Prezydent Niemiec Joachim Gauck poinformował, że nie pojedzie na igrzyska do Soczi. To protest przeciwko naruszeniom praw człowieka w Rosji. Jak zachowa się Bronisław Komorowski? Europoseł Migalski wzywa do bojkotu, ale prezydencki minister twierdzi, że to narzędzie na wyjątkowe sytuacje.
Jak pisze tygodnik "Der Spiegel", głównym powodem, dla którego prezydent Gauck zdecydował się na bojkot igrzysk w Soczi, jest ustawa z czerwca tego roku, która przewiduje kary za "propagandę homoseksualizmu" w Rosji. Polityk ma zamiar przywitać niemieckich sportowców już na lotnisku w Monachium, gdzie będą lądować po igrzyskach.
Relacje między przywódcami Rosji i Niemiec nie od dziś są nienajlepsze. Joachim Gauck został prezydentem w marcu ubiegłego roku i od tego czasu nie spotkał się z Władimirem Putinem.
Wśród polskich polityk temat bojkotu igrzysk w Soczi właściwie nie istnieje. Prezydent Komorowski nie zdradził jeszcze swoich planów dotyczących tej imprezy – przebywa z wizytą w krajach arabskich. Za to europoseł Marek Migalski konsekwentnie namawia, by pójść śladem Gaucka. W październiku tego roku zainicjował kampanię "Olympic Shames", której celem jest bojkot polityczny Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Do apelu posła przyłączyli się m.in, rosyjski opozycjonista Borys Niemcow, obrońca praw człowieka, Lew Ponomariow, syn Michaiła Chodorkowskiego, Paweł i znany radziecki dysydent, Władimir Bukowski.
– Jutro wystosuję oficjalny list do pana prezydenta, by zrobił dokładnie to samo, co prezydent Gauck. Rosjanie dobrze rozumieją, że ten bojkot nie będzie skierowany przeciwko nim, a przeciwko reżimowi, który Parlament Europejski w swoich rezolucjach określa jako ten wybrany w sposób nieuczciwy. Stąd moja akcja i apel zwłaszcza do tych polityków, którzy gardłowali za bojkotem politycznym Ukrainy podczas Euro 2012 – mówi naTemat Migalski.
Jak podkreśla, łamanie praw człowieka w Rosji jest bardziej nagminne niż na Ukrainie. – Dlatego też zachowanie polskich władz jest istotne. Pani ministra Mucha nie zareagowała na mój apel. Mam nadzieję, że prezydentowi Komorowskiemu, jak Gauckowi, nie zabraknie odwagi i konsekwencji – dodaje.
Doradca Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz, przekonuje z kolei, że choć nie zna opinii prezydenta, sam wolałby nie stosować bojkotu. – Wydaje mi się, że w naszym demokratycznym świecie powinien być zachowany na skrajne sytuacje, takie, jaka była w 1980 roku w Moskwie. To powinno być narzędzie w sytuacjach wyjątkowych, by nie spowszedniało, a po drugie, by uszanować uczucia miliardów ludzi, którzy czekają na widowisko – ocenia.
Według niego jeśli impreza sportowa staje się "elementem zachowań politycznych", nie jest dobrze oceniania w oczach kibiców i "na pewno jest mniejszą radością".