Trzech członków Komisji Kodyfikacyjnej, która zgłosiła kontrowersyjny projekt zaostrzenia kar za aborcję, łączy to, że dawali wykłady na zaproszenie młodzieżowych ośrodków Opus Dei. Choć to nie dowód, że konsultowali z katolicką organizacją propozycje zmian w kodeksie karnym, fakt ten jeszcze jeszcze dodaje wątpliwości, co do ich motywów i intencji. Tak jak ten, że wiceminister sprawiedliwości, który w komisji gra pierwsze skrzypce, opublikował wywiad rzekę z arcybiskupem Hoserem i jest członkiem zespołu ekspertów Episkopatu ds. bioetycznych.
Nazwa Opus Dei po raz pierwszy pojawiła się w kontekście prac Komisji Kodyfikacyjnej, po tym jak prof. Lech Gardocki na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" napisał o kulisach projektowania zmian w kodeksie karnym (zakładają m.in. zaostrzenie kar za aborcję). Gdy dostał na maila tekst propozycji zmian, zauważył, że w rubryce z adresatami widnieje także adres opusdei@interia.pl.
"Ten drugi adres lekko mnie zszokował. Dlaczego, zdałem sobie pytanie, ta znana organizacja, a nie np. wydziały prawa lub sądy, ma znać projekt zmian k.k.? Zawsze wyśmiewałem się ze spiskowych teorii dziejów. Ale tu moje przekonania uległy pewnemu zachwianiu" – relacjonuje.
Ministerstwo sprawiedliwości szybko opublikowało sprostowanie. Wynika z niego, że opusdei@interia.pl to prywatny adres sekretarz komisji Beaty Wiraszki-Berezy, "a tym samym nie jest to mail instytucjonalny ani nie jest powiązany z żadną organizacją społeczną, która posługuje się zbieżną nazwą".
W gościach u Opus Dei
Taka argumentacja nie wszystkich jednak przekonuje. Janusz Palikot oburzył się, że w tak ważne sprawie komisja zwróciła się o opinię do Opus Dei, czyli "do wywiadu państwa Watykan". Z kolei karnistka prof. Monika Płatek stwierdziła, że zmierzamy "w kierunku państwa totalitarnego i teokratycznego".
Dziś pojawiły się kolejne znaki zapytania. Ewa Siedlecka z "Gazety Wyborczej" napisała, że "można doszukać się innych związków komisji z Opus Dei". Chodzi o to, że jej przewodniczący prof. Andrzej Zoll, wiceprzewodniczący prof. Włodzimierz Wróbel i członek Michał Królikowski (wiceminister sprawiedliwości) brali udział w spotkaniach organizowanych przez młodzieżowe ośrodki Opus Dei.
I rzeczywiście: na przykład prof. Zoll dwa lata temu uczestniczył w letnim kursie organizowanym przez Ośrodek Akademicki Przy Filtrowej w Warszawie. W internetowym zaproszeniu wśród tematów spotkania wymieniono: "istnienie Boga, istnienie zła i cierpienia w świecie, antropologia, seksualność człowieka, wizja rodziny, równouprawnienie kobiet i mężczyzn". Przy innych okazjach profesor gościł też w krakowskich ośrodkach Opus Dei: "Skała" i "Barbakan" (pisała o tym "Gazeta Krakowska").
Przyjąć zaproszenie to nie grzech
Pytanie, czy można to łączyć z niefortunnym adresem mailowym sekretarz komisji? Jak przekonuje w rozmowie z naTemat dr Adam Bodnar, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, niekoniecznie. – Byłbym daleki od stwierdzenia, że projekt był konsultowany z Opus Dei. Ministerstwo Sprawiedliwości wyjaśniło potem, że adres należy do sekretarza komisji, który ma rolę wtórną w stosunku do członków komisji. Oczywiście można się zastanawiać, czy to nie jest nierozsądne, że sekretarz używa takiego adresu mailowego, ale przecież każdy z nas mógłby sobie założyć konto internetowe w serwisie interia.pl o dowolnej nazwie. Nie przesadzałbym więc tutaj – komentuje.
