Minister ds. Równego Traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Minister ds. Równego Traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Fot. Stefan Romanik / Agencja Gazeta

To jest sprawa zupełnie inna niż posła Suskiego oraz inna niż liczne umarzane sprawy za niszczenie grobów czy wznoszenie okrzyków typu "Żydzi do gazu" albo "Ruskie won", z którymi mamy w Polsce do czynienia. Są też inne niż stadionowe obrażanie czarnoskórych zawodników przez rzucanie bananów na płytę boiska.

REKLAMA
Intencją zachowań w przytoczonych przykładach było obrażenie z powodu przynależności rasowej lub religijnej, poniżenie, okazanie lekceważenia, a ich bezpośrednią przyczyną brak tolerancji i akceptacji dla mniejszości narodowych, etnicznych czy religijnych.
Prawdopodobną intencją Wojewódzkiego i Figurskiego było obśmianie ksenofobicznych postaw Polaków, które są lekceważone przez wymiar sprawiedliwości. Dziennikarze S-ki przesadzili tak w formie, jak i w treści, stąd m.in. reakcja posła Johna Godsona.
W przeciwieństwie jednak do opisanych w tzw. Brunatnej Księdze przykładów ksenofobii, dziennikarze ci nie są rasistami, ani ludźmi nietolerancyjnymi. Jak sami twierdzą, nie mieli intencji, o które są oskarżani. Jeśli będą skazani, w czasie gdy opisywane w mediach ksenofobiczne incydenty pozostają bezkarne, będzie to przykład jakiejś nieadekwatności w podejściu organów ścigania do problemu rasizmu i ksenofobii. 
Pozostaje jednak problem odczytywania intencji obu dziennikarzy, którzy są idolami głównie ludzi młodych. Jeśli tego typu happeningi medialne miałyby utrwalać czy oswajać młodzież z takimi reakcjami i powodować, że przeszłyby one do kanonu zachowań „śmiesznych”, zamiast budzić sprzeciw i refleksję, to byłaby to bardzo niedobra konsekwencja. Dlatego osobiście nie popieram tak radykalnej w formie i treści metody.