Milczeniem goście programu "Tomasz Lis na żywo" skwitowali pytanie o to, co właściwie wydarzyło się w Polsce 11 listopada. Jedynie Tomasz Terlikowski zdobył się na kilka słów, w których przekonywał, iż ludzie siejący przemoc na ulicach stolicy byli tylko marginesem wśród dziesiątek tysięcy kulturalnych i spokojnych patriotów, którzy szli w Marszu Niepodległości. Reżyser Krzysztof Krauze przekonywał tymczasem, że Polska ma problemy znacznie poważniejsze niż te zamieszki.
Co ciekawe, z naczelnym "Frondy" zgodziła się poniekąd także popularna publicystka feministyczna Kazimiera Szczuka. Podkreślała ona jednak, iż tego typu margines nie występował przy żadnej innej z grup, które celebrowały Święto Niepodległości. Podobnie zajścia z 11 listopada oceniał reżyser Krzysztof Krauze. W jego opinii, czterdzieści tysięcy spokojnych uczestników Marszu Niepodległości niestety sankcjonowało to, co robili towarzyszący im kibole. - Mnie martwi właśnie to, że te 40 tys. ludzi akceptuje pewien język, akceptuje przemoc - mówił.
- Źródło problemu tkwi w myśleniu organizatorów marszu - przekonywał w rozmowie z Tomaszem Lisem socjolog prof. Ireneusz Krzemiński. Naukowiec pytał też, jak to możliwe, iż w naszym kraju mają prawo istnieć faszyzujące organizacje, takie jak ONR i Młodzież Wszechpolska. Zdaniem profesora, atak na ambasadę Federacji Rosyjskiej był natomiast łatwym do przewidzenia efektem stosowania argumentów o tym, że Polska jest rosyjskim kondominium.
Tomasz Terlikowski oceniał jednak, iż niepokój w Polakach o wiele mocniej wzbudza obawa o przyszłość naszego kraju, konieczność obrony rodziny i niechęć wobec ideologi gender. W ocenie prof. Krzemińskiego, to jednak jedynie "obrona nacjonalistycznych elementów polskości", w którą zbyt mocno angażują się też polski Kościół. Jego negatywny wpływ na społeczeństwo mają potwierdzać najnowsze badania profesora, z których wynika, iż antysemityzm w Polsce się zmniejsza, ale jednocześnie coraz silniej związany jest z wiarą połączoną z nacjonalizmem.
- To wszystko bardzo medialne, ale trochę przesadzamy - podsumowywał tymczasem dyskusję o wydarzeniach z 11 listopada Krzysztof Krauze. - Problemy w Polsce tkwią gdzie indziej. Są wielkie obszary biedy, które nie są atrakcyjne medialnie. Bo tam nikt niczego nie podpala... - przypominał artysta.