Jego zdaniem na podobnej zasadzie trudno mówić o związkach prof. Zolla i innych ekspertów z Opus Dei. – To trochę jest tak, że zawsze pojawia się pytanie, czy zaproszenie na takie spotkanie przyjąć, a z drugiej strony trudno odmówić. Z tego też nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków. To nie świadczy o przynależności danej osoby do tej organizacji. Gdybym dostał takie zaproszenie, w co raczej wątpię, to również bym je przyjął i po prostu potraktował jako wyzwanie intelektualne – podkreśla.
Samego profesora o Opus Dei nie udało się zapytać. Nie odebrał telefonu.
Ekspert ministerstwa czy Episkopatu
O ile jednak nie ma podstaw, by rysować powiązania między członkami Komisji Kodyfikacyjnej i katolicką organizacją, o tyle aktualne jest pytanie o ich afiliacje ideologiczne i o to, jaki wpływ mają na zgłaszane propozycje zmian w prawie. Tutaj dr. Bodnara oburza przede wszystkim przypadek wiceministra sprawiedliwości i członka komisji Michała Królikowskiego, który właśnie opublikował wywiad rzekę z arcybiskupem Hoserem.
– Profesor Królikowski prawdopodobnie będzie mówił, że robi to jako naukowiec, ale w tym momencie, kiedy pełni funkcję publiczną, powinien się moim zdaniem ograniczyć z manifestowaniem swoich poglądów. W takich sytuacjach zaciera się rozdział Kościoła od państwa, co ma szczególne znaczenie w kontekście wpływu na proces legislacyjny, w tym poprzez nadzór nad Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego. To oczywiście nie ma nic wspólnego ze światopoglądem, ale jeden z wiodących projektów min. Królikowskiego - projekt ustawy o tzw. zaburzonych więźniach nigdy formalnie nie stał się przedmiotem opinii powyższej Komisji. Było jedynie ciche poparcie przewodniczącego Komisji - prof. Zolla – zwraca uwagę ekspert.
Zaangażowanie Królikowskiego w sprawy kościelne ma też inne wymiary. Wiceminister, który w ramach Komisji Kodyfikacyjnej zgłasza propozycje dotyczące bioetyki, widnieje na liście ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. bioetycznych. Są tam też m.in. ks. Franciszek Longchamps de Berier i sam arcybiskup Hoser.
– To jest skandal. Dopóki Królikowski czy prof. Zoll, który jest szefem Centrum Myśli im. Jana Pawła II i deklaruje przywiązanie do religii, nie próbowali wprowadzać do prawa nauczania biskupów, nie przeszkadzała mi ich działalność Ale teraz widać, że kierują się instrukcjami kościelnymi, a nie dobrem kobiet – komentuje dla naTemat Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu Palikota. – Jeżeli profesor Zoll, postać z takim dorobkiem naukowym, próbuje wprowadzić pojęcie dziecka poczętego, to sam sobie wystawia świadectwo i przekreśla wszystko, co do tej pory zrobił. Wstyd, że w działalności publicznej nie potrafi wiary i poglądów odłożyć na bok – dodaje.
Łagodniej sprawę ocenia Adam Bodnar. – Od członków komisji oczekiwałbym, że kierują się swoimi racjami prawniczymi. Członkowie Komisji Kodyfikacyjnej, tacy jak prof. Zoll, prof. Hofmański czy prof. Wróbel, to wybitni znawcy prawa, zasługujący na najwyższe honory naukowe, o najwyższych zawodowych kompetencjach. Oczywiście zawsze może się pojawić pytanie, czy kompetencje zawodowe nie są wykorzystywane do realizacji przekonań ideologicznych. Ale warto pamiętać, że nie da się tworzyć prawa w oderwaniu od poglądów na życie, funkcjonowanie społeczeństwa czy współczesnej rodziny – stwierdza.
Tusk wyklucza zmiany ws. aborcji
Propozycje Komisji Kodyfikacyjnej, które zmierzały do zaostrzenia przepisów ws. aborcji, nie będą wprowadzone w życie. Premier Donald Tusk powiedział dziś, że nie ma mowy o otwieraniu sporu aborcyjnego, dlatego ani rząd, ani żadna z partii koalicyjnych, nie podejmie jakiejkolwiek inicjatywy zmierzającej do zmiany prawa aborcyjnego.