Molo St Kilda, z którego spadła miłośniczka Facebooka
Molo St Kilda, z którego spadła miłośniczka Facebooka Fot. Susan Shen / youtube.com

Dzięki smartfonom urokami internetu możemy się cieszyć niemal wszędzie. Są jednak miejsca, w których warto odpocząć od najnowszych technologii, o czym przypomina historia pewnej turystki z Tajwanu. Podczas spaceru po molo w Melbourne kobieta studiowała Facebooka tak pilnie, że nie zauważyła, iż zmierza wprost ku nieogrodzonemu brzegowi konstrukcji. Skutki nieuwagi? Nieplanowana kąpiel w chłodnych wodach zatoki Port Phillip.

REKLAMA
Do niecodziennego wypadku doszło w poniedziałkową noc na molo położonym w australijskim mieście Melbourne. Turystka wybrała się tam, ponieważ chciała zobaczyć miejscowe pingwiny. Na spacer zabrała oczywiście swój telefon, by na bieżąco móc przeglądać Facebooka. Lektura pojawiających się na portalu wiadomości tak pochłonęła kobietę, że ta nie spostrzegła, iż zbliża się do krawędzi mola.
Po wpadnięciu do wody turystka ani na moment nie wypuściła z ręki swojego smartfonu, co jest o tyle zaskakujące, że nie potrafi ona pływać. Kąpiel w zatoce, którą kobieta spędziła na plecach, przyjmując pozycję pozwalającą na bezwładne dryfowanie, trwała mniej więcej 20 minut. Z wody wyciągnęli ją policjanci, przybyli na miejsce na pokładzie służbowej łódki. Nieostrożna turystka od razu przeprosiła za swoją "wpadkę", po czym została przewieziona do szpitala, gdzie stwierdzono, że nie doznała żadnych poważnych obrażeń.

źródło: BBC