
Wystawiasz coś na sprzedaż, aukcję wygrywa klient zza granicy (np. Wielkiej Brytanii i Ukrainy), który dostarcza ci fałszywe bankowe potwierdzenie przelewu. Następnie wysyłasz paczkę i zostajesz z niczym. To wzór jednej z odmian tzw. oszustwa nigeryjskiego, która w ostatnich miesiącach szczególnie prześladuje użytkowników Allegro. Choć o problemie mówi się od dawna, wciąż zbyt wiele osób daje się nabierać na taką metodę. A polowanie oszustów trwa – bywa, że trzeba kilka razy wystawiać produkt, bo za każdym razem to oni wygrywają aukcję.
Przypadków takich jak ten jest sporo. Wyglądają niemal identycznie, tylko dane osobowe i adres kupującego się zmieniają. Najczęściej występują lokalizacje w Wielkiej Brytanii, Nigerii (stąd nazwa "oszustwo nigeryjskie") i na Ukrainie. Zdarza się też, że klienci deklarują, że są w stanie zapłacić za dany produkt dużo więcej, byle tylko zachęcić sprzedającego do wysyłki.
Też dałam się oszukać, jednak w porę się skapnęłam. A było blisko, żebym straciła mojego iPhona, bo nadałam wysyłkę. Ale jakoś nie dało mi to spokoju i po powrocie z poczty sprawdziłam nr transakcji. Był taki sam jak was wszystkich. No to ja śmigiem na pocztę i odzyskałam iPhona.
Mój mąż chciał już wysyłać sprzęt, bo facet napisał, że to na prezent dla syna, a zauważyłam, że wszędzie ten sam adres tylko osoba się zmienia. Masakra.
Niestety ja padłem ofiarą tego samego schematu parę dni temu. Niestety nie zaświeciła mi się lampka w głowie.
Na szczęście większość użytkowników nie daje się nabierać na tę metodę. Sprawa "oszustw nigeryjskich" jest stara jak sprzedaż internetowa, więc kilka kliknięć w sieci wystarczy, by zweryfikować potencjalny kant.
Wygląda więc na to, że ci, którzy dziś narzekają na plagę oszustów, będą musieli jeszcze poczekać na bardziej efektywne rozwiązania w serwisie. A co z tymi, którzy dali się naciąć? Najprostsze rozwiązanie to zgłosić sprawę na policję. Tyle że na jej stronie można przeczytać, że "wykrywalność tego rodzaju przestępstw jest znikoma". Ten sam wniosek płynie zresztą z relacji pokrzywdzonych, którzy na forach narzekają, że po 30 dniach postępowania sprawdzającego dostali informację o umorzeniu. "Pieniędzy prawie na pewno nie uda się odzyskać" – piszą bardzo często.
– To się wydaje proste, że dzwonimy do londyńskiej policji, a ona jedzie pod wskazany adres. W rzeczywistości wszystko dzieje się naokoło. Postępowanie sprawdzające, ewentualne śledztwo, a potem jeszcze wniosek o międzynarodową pomoc prawną. Rzadko dochodzimy do tego ostatniego etapu – stwierdził.
Sprzedający powinni pamiętać, żeby nie wysyłać przedmiotu tylko na podstawie maila, w którym jest informacja, że pieniądze zostały zaksięgowane w zagranicznym banku i zostaną przekazane po wysłaniu przedmiotu. Jeśli nie mamy płatności na swoim koncie PayU lub w banku, a otrzymujemy od użytkownika bez komentarzy potwierdzenie przelewu, lepiej zaczekać aż pieniądze zostaną zaksięgowane na naszym koncie.

