W swojej nowej książce politolog Stanislav Belkovsky opisał Władimira Putina, jako niewyobrażalnie bogatą sierotę po traumatycznych przejściach, ze skłonnościami homoseksualnymi. Po publikacji Kreml odrzucił wszelkie przytyki w stronę Putina, określając je mianem bezpodstawnych insynuacji.
Dla swoich zwolenników prezydent Rosji Władimir Putin jest zbawicielem kraju. Dla jego przeciwników to ktoś więcej niż tyran. W depeszach dyplomatycznych "Wikileaks" jest on porównywany do superbohatera Batmana. Magazyn "Forbes" zaś wybiera go, jako jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie.
Jest jednak rzecz, której nikt nigdy wcześniej nie odważył się powiedzieć o Putinie – że władca największego pod względem powierzchni kraju na świecie, zamieszkałego przez 143 miliony ludzi, będącego w posiadaniu broni nuklearnej i ogromnych zasobów naturalnych, w rzeczywistości jest po prostu… słabeuszem. Między innymi to w książce "Cała prawda o Putinie" napisał politolog Stanislav Belkovsky.
Wydawcy jak ognia unikali kontrowersyjnego "dzieła" rosyjskiego autora, lecz ten nie odpuszczał, raz po raz wygłaszając zuchwałe i lubieżne roszczenia wobec Putina. Spora liczba osób wierzy, że dziennikarz otrzymuje ochronę dzięki wysoko postawionym członkomrosyjskiej społeczności wywiadowczej.
Sam zainteresowany uważa, że kluczem do zrozumienia Władimira Putina jest jego nieszczęśliwe dzieciństwo. – Mały Władimir, który wychowywał się praktycznie bez ojca, miłości i opieki rodziców, stał się wycofanym i ponurym dzieckiem – pisze autor. Według takiej wersji wydarzeń Putin miał się urodzić na dwa lata przed śmiercią swojego ojca, alkoholika. Jego matka miała się wraz z nim przeprowadzić do Gruzji, w której z kolei Putin miał zostać oddany rodzinie zastępczej mieszkającej w ówczesnym Leningradzie. Tej samej, która później stała się oficjalną rodziną przyszłego prezydenta.
Bielkowsky w żaden sposób nie jest w stanie udowodnić tego faktu (rejestr urodzeń mówi co innego niż rosyjski politolog). Zamiast tego, swoje racje tłumaczy tajemniczą śmiercią znanego dziennikarza śledczego, który próbował rozwikłać tajemnicę narodzin Putina, lecz zginął rozbijając się prywatnym samolotem. Według politologa, Putin miał spędzić całe swe dorosłe życie na poszukiwaniu substytutów swoich rodziców. W Borysie Jelcynie widział więc zastępczego ojca, a w oligarsze i właścicielu klubu piłkarskiego Romanie Abramowiczu, swojego zastępczego brata.
Wyalienowany Władimir?
Ponadto Bielkowsky pisze, że Putin był wyjątkowo samotnym politykiem, niemal zmuszonym do objęcia prezydentury i do podejmowania ważnych decyzji. Podobno wolał on po prostu spędzać czas w towarzystwie zwierząt (z obawy przed ludźmi). – Oto prawdziwa twarz Putina. Uciekającego od ludzi i swoich obowiązków prosto w ramiona natury – pisze autor – Labrador Conny i bułgarski owczarek Buffy: oto prawdziwi przyjaciele Władimira, a zarazem jedyni współlokatorzy jego prezydenckiej rezydencji.
Niby tania pseudo-psychologia, jednak wiele zachodnich agencji wywiadowczych, dyplomatów i rosyjskich ekspertów zainteresowanych jest w szczególności bajecznym majątkiem Putina. Podobnie jak jego życiem seksualnym, opisanym przez Bielkowskiego. Domniemany romans prezydenta z piękną mistrzynią olimpijską i gimnastyczką Aliną Kabaevą był według autora niczym innym, jak tylko sztucznym zabiegiem jego doradców od PR. Mieli oni wykreować sylwetkę Putina jako "macho" i "sex bomby" w celu ukrycia, jak spekuluje Bielkowsky, że dla niego seks i życie seksualne to sprawy obce i niemal nieznane, a nawet, że jest on "utajonym homoseksualistą".
Autor "Całej prawy o Putinie" zdaje się mieć świadomość, że wszystko co napisał na temat wodza Kremla jest, eufemistycznie ujmując, jazdą po cienkim lodzie. Jednak sam zainteresowany zdaje się niespecjalnie tym wszystkim przejmować i dalej brnie w swej lubieżnej tyradzie bez końca.