Poznajcie Tima Cannona, mężczyznę, który dał sobie zaszyć w przedramieniu pokaźnych rozmiarów przekaźnik. Zasilane przez baterię urządzenie pobiera dane dotyczące pracy organizmu Cannona i przesyła je znajdującemu się w pobliżu smartfonowi bądź tabletowi, wykorzystując technologię Bluetooth. Przekaźnik wymaga jeszcze wielu udoskonaleń, ale Cannon i tak jest zadowolony z tego, że udało mu się "wykonać mały kroczek na drodze do stania się cyborgiem". Niebawem przekaźnik ma trafić do sprzedaży.
Wszyty Cannonowi przekaźnik nosi nazwę Circadia 1.0 i jest pierwszą wersją urządzenia, nad którym wciąż pracuje jego "biohakerska" firma Grindhouse Wetware. Możliwości przekaźnika prezentują się o wiele skromniej niż pokaźne gabaryty. Circadia 1.0 potrafi mierzyć temperaturę swojego "nosiciela", przesyłać zebrane dane urządzeniom wyposażonym w system operacyjny Android oraz podświetlać skórę zielonymi diodami.
I to tyle, choć firma Cannona opracowała już system do mierzenia pulsu oraz rozwiązanie, które pozwoli na zmniejszenie rozmiarów przekaźnika, który w ciągu najbliższych miesięcy ma trafić do sprzedaży. Urządzenie będzie rozprowadzane wśród amatorów "modyfikowania ciała".
Cannon ma nadzieję, że projekty jego firmy pomogą w głębszym integrowaniu ludzkiego organizmu z cyfrowym otoczeniem. – Przypuśćmy, że miałem stresujący dzień. Circadia przekaże tę informację do mojego domu, a ten stworzy miłą, relaksująca atmosferę, gdy się w nim pojawię: przyciemni światła, przygotuje ciepłą kąpiel – powiedział Cannon, wskazując, do czego podskórna technologia może być wykorzystywana w przyszłości.
Pierwsze seryjnie wyprodukowane egzemplarze Circadii mają kosztować po 500 dolarów. Baterię, która zasila przekaźnik, można ładować bezprzewodowo, nie trzeba więc rozcinać skóry, by podłączyć ładowarkę.
Do ceny urządzenia należy doliczyć jeszcze koszt wykonania zabiegu chirurgicznego, któremu poddać można się wyłącznie nielegalnie, ponieważ Circadia nie została uznana przez jakiekolwiek władze. Cannon poddał się krótkiej operacji w niemieckim mieście Essen. Przekaźnik wszył mu pod skórę Steve Haworth, "artysta" specjalizujący się w wykonywaniu "modyfikacji ciała". Co ciekawe, Cannon twierdzi, że jego "chirurg" nie dysponował środkami znieczulającymi… Cena zabiegu wyniosła około 200 dolarów.