
"Proszę Panią, jako mężczyzna – niech Pani nie zabija swojego Dziecka, albo jak Pani woli „swojej zygotki”. Wiem, że to Pani życie, że ta ciąża była Pani decyzją, jak Pani decyzją może być aborcja w Wigilię Bożego Narodzenia. Nigdy nie potępiałem kobiet, które to zrobiły" - pisze do Katarzyny Bratkowskiej jezuita o. Grzegorz Kramer. Duchowny nie blefuje. By adoptować to dziecko jest gotów zrezygnować z kapłaństwa.
Od lat jestem przeciwnikiem aborcji. Na początku to była intuicja religijna, ale z biegiem lat w tej kwestii nie potrzeba mi angażować argumentów religijnych. Parę zdjęć, faktów z biologii wystarczyło mi do tego, by być przeciwnikiem tejże. Równocześnie nie powiedziałem nigdy żadnego złego słowa w stronę kobiet, które to uczyniły. Nie znam ludzkich serc.
W swoim tekście pisze Pani. „Czasem zadaję pytanie różnym osobom, co zrobisz w momencie, gdy naprzeciwko ciebie pojawi się osoba która powie jestem w ciąży i chcę ją przerwać”. Właśnie do tego zdania chcę nawiązać w zasadniczej części mojego listu do Pani. Właśnie teraz znajduję się w takiej sytuacji.
Stanęła przede mną taka osoba. Nazywa się Katarzyna Bratkowska. I rozumiem, że mnie – Grzegorza Kramera pyta, co zrobię? Pani Kasiu (mogę tak?) cały dzień myślę nad tym, co chcę napisać. Chcę adoptować Pani Dziecko. Tak wiem, jestem zakonnikiem i księdzem. Dla mnie osobiście będzie się to równało z odejściem z zakonu i rezygnacja z kapłaństwa. To będzie rewolucja dla trzydziesto-siedmioletniego mężczyzny. CZYTAJ WIĘCEJ
Jezuita podkreśla, że jego apel nie jest żadnym medialnym zagraniem i przekonuje, iż jest gotów zrobić wszystko, by udało się ocalić ciążę, którą ma nosić Katarzyna Bratkowska. "Jeśli naprawdę nie jest Pani wychować tego Dziecka, ja się tego podejmę. Mówię bardzo serio. Cały dzień o tym myślę i dużo się w tym temacie modliłem" - zapewnia.
Źródło: kramer.sj.deon.pl

