
Moje podziękowania dla "pop... idioty"
Żyjemy w kraju, w którym przestrzeganie przepisów nie jest cnotą, ale frajerstwem. W którym wszyscy tak się spieszą, że gdzieś mają bezpieczeństwo, BHP i inne zasady. W którym do trzyosobowego dostawczaka wchodzi 20 osób. Jesteśmy otoczeni powszechną pogardą dla reguł. Stąd fala hejterady dla jednej z nielicznych osób w Polsce, która po prostu postanowiła trzymać się zasad. Dla słynnego kierowcy Polskiego Busa, który ponad godzinę stał na czerwonym świetle. CZYTAJ WIĘCEJ
Godzina w korku, więc przyjazd... przed czasem
Czy to wszystko nie odbywa się przypadkiem kosztem bezpieczeństwa pasażerów? Na podstawie własnych doświadczeń w charakterze pasażera Polskiego Busa mam obawy, że niestety czasem to właśnie sprawne działanie firmy jest ważniejsze od bezpieczeństwa. W sierpniu jechałem z Gdańska do Krakowa i w trakcie postoju w Toruniu miałem okazję przysłuchiwać się rozmowie kierowców dość głośno utyskujących na zmęczenie ciągłymi kursami, co już brzmiało dla pasażera niepokojąco.
W przypadku Polskiego Busa powinniśmy mówić jednak jeszcze o jednej kwestii niezwykle ważnej dla bezpieczeństwa na polskich drogach. Ich autokary zawsze wyposażone są w pasy bezpieczeństwa. Ciekaw jestem, ilu z ocalonych pasażerów autokaru, który uległ wypadkowi w sobotę wyszło z tego bez szwanku właśnie dzięki pasom, a ilu poszkodowanych pasów nie zapięło. Bo przy każdej podróży autokarem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa uderza mnie, jak mało pasażerów decyduje się wciąż na ich zapięcie...