"Agent Tomek" ma narzeczoną! Ich związek krótko opisał Cezary Gmyz z "Do Rzeczy". Dowiadujemy się między innymi, jak para się poznała, dlaczego nie chcą już dłużej ukrywać swojego związku i ile tak naprawdę kosztowało porsche, które rozbił Kaczmarek, a które nie należy do niego.
Kilka dni temu, pierwszy amant Rzeczpospolitej, emerytowany agent CBA Tomasz Kaczmarek miał stłuczkę. Jechał nieco zbyt szybko pożyczonym od narzeczonej porsche cayenne i wjechał w tył jadącego przed nim samochodu. Nie zasłaniał się immunitetem, pozwolił, by policja zbadała go alkomatem.
Dlaczego doszło do wypadku? – Zapatrzyłem się, zamyśliłem, zagapiłem. Bo dzisiejsze wydarzenia polityczne o tak ogromnej skali korupcji w naszym kraju spowodowały, że bardzo o tym myślałem. O stanie naszego państwa. I ten obraz był tak przerażający, że dojeżdżając do świateł, uderzyłem w tył samochodu - tłumaczył w rozmowie z "Faktem".
Od razu też pojawiły się pytania, skąd poseł PiS ma tak drogie auto, które nie widnieje w jego oświadczeniu majątkowym. Cezary Gmyz ustalił, że luksusowy samochód należy do "firmy olsztyńskiej bizneswoman Katarzyny Sztylc". – Od pewnego czasu jesteśmy parą – mówi „Do Rzeczy” poseł. Gmyz zaznacza, że samochód został wzięty w leasing. Jego wartość to 289 tys., a nie pół miliona, jak pisały niektóre media.
Dzięki Gmyzowi wiemy również, że para poznała się dzięki partii. – Koledzy się śmieją, że nasz związek to Love & PiS - mówi były agent Tomek. Zaznacza również, że nie chce już dłużej utrzymywać związku w tajemnicy. - Od czasu mojej stłuczki dziennikarze polują, by wykryć, kim jest moja dziewczyna. Nie ma sensu utrzymywać tego w tajemnicy. Nie chcę, by biegali za mną paparazzi i uprzykrzali życie mi oraz Kasi - mówi były "agent Tomek"
W tekścieGmyza, oprócz medialnego coming-outu, mamy pełen przegląd zdjęć zakochanej, uśmiechniętej pary. Tomasz Kaczmarek i Katarzyna Sztylc siedzą na ławce w parku, przechadzają się po deptaku i oczywiście siedzą w samochodzie.
Jak zaznacza "Gazeta Wyborcza", Gmyz nie pisze jednak, że związek, nad którym dziennikarz tak bardzo się pochyla, przypomina raczej zakazaną relację Romea i Julii: Sztylc bowiem, jak pisał "Wprost", jako asystentka europosła Jacka Kurskiego organizowała regionalne struktury Solidarnej Polski i jest dyrektorem jego biura poselskiego w Olsztynie.