Parafianie z Jasienicy napisali w sprawie księdza Lemańskiego do samego papieża Franciszka
Parafianie z Jasienicy napisali w sprawie księdza Lemańskiego do samego papieża Franciszka Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Reklama.
List napisany w imieniu 2600 parafian zredagowało 10 osób. Jest powielany i roznoszony po domach w Jasienicy. 200 podpisanych i przetłumaczonych jest w trakcie wysyłki.
15 lipca w miejsce księdza Lemańskiego trafił administrator ksiądz Grzegorz Chojnicki. Atmosfera jest napięta, bo w każdą niedzielę o 8 rano odprawić mszę przyjeżdża ksiądz Wojciech Lemański. Nie trudno zgadnąć, że to właśnie wtedy kościół pęka w szwach. Na kolejne msze, czyli od godziny 10, przychodzi już dużo mniej osób. Jak twierdzi jedna z parafianek, nowi księża traktują parafian z Jasienicy z pogardą, jak "hołotę". Dodatkowo, pod kościołem zaczął się pojawiać patrol policji.
Parafianie nie zgadzają się na obecny stan rzeczy i nie pozwalają na takie traktowanie księdza Lemańskiego. W liście do papieża Franciszka piszą m.in.:
Fragment listu parafian z Jasienicy do papieża Franciszka

– Pisaliśmy i do arcybiskupa Michalika, i arcybiskupa Kowalczyka, i do nuncjusza apostolskiego Celestino Migliore. Żaden z nich nie odpowiedział na nasze listy. Milczenie i upór biskupa Henryka Hosera są dla nas niezrozumiałe. Ksiądz biskup Hoser przez wiele lat chronił księdza skazanego przez sąd za pedofilię. Nie odsunął go od kontaktów z dziećmi, a jedynie przeniósł na inną parafię. Naszego księdza, który to piętnował, ukarał, zabraniając uczyć religii dzieci, pozbawiając probostwa, skazując na dom starców.

Prosimy Ciebie, Ojcze Święty, pomóż parafianom w Jasienicy, ale i wiernym w Polsce. Nasi biskupi za nic mają Twoje słowa o miłości, ubóstwie, szacunku dla słabszych, poszanowaniu odmienności, pokorze. Nasi biskupi nie są dla nas nauczycielami, ale surowymi sędziami.

Drogi Ojcze Święty, prosimy Ciebie o wsparcie w tej sprawie, aby wiara, dobro, miłość, miłosierdzie, sprawiedliwość nie przegrały z pychą, rozwiązłością, butą i arogancją.



Źródło: "Gazeta Wyborcza"