Liderzy Ruchu Narodowego na razie czują się bezkarni, chociaż dochodzenie w sprawie zajść na Marszu Niepodległości potrwa miesiące. Artur Zawisza w "Bez autoryzacji" tłumaczy się ze słów o "nic nieznaczącym świstku". – Media chwalą obywatelskie nieposłuszeństwo, przywołując Martina Luthera Kinga, który w imię najwyższych racji protestował przeciwko błędnym decyzjom władzy. Czasem tak trzeba – mówi.
Jak ocenia pan to, co działo się w wigilię Święta Niepodległości na zorganizowanym przez Narodowe Odrodzenie Polski marszu w Białymstoku?
W wigilię Święta Niepodległości Ruch Narodowy Organizował w Warszawie Anty-szczyt Klimatyczny.
Pytam o Białystok.
Tam opowiadaliśmy się za rabatem polskim, czyli zwolnieniem naszego kraju z dużej części zobowiązań międzynarodowych wynikających z pakietu klimatycznego. Czyniliśmy to dla dobra polskiej gospodarki opartej na węglu oraz w imię tego, by ceny energii nie rosły o kilkadziesiąt procent, a ćwierć miliona ludzi nie traciło pracy. Nie wiem, co działo się tego dnia w Białymstoku.
Podczas składania kwiatów pod pomnikiem ofiar nazizmu kilka osób heilowało. I uprzedzając pytania: to nie wyrwane z kontekstu zdjęcia ani zmanipulowane relacje, tylko film, na którym widać wyraźnie, że ludzie z emblematami NOP-u przez 30 sekund pokazują ten znak.
NOP nie jest częścią Ruchu Narodowego, wręcz przeciwnie – wyraźnie się od nas separuje. Na żadnym spotkaniu autoryzowanym przez Ruch Narodowy tego typu sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. Jeżeli w Białymstoku było tak, jak pan opowiada, to bardzo żałuję, że takie sceny mają miejsce w naszym kraju.
Takie sceny miały też miejsce wśród osób obecnych na Marszu Niepodległości. Je też pan potępi?
Pierwsze słyszę. Co miałoby mieć miejsce? Bo żadne media nie zająknęły się na ten temat. Widziałem las biało-czerwonych sztandarów, dziesiątki tysięcy ludzi z hymnem na ustach.
Widziałem zdjęcia ludzi, którzy pokazywali taki sam gest, jak ci ludzie w Białymstoku.
Wydaje mi się to niemożliwe, bo tego typu zachowanie znajduje się poza ramami akceptacji organizatorów Marszu Niepodległości. Ja takich scen nie widziałem, ale jeżeli cokolwiek miałoby mieć miejsce, to ktoś pomylił manifestacje, mówiąc bardzo łagodnie.
Czy w tych ramach akceptacji znajduje się też dewastowanie miasta, palenie tęczy i części zabezpieczeń ambasady rosyjskiej?
Żaden z trzech incydentów nie był planowany ani organizowany przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Wszystkie trzy uważamy za złe działania, niezależnie od pobudek, jakimi mieliby się kierować ich sprawcy. Natomiast odpowiedzialność można brać za czyny własne, albo za takie, do których się kogoś inspiruje.
My szliśmy od Ronda Dmowskiego do Parku Agrykola nie mając w zamiarze jakichkolwiek zamieszek ulicznych. Są kilkudzisięciominutowe filmy pokazujące nieprzerwany pochód patriotycznych Polaków. I to było istotą Marszu Niepodległości, a wszystko inne to nieistotne przypisy.
Płaci pan podatki?
Jestem podatnikiem jak miliony Polaków.
Ale przecież ustawy to także "świstki papieru", które jak dowiedziałem się w poniedziałek nie mają dla pana żadnego znaczenia.
To nieprawda. Każdy dokument wydawany przez urząd musi być merytorycznie uzasadniony. Istnieje duża wątpliwość, czy decyzja administracyjna o rozwiązaniu Marszu Niepodległości była słuszna, zgodna z prawem. Całe szczęście właściwy Marsz nie dał się zatrzymać doszedł na Agrykolę. Bo narodu idącego ku niepodległości nie da się zatrzymać.
Rozumiem, że jeżeli uznam, że uzasadnienie ustawy nakazującej jeździć po prawej stronie, to mogę jeździć po lewej.
Media wielokrotnie rozpływają się w zachwytach nad tradycją obywatelskiego nieposłuszeństwa, przywołując historyczną postać pastora Martina Luthera Kinga, który w imię najwyższych racji protestował przeciwko błędnym decyzjom władzy. Czasem tak trzeba.
Środowisko, które pan reprezentuje jest dzisiaj w Polsce w takiej sytuacji, w jakiej czarnoskórzy byli wtedy w USA?
Patriotyzm w Polsce jest co najmniej wyśmiewany, a często prześladowany. Jeżeli kilkadziesiąt tysięcy ludzi idących w pochodzie jest zatrzymywanych ze względu na drobny incydent z udziałem pół procenta uczestników, to mamy do czynienia ze złą wolą władz.
Czy przeprosi pan pobitego fotoreportera albo policjanta, który zapalił się od koktajlu Mołotowa? Bo poza odpowiedzialnością osobistą, którą powinni ponieść sprawcy, jest odpowiedzialność polityczna, którą pan jako lider tego ruchu ponosi.
Czy liberalne media przeproszą za każde dziecko zabite w łonie matki z powodu aborcji, ponieważ postulują prawną dopuszczalność tego karygodnego czynu?
Nie jestem politykiem, nie podejmuję decyzji w tej sprawie.
Pytam, czy liberalne media przeproszą za każde dziecko zabite w łonie matki w wyniku aborcji, ponieważ lansują prawną dopuszczalność tego karygodnego czynu.
Nie jestem liberalnymi mediami, jestem Kamil Sikora, mogę odpowiadać za siebie.
Ale jest pan dziennikarzem liberalnego medium. Czy pańskie medium przeprosi za każde dziecko zabite w łonie matki w wyniku aborcji ze względu na popieranie ustawy popierającej dzieciobójstwo?
Nie jestem szefem naTemat, tylko zwykłym dziennikarzem.
Czy pan jako dziennikarz portalu naTemat przeprosi za każde dziecko zabite w łonie matki w wyniku aborcji, ponieważ ten portal popiera prawną dopuszczalność tego karygodnego czynu.
Nie można porównywać mojej pozycji, zwykłego dziennikarza, a pana, lidera tego środowiska.
Drobny incydent uliczny jest czymś dalece mniej znaczącym niż masowe dzieciobójstwo.
Przecież tych dwóch spraw nie można porównywać.
Tak, bo jedna jest mała, druga duża. Ubolewam z powodu każdego aktu agresji, który zdarza się bez uzasadnienia, w żadnym razie nie popieram tego typu czynów, ale czekam na symetryczne podejście wszystkich zainteresowanych w sprawach małych i dużych.