Władysław Kosiniak-Kamysz chce, by różnice między najbogatszymi a najbiedniejszymi emerytami nie były tak duże, jak teraz. I przede wszystkim - by nie rosły w takim tempie, bo przez obecne zasady waloryzacji emerytur z każdym rokiem ta przepaść się powiększa.
Waloryzacja emerytur odbywa się co roku, wówczas emeryci, renciści i wszystkie inne osoby, które pobierają świadczenia, dostają "podwyżkę". Obecnie świadczenia rosną o wskaźnik inflacji i 20 proc. realnego wzrostu płac. Efekt jest taki, że osoby, które dostają niskie emerytury, mają małe "podwyżki" i adekwatnie - jeśli ktoś otrzymuje dużą emeryturę, to czeka go odpowiednio większa podwyżka.
W 2013 świadczenia wzrosły o 4 proc. Według wyliczeń "Gazety Wyborczej" oznacza to, że osoba z emeryturą wysokości 850 zł dostała jedynie 34 zł więcej. Z kolei jeśli ktoś dostaje 3,5 tysiąca emerytury, to jego podwyżka wynosiła 140 złotych. A przecież jest jeszcze cała grupa uprzywilejowanych emerytów, którzy dostają wyższe świadczenia. W ten sposób przepaść między biednymi i bogatymi rośnie z każdym rokiem.
Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że zasady te powinno się zmienić. Tak, by różnice między biednymi i bogatymi nie były tak duże i nie rosły tak szybko. Minister proponuje, by zmienić zasadę waloryzacji: wszyscy otrzymywali by waloryzację o inflację, zaś najbiedniejsi dodatkowo o realny wzrost płac.
Kosiniak-Kamysz podkreśla przy tym, że nie oznacza to, że rząd chce oszczędzać na emeryturach i będzie wypłacał mniej pieniędzy. Suma pieniędzy na świadczenia będzie taka sama - tylko zmienią się zasady rozdzielania z niej pieniędzy, "z korzyścią dla najbiedniejszych". Minister dodaje, że o zmianach ma zamiar rozmawiać ze związkami zawodowymi.
Eksperci cytowani przez "Wyborczą" przyznają, że zmiany są konieczne, bo inaczej w 2060 roku emerytura minimalna będzie wynosić 9,4 proc. średniej pensji. Co może doprowadzić do buntu emerytów. Choć z drugiej strony, prognozowanie tego, co będzie w 2060 roku, należy traktować z dużym dystansem, biorąc pod uwagę dynamikę zmian w gospodarce.