpage i od 20 października "Nie znasz życia, jeśli nie pracowałeś w gastro" bije rankingi popularności.
Anna znalazła niszę, na którą wiele osób czekało. Praca w gastronomii to nie tylko pozycja w CV, "dorywcza robota", bądź krótkookresowa praca, by tylko zarobić sobie parę groszy w trakcie studiów. Zaryzykuję: "gastro" to styl życia i jeden z najbardziej wyjątkowych okresów. "Gastro" przystosowuje do życia nawet tych najbardziej nieprzystosowanych.
To prawda, że stawka godzinowa jest często śmiesznie niska. Na szczęście wysokie lub w miarę wysokie napiwki, słowo "dziękuje" w zamian za bardzo dobrą obsługę oraz towarzystwo fajnych, dynamicznych osób powoduje, że praca w gastronomii potrafi być przyjemna, a nawet wyjątkowa.
Z własnego doświadczenia wiem, że taka praca dużo zmienia i równie sporo uczy. To taki pierwszy test na samodzielność, pracę w grupie i na czas. Przede wszystkim jednak gastronomia bardziej niż jakakolwiek inna praca zbliża ludzi. To tam rodzą się przyjaźnie, czy długoletnie związki, a nawet małżeństwa.
Par, które zakochały się w sobie przekazując sobie drinka czy danie dla gościa znam co najmniej cztery, a wiem, że będzie ich jeszcze kilka. Najbardziej charakterystyczne jest jednak to, że po pracy nie wraca się do domu, a często spędza się kolejne tym razem "wolne" godziny w towarzystwie tych samych osób.
Praca w restauracji często przypomina pewnego rodzaju zakon, gdzie znajomi sobie ludzie używają języka, który tylko oni sami rozumieją. To właśnie stąd pochodzi słynne określenie tabaka czyli tzw. "czasowa niewyróba"- mnóstwo zamówień i stale kurczący się czas. Niejednokrotnie ja i moi znajomi z "gastro" "byliśmy zatabaczeni".
Irytujących, przekręcających nazwy drinków oraz dań klientów jest i zawsze będzie mnóstwo. To właśnie te dialogi podkusiły Annę do założenia fanpage'u i wypisania najciekawszych. Poniżej postanowiłam wkleić parę przykładów z jej strony:
Pan lat ok 40: Poproszę sernik, wodę i EKSPRESSO MOKACZITO.
Ja: mhm... rozumiem, sernik, woda oraz espresso macchiato
Pan: nie espresso a ekspresso!
Ja: ?!
Pan: Wie pani czym się różni espresso od ekspresso?! Pracuje pani w restauracji i pani nie wie? To pani powiem! Espresso to kawa rozpuszczalna, a ekspresso kawa z ekspresu!
Nie było pola do kłótni z panem.
Ja: mhm... rozumiem, sernik, woda oraz espresso macchiato
Pan: nie espresso a ekspresso!
Ja: ?!
Pan: Wie pani czym się różni espresso od ekspresso?! Pracuje pani w restauracji i pani nie wie? To pani powiem! Espresso to kawa rozpuszczalna, a ekspresso kawa z ekspresu!
Nie było pola do kłótni z panem.
lub
Gość: Poproszę kawę z mlekiem.
Ja: Średnią, czy dużą?
G: Małą.
J: Ale w naszej ofercie, kawę z mlekiem mamy tylko średnią i dużą.
G: Aha, rozumiem... to ja poproszę małą.
Ja: Średnią, czy dużą?
G: Małą.
J: Ale w naszej ofercie, kawę z mlekiem mamy tylko średnią i dużą.
G: Aha, rozumiem... to ja poproszę małą.
czy
gość: poproszę 2 razy braki lejn.
Ja: Co proszę?
Gość: no to piwo co macie na tablicy braki lejn....
Ja: Brackie?
Gość: a to nie jest amerykańskie piwo?
Ja: Co proszę?
Gość: no to piwo co macie na tablicy braki lejn....
Ja: Brackie?
Gość: a to nie jest amerykańskie piwo?
Gastronomia to kopalnia historyjek, anegdot, śmiesznych sformułowań, których pochodzenie wydaje się być oczywiste. Niby chodzi wyłącznie o zamówienie jedzenia lub picia oraz spędzenie czasu w miłej atmosferze, a jednak to nie wszystko.
Ci, którzy nigdy "magii gastro" nie zaznali mogą się sporo dowiedzieć z fanpage'u Anny. Opisane historyjki są naprawdę śmieszne i wiele mówią o tym, jak ta praca może wyglądać, o czym po pracy myśli kelner i dlaczego. Z mojej strony: naprawdę polecam.