Nowy minister sportu, Andrzej Biernat zaproponował stworzenie sztucznego zbiornika wodnego w okolicach Kasprowego Wierchu w Tatrach. Woda z tak powstałego stawu mogłaby służyć do sztucznego naśnieżania tras zjazdowych. Pomysł nie spodobał się zarówno ekologom, jak i dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" minister zaprezentował swój pomysł w miniony weekend na spotkaniu z przedstawicielami branży narciarskiej w Wierchomli.
– Jeżeli chcemy zarabiać na naszych górach, to musimy stwarzać ku temu warunki. Dlatego uważam, że Kasprowy Wierch powinien być wykorzystywany narciarsko w większym stopniu niż obecnie. A do tego potrzebne jest sztuczne naśnieżanie – tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Andrzej Biernat.
Projekt miałby powstać przy współpracy z nowym ministrem środowiska, Maciejem Grabowskim.
Pomysł ministrów dotyczy wybudowania sztucznego zbiornika wodnego o pojemności około 1000 metrów sześciennych. Według wstępnych projektów, zbiornik miałby powstać w okolicy Myślenickich Turni, czyli w miejscu, gdzie znajduje się stacja przesiadkowa kolejki na Kasprowy Wierch. Stamtąd woda rurami transportowana byłaby na hale: Goryczkową i Gąsienicową, gdzie wytwarzano by sztuczny śnieg. Koszt budowy takiego zbiornika to kilkuset tysięcy złotych.
Sceptycznie do projektu Biernata odnosi się dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Jak naśnieżać przy silnym wietrze o prędkości powyżej 15 m/s? A takie wiatry występują na Kasprowym Wierchu przez prawie jedną trzecią roku – mówi Paweł Skawiński. Dyrektor TPN uważa również, że większa eksploatacja Kasprowego Wierchu do celów sportowych jest po prostu niemożliwa. – Współczynnik wykorzystania zimą w tym rejonie kolei krzesełkowych wynosi zaledwie 20 proc. Dlatego, że kolej często nie jest uruchamiana - a to z powodu wiatru, a to z powodu oblodzenia, czy wreszcie z powodu zbyt małej ilości śniegu – mówi "Gazecie Wyborczej".
Przeciwne budowaniu sztucznego zbiornika wodnego na Kasprowym Wierchu są również organizacje ekologiczne. Ich przedstawiciele uważają, że szum armatek śnieżnych może spłoszyć dziką zwierzynę, z której słyną Tatry.