Zakład Ubezpieczeń Społecznych bardzo często oskarżany jest o niewłaściwe wydawanie pieniędzy. Jak się okazuje, nie chodzi jedynie o okazałe "pałace", jak zwykło się mawiać o ZUS-owskich siedzibach. W sierpniu 2012 roku powstał oficjalny kanał instytucji w serwisie YouTube, który jeszcze kilka dni temu śledziła... jedna osoba. Urzędnicy ZUS bronią się, tłumacząc, że sam kanał nie generuje żadnych kosztów.
„Broadcast yourself” - tak brzmi slogan firmujący YouTube. Do serca wzięli go sobie również urzędnicy ZUS-u, którzy postanowili wyjść naprzeciw klientom i zaczęli komunikować się poprzez najpopularniejszy wideo-serwis na świecie. Tyle tylko, że popularność ta nie przełożyła się na kanał ZUS-u.
Przed kilkoma dniami w serwisie biztok.pl ukazał się artykuł, który następnie trafił na Wykop.pl, bijąc rekordy popularności. Dlaczego? Bo jak czytamy, od 22 sierpnia 2012 roku do 2 stycznia 2014 subskrybowała go... jedna osoba. Całkowita liczba wyświetleń wszystkich materiałów to niecałe 1200 odsłon.
"Rozwijaliśmy inne kanały"
Paradoksalnie, krytyczny artykuł był jak do tej pory największym "dopalaczem" popularności ZUS-owskiego kanału, który w trzy dni zaczęło śledzić 55 osób. Jednak ten - bądź co bądź - "wzrost" popularności serwisu nie cieszy Wojciecha Andrusiewicza z ZUS, pomimo, że jak przekonuje, serwis jest całkowicie bezkosztowy.
– Oczywiście nie oznacza to, że jesteśmy zadowoleni z niedużej liczby odwiedzin naszego kanału. Dotychczas jednak rozwijaliśmy inne drogi kontaktu z klientem: radio, telewizja, strona internetowa, prasa drukowana – mówi naTemat Naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Popularności kanału na YouTube nie przysporzyła nawet znana dziennikarka TVN i TVP - Klaudia Carlos, która prowadzi mini-programy zamieszczane w sieci. Wiele osób zastanawia się, ile kosztowało zatrudnienie znanej osoby do produkcji filmów. Wojciech Andrusiewicz nie podaje kwoty, ale wyjaśnia, że YouTube nie był pierwszym ani jedynym kanałem, w którym pojawiły się filmy.
Ma być lepiej ZUS, który posiada pełnię praw autorskich do programu, umieszcza je w salach obsługi klienta, stronie internetowej oraz właśnie na YouTube. Zakład co prawda poniósł koszty produkcji i emisji tych materiałów w TVP, ale jak wyjaśnia Andrusiewicz, nie są to materiały komercyjne i nie nadaje się ich w czasie komercyjnym, więc koszty te "nie są typowymi rynkowymi kosztami". – Po każdym programie w TVP mamy telefoniczny dyżur eksperta, który pokazuje jak bardzo tego typu programy edukacyjne są ludziom potrzebne – przekonuje.
Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że reprezentowana przez niego instytucja będzie pracowała nad poprawą oglądalności ZUS-owskiego programu na YouTube. – Przymierzamy się również do rozwoju naszego kanału w serwisie YouTube. Najpierw jednak z pewnością przygotujemy dokładną strategię obecności w tym medium – zapowiada.
Wydział Komunikacji Społecznej Zakład Ubezpieczeń Społecznych
Przede wszystkim ZUS nic nie płaci za kanał w serwisie Youtube, bo serwis takowych opłat nie pobiera. Kanału nie obsługuje też żadna zewnętrzna firma. Jest on dodatkowym kanałem dotarcia do naszych klientów prowadzonym samodzielnie przez ZUS.
Wojciech Andrusiewicz
Naczelnik Wydział Komunikacji Społecznej Zakład Ubezpieczeń Społecznych
Materiały, które są w nim zamieszczane to programy poradnikowo-edukacyjne „ZUS dla Ciebie”, które już od kilku lat emitowane są w TVP 1 i produkowane z przeznaczeniem do TVP 1. Każdy z takich odcinków w TVP 1 ma kilkusettysięczną widownię (w zależności od pory roku).