Polski stres bez tajemnic. Co nie daje spać przeciętnemu Kowalskiemu?
Mateusz Madejski
22 listopada 2013, 14:39·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 listopada 2013, 14:39
Gdy przeciętnego Polaka spyta się, co najbardziej go stresuje, zazwyczaj odpowiada, że problemy finansowe i sytuacja w pracy. Ale psychologowie przekonują, że źródła naszego stresu leżą zupełnie gdzie indziej. – Po prostu często jesteśmy bardzo osamotnieni, bo nie umiemy ze sobą budować bliskich relacji – uważa psycholog Barbara Weksej.
Reklama.
Partnerem sekcji jest HBO
Do Andrzeja Wolskiego, fikcyjnego terapeuty z serialu HBO "Bez tajemnic", trafiają bardzo różni ludzie. Jest ksiądz, który przeżywa kryzys wiary czy matka Polka, która nie potrafi się uporać z własnymi kłopotami. Ciekawą postacią jest również Jeremi Krawczyk. To 17-letni maturzysta, który wychowuje się w przybranej rodzinie. Postaci jest wiele, ale łączą ich podobne problemy. – Najczęściej mamy kłopot w rozumieniu siebie, w rozumieniu naszych uczuć, co skutkuje niemożnością rozumienia innych. W takiej sytuacji nie potrafimy rozmawiać o problemach i uczuciach ze swoimi bliskimi – mówi Barbara Weksej.
Zaburzone relacje
Ten problem ma właśnie 17-letni Jeremi. – Każdego uważa za wroga. Na pewno dorastanie w przybranej rodzinie nie jest proste. A Jeremi przeżywa jeszcze klasyczne traumy wieku dorastania. Do tego jest homoseksualistą i rodzinie ciężko to zaakceptować. Ale jego rodzina naprawdę go kocha i chce mu pomóc przezwyciężyć problemy. Rzecz w tym, że on tego nie widzi i wszystkich wokół traktuje jak przeciwników, którzy źle mu życzą – mówi Adrian Zaremba, aktor który w serialu wciela się w Jeremiego.
Zdaniem psycholog Barbary Weksej to właśnie kłopoty z budowaniem relacji z bliskimi są tym, co ma największy wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Ekspertka zwraca uwagę, że nasze problemy często mają swoje korzenie w historii. – Wydawać by się mogło, że wojny i komunizm są daleko za nami i pamięć o nich nie wpływa na naszą kondycję psychiczną. Ale to niestety nieprawda. Tragedie rodzinne i wszystko to, co nasz naród przeszedł, ciągle się na nas odbijają. Można powiedzieć, że niejako dziedziczymy traumy. Ktoś, kto ma za sobą traumatyczne doświadczenia czasów okupacji czy trudnych lat powojennych, zazwyczaj przenosi swój stres na swoje dzieci. Te dzieci z kolei przenoszą traumy na swoich potomków. Historyczne traumy są zatem niezwykle mocne i ciężko je zatrzeć nawet przez kilka pokoleń. Śmierć, brak wzorców czy poczucie osamotnienia: takie traumy mogą się położyć cieniem na każdej rodzinie na bardzo długo – przekonuje Barbara Weksej.
I rzeczywiście – sprawy rodzinne jako główne źródło swojego stresu wymieniło aż 29 procent respondentów w niedawnym badaniu firmy TNS Polska. Wyżej w hierarchii polskiego stresu znalazła się tylko sytuacja finansowa. Ta stresuje według badania aż 35 procent Polaków. Dla 27 procent źródłem stresów jest przede wszystkim praca i stosunki z przełożonymi i współpracownikami. Co ciekawe, aż 11 procent Polaków wskazuje, że denerwuje ich nasza polityka i życie publiczne. Z badania wynika również, że zdecydowanie bardziej najbardziej zestresowani są mieszkańcy największych miast.
Stres pieniądza
Mimo że sytuacja materialna ma olbrzymi wpływ na niepokoje Polaków, to Barbara Weksej zauważa, że nawet ludzie zupełnie wolni od finansowych trosk są w naszym społeczeństwie niezwykle zestresowani.
– We współczesnym świecie łatwo uciec od kłopotów emocjonalnych w pociągający świat dóbr materialnych. Stąd duża liczba osób uzależnionych od zakupów, którzy trud rozumienia swojego świata emocjonalnego zastępują przyjemnością płynącą z posiadania czegoś. Dobra materialne traktowane są jako erzac bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem. Ktoś, kto nie potrafi być ze swoim dzieckiem, wynagradza mu to coraz to nowszymi gadżetami. Jednak nawet najmodniejsze i najdroższe gadżety nie są w stanie zrekompensować dziecku samotnego dzieciństwa – opowiada Barbara Weksej.
Z taką sytuacją ma do czynienia Jeremi Krawczyk. – Jego rodzice zupełnie nie potrafią sobie poradzić z jego problemami, więc albo je od siebie odsuwają, albo próbują je "załagodzić", kupując mu chociażby nowego iPhone'a – opowiada Adrian Zaremba.
Stygmat czy autorefleksja
Jednak zdaniem Barbary Weksej, w Polsce z roku na rok rośnie świadomość psychologiczna. – Coraz rzadziej Polacy traktują wizytę u psychologa czy psychoterapeuty jako coś wstydliwego. Choć zdarza się niestety, że wizyta u psychologa jest nadal traktowana jak przyznanie się do istnienia poważnych zaburzeń psychicznych, jest czymś na kształt stygmatu choroby psychicznej. Na szczęście jednak coraz częściej traktuje się takie wizyty jako coś, co może po prostu pomóc w autorefleksji. A w konsekwencji pomóc prawdziwiej żyć – mówi.
Zresztą serialowy Jeremi również z biegiem czasu zmienia zdanie o psychoterapii. Wizyty u Wolskiego nie są pomysłem Jeremiego. Zmuszają go do tego rodzice. – Początkowo traktuje psychoterapeutę jako wroga. Jednak z czasem coraz bardziej się do niego przekonuje i zaczyna go wręcz traktować jako kogoś bliskiego – mówi Adrian Zaremba. – Jeremi na początku mało widzi, co się wokół niego dzieje, ale Andrzej Wolski pomaga mu nieco otworzyć oczy – dodaje.
Może więc serialowy Wolski ma szansę przekonać Polaków, żeby częściej rozmawiać o swoich problemach? – Myślę, że tak. Warto też przekonywać, że fotel u psychoterapeuty nie jest fotelem dla wariatów, ale dla zwykłych ludzi. W końcu każdy z nas potrzebuje nieco autorefleksji i nie jest wstydem, gdy ktoś nam w niej pomaga – kończy aktor.