Władimir Putin podpisał ułaskawienie Michaiła Chodorkowskiego, spełniając tym samym złożoną w czwartek obietnicę. – Kierując się zasadami humanitaryzmu, postanawiam ułaskawić skazanego Michaiła Borysowicza Chodorkowskiego, urodzonego w 1963 roku, pochodzącego z Moskwy, uwalniając go od dalszej kary pozbawienia wolności – tak ma brzmieć treść dekretu Putina.
Zawarte w dekrecie postanowienie weszło w życie od razu po podpisaniu przez prezydenta Rosji. Chodorkowski, były szef koncernu Jukos, niegdyś jeden z najbogatszych Rosjan, wyszedł już na wolność, osiem miesięcy przed planowanym zakończeniem odbywania kary.
Kłopoty Chodorkowskiego, który otwarcie krytykował Putina, rozpoczęły się w październiku 2003 roku, kiedy oskarżono go o popełnienie przestępstw gospodarczych i podatkowych. Zaraz potem oligarcha trafił do aresztu.
Na mocy wyroków orzeczonych w dwóch oddzielnych procesach Chodorkowski oraz jego partner biznesowy Płaton Liebiediew zostali skazani na pobyt w kolonii karnej (łączny wymiar kary był kilkukrotnie zmieniany, by ostatecznie osiągnąć wysokość 10 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności). Zgodnie z sądowym postanowieniem Chodorkowski miał zakończyć odbywanie kary w sierpniu 2014 roku. Liebiediew ma wyjść na wolność w maju przyszłego roku.
W miniony czwartek, zaraz po zakończeniu dorocznej konferencji prasowej, Putin zaznaczył, że Chodorkowski jest więziony od 10 lat i zasługuje już na akt łaski. Co ciekawe, prezydent Rosji przyznał, że sam Chodorkowski nie prosił wcale o ułaskawienie. Niemniej ktoś złożył wniosek o uwolnienie w jego imieniu.
Jeszcze ciekawsze jest to, że o przedstawionym wniosku niczego nie wiedziała prawniczka reprezentująca Chodorkowskiego. – Jestem obecnie jego prawnikiem, ale nic mi nie wiadomo o żadnej petycji. Chodorkowski nie wspominał o niej podczas naszego ostatniego spotkania ani wcześniej – powiedziała w czwartek Karina Moskalenko